🍁Recenzja patronacka🍁
"Czuję jak marzenia, które kiedyś napędzały mnie do działania, stają się coraz bledsze, życie jakoś dziwnie szybko przelatuje mi przez palce, a ja cały czas stoję w miejscu."
Rosalyn to młoda kobieta, która ma już dość swojej pracy. Czuję się przez nią zmęczona, a życie staje się coraz bardziej szare. Żeby tego było mało, w jej życiu pojawia się adorator, który jest nieco nachalny. Dlatego za namową przyjaciół postanawia spędzić urlop nad jeziorem Tahoe i trochę odpocząć od codziennych problemów. Tylko nie spodziewa się tego, co wydarzy się na miejscu...
Gabriel to przystojny tatuażysta i na dodatek wolny kandydat do wzięcia. Dlatego lubi zabawić się w niezobowiązujące relacje. Jednak ostatnio praca stanowi większą część życia. Potrzebuję odpoczynku, dlatego postanawia wyjechać do domku nad jeziorem. Ma ten czas spędzić sam. Z własnymi myślami. A raczej miał, bo prawda okaże się inna. Jak zareaguje?
Dwie osoby, które łączy wspólna niechęć. Jeden dach, nad którym muszą wspólnie spędzić czas. Jak to się zakończy? Czy tak prosto będzie im oprzeć się pożądaniu, które zaczyna budzić się w ich wnętrzu?
"Gabriel" to książka, która pokazuje nam, że nawet walcząc z miłością, już na samym początku jesteśmy przegranymi, bo nic nie jest w stanie jej pokonać.
Relacja pomiędzy bohaterami to bez wątpienia hate-love, który uwielbiam. Te Ich słowne przepychanki, niepozorne spojrzenia i brudne myśli, sprawiały, że tylko odliczałam czas, aż w końcu wpadną w swoje ramiona i pozwolą, aby pożądanie przejęło kontrolę nad ich ciałami. Gabriel nie miał łatwo z Rosalyn, bo ta potrafiła pokazać pazurki i swój wyszczekany język. Taka kobieta to prawdziwe utrapienie dla mężczyzny, ale zawsze można ją trochę załagodzić, prawda? Jak myślicie, czy Gabriel znalazł na nią sposób?
Ale pojawia się także jeszcze jeden mężczyzna, który w oczach Gabriela będzie stanowił zagrożenie. Ahh ten widok zazdrosnego Gabriela jest nie do zapomnienia. Będzie musiał się mocno natrudzić, aby Rosalyn w końcu zwróciła na niego uwagę. Tylko że tak jest w jego mniemaniu, bo kobieta, jest pod jego urokiem, ale on jeszcze o tym nie wie.
Bez wątpienia autorka stworzyła historię, która już od samego początku zawiera akcję. Tym samym sprawiają, że chce się poznawać dalsze losy bohaterów. Nie zabraknie scen, które sprawia, że puls niebezpiecznie poszybuje do góry, a wasze serca w momencie przestaną bić. Jest jedna taka sytuacja, a raczej dwie, których totalnie się nie spodziewałam i autorka w pozytywny sposób mnie zaskoczyła. Jestem ciekawa, jak wy zareagujecie, kiedy dowiecie się co tam, się działo.
Emocje po raz kolejny będą nieodłączną częścią tej historii. Nie zabraknie ciepłych słów, delikatnych gestów, śmiesznych scen, wybuchów zazdrości, ale także iskierki pożądania, która przerodzi się w coś więcej.
Niejednokrotnie poczujecie złość i taką niemoc, ale spokojnie zostanie wam to wynagrodzone w postaci dużej dawki uśmiechu, niepozornych żartów i czegoś jeszcze...
Uwielbiam pióro autorki i nie mówię tego, jak patronka tej książki, ale jako zwykły czytelnik. Monika w tak prosty sposób lawiruje słowami, że historię czyta się tak szybko, że nawet nie wiem kiedy, a przeczytałam ostatnie słowa w tej książce, które dały mi nadzieję, na co? O tym musicie przekonać się sami. Zapomniałam wspomnieć o pięknych opisach miejsc, które odwiedzali bohaterowie. Czytając je, czułam się jakbym sama tam stała i widziała wszystko na własne oczy. Magiczne przeżycie, które dało taki realny odbiór tej książki.
Jeśli chcecie przeczytać książkę, która przeniesie was nad jezioro Tahoe i da nadzieję, że miłość może przyjść w każdej chwili, to koniecznie musicie przeczytać tę książkę.