„Zastygł przez moment w bezruchu, pozostawiając na chwile nos przy krawędzi szklanki, tak by intensywniej poczuć jego delikatny, waniliowo-drzewny smak.“
Czasami wydarzenia z przeszłości nie pozwalają spać spokojnie budząc mentalne demony. Mogą skutecznie uprzykrzać życie lub wręcz przeciwnie - motywować do działania, tak jak w przypadku bohatera książki pt.: „Gdański smak whiskey“ napisanej przez Bartłomieja Ludwisiaka.
Kim jest Bartłomiej Ludwisiak - trudno powiedzieć, gdyż nie ma na jego temat żadnych informacji. Znalazłam jedynie zdjęcie na jego facebookowym autorskim profilu i to wszystko. Z pewnością ma umiejętność snucia ciekawych opowieści, o czym świadczy jego debiutancka książka „Gdański smak whiskey“. Domyślam się, że jest koneserem tego „bursztynowego płynu“, gdyż opisuje jego walory ze smakiem i sugestywnie. Tytułowa whiskey stanowi lejtmotyw, który odnosi się wprost do ulubionego napoju głównego bohatera ale też do klimatu Trójmiasta, który pokazuje swoje różne oblicza. Jest zarówno piękny, kunsztowny, wysmakowany ale też brutalny i gorzki.
Fabuła powieści została stworzona wokół postaci byłego policjanta Bruno, który przeszedł na emeryturę po tym, gdy został ranny w czasie obławy na seryjnego mordercę. Od tygodnia mieszka w Gdańsku, do którego przeprowadził się z Katowic za namową swojego przyjaciela Tomka Boruca. Pięć lat wcześniej Tomek prowadził agencję detektywistyczną, lecz po dramatycznym dla niego zdarzeniu założyli niewielką firmę zajmującą się przewozem osób luksusowym autem.
Poznajemy głównego bohatera, gdy siedzi w jednym z gdańskich pubów i popijając whiskey wraca myślami do wydarzeń sprzed kilkunastu godzin. Miały wówczas miejsce dwa znaczące wydarzenia: czwartkowy wieczorny telefon od zdenerwowanego przyjaciela, którego głos świadczył o tym, że grozi mu niebezpieczeństwo oraz wieczorne spotkanie przy drodze z tajemniczą kobietą i jej niezbyt miłym mężem, które okażą się początkiem lawiny wydarzeń, wymagających od dawnego policjanta desperackich czynów. Wrodzona intuicja i detektywistyczny zmysł pomagają mu odsłaniać kolejne tajemnice związane ze zniknięciem Tomka.
Moją uwagę zwróciła okładka, która nawiązuje do tytułu książki i miejsca akcji. Natomiast opis redakcyjny na temat jej fabuły jest nieco mylący, gdyż sugeruje, że wątek dotyczący wydarzeń z policyjnej przeszłości bohatera jest główną tematyką powieści. Tymczasem mamy w niej połączone dwa epizody.
Jeden z nich dzieje się w teraźniejszości, gdzie śledzimy na bieżąco dzieje głównej postaci. Druga historia dotyczy przeszłości, gdy Bruno pracował w Katowicach jako policjant. Wówczas miały miejsce wydarzenia, które odcisnęły swoje piętno na jego psychice i kładą się cieniem na obecnym życiu. Te dwa wątki przeplatają się ze sobą pokazując jak minione doświadczenia determinują bieżące działania bohatera.
Akcja rozgrywa się w ciągu jednego tygodnia od piątku do piątku, lecz fabuła zabiera nas nawet kilka lat wstecz. Miejscem wydarzeń jest głównie Gdańsk i Sopot ale pojawiają się też inne miejscowości, na przykład Katowice, do których przenosimy się wraz ze wspomnieniami Brunona, który często rozpamiętuje to, co się wydarzyło w jego poprzedniej profesji. Tych rozważań w książce jest dosyć dużo a to odciąga od podstawowej fabuły związanej z poszukiwaniami przyjaciela ale wprowadzają do niej nieco więcej dramaturgii.
Wydarzenia z przeszłości autor odsłania stopniowo, co dodatkowo wzbudza emocje i intryguje. Natomiast zupełnie nic nie wnoszą do fabuły opisy np. remontowanego mieszkania Brunona, które niepotrzebnie wytrącają czytelnika z tempa akcji. Są zbyt szczegółowe i schematyczne. To mnie nieco irytowało, ponieważ wówczas gubiłam sedno historii. Mimo to spotkanie z debiutancką książką pana Ludwisiaka zaliczam do udanych, gdyż czas przy niej minął mi szybko. Historia stworzona przez niego wciąga powoli, niczym dobre wino, gdy z każdym kolejnym łykiem coraz bardziej doceniamy jego smak.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi:
sztukater.pl
Recenzja pochodzi z mojego bloga:
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2020/01/550-gdanski-smak-whiskey.html