Historia (prawie) upadku Wisły Kraków, zasłużonego klubu futbolowego, przejętego przez kiboli, którzy go bezwzględnie złupili. Zaczyna Jadczak od historii kiboli-bandytów z Krakowa, dosyć standardowej: rozboje, narkotyki, pięść i nóż jako główne narzędzia dyscypliny i rozwiązywania konfliktów, walki na śmierć i życie z kibolami z wrogich plemion. Także pieniądz jako podstawowy motyw działania: nie liczą się przyjaźnie czy inne wyższe wartości typu miłość do klubu piłkarskiego, ważna jedynie kasa. To są rzeczy znane i wielokrotnie opisywane. Co nowe w książce to dokładny opis przejęcia przez bandytów klubu piłkarskiego: w pewnym momencie gangsterzy zaczęli rządzić Wisłą Kraków. Ciekawie pokazuje Jadczak jak do tego doszło, oto doświadczeni działacze oddają klub w ręce bandytów, licząc na co? Trudno powiedzieć, bo pytani mocno mącą.
A klub piłkarski to małe przedsiębiorstwo, są wydatki i wpływy, zatrudnia się i zwalnia ludzi, trzeba mieć jasną politykę zarządzania i wizję rozwoju. I do takiej firmy przychodzą rządzić prymitywy, którym zależy tylko na szybkiej kasie, więc złupili Wisłę do szczętu i doprowadzili na skraj bankructwa. W czasie ich rządów w klubie było ciekawie: „Działacze i trenerzy zaczęli się bać przychodzenia do klubu. „Dochodziło do sytuacji, gdy bandyci tłukli głowami działaczy o stół w sali konferencyjnej, a po ścianach lała się krew” – wspomina jeden z byłych pracowników klubu.”
Wiele tam smaczków, oto doświadczony biznesmen, Bogusław Cupiał sprzedał Wisłę Jakubowi M., nałogowemu oszustowi: facetowi nie wystarczało naciąganie biznesmenów na setki tysięcy złotych, skusił się też na dwa tysiące pożyczki z Providenta, której oczywiście nie spłacił. Wspólnikiem oszusta był Marek Citko, były piłkarz, którego rola w całej aferze jest co najmniej dwuznaczna, ale nie przeszkadza to dziennikarzom zapraszać gościa do programów telewizyjnych czy internetowych o piłce jako eksperta, wszystko to brzydko pachnie. W ogóle całe to futbolowe środowisko moralnie jest mało ciekawe, kasa tam rządzi, a zwyczajna przyzwoitość jest mało ceniona.
A w centrum całej afery jest osławiony Misiek, czyli Paweł M., który za rzucenie noża w głowę Dino Baggio spędził osiem lat za kratkami, a potem przejął rządy w klubie, z tym że Jadczak pisze, iż Misiek jest może jedynym kibolem, któremu autentycznie zależało na klubie. A teraz znowu siedzi w ciupie i sypie byłych kumpli-kiboli, rzecz jest poważna, bo w grę wchodzą duże przestępstwa.
To smutna książka, bo dotyczy nie tylko Krakowa i Wisły, ale też polskiej piłki. Czy największym problemem naszego futbolu są kibole? Nie wiem, ale myślę, że poważnym. Daje mały promyk nadziei Jadczak na końcu: „Kibole to rak, który zjada polską piłkę od środka. Ale w XXI wieku raka da się wyleczyć.”