Peter G. Tsouras, Front Wschodni. Walczyliśmy w piekle. Raporty niemieckich generałów
Mimo podpisania w 1939 roku paktu o nieagresji między III Rzeszą a ZSRR oba państwa opracowywały plany strategiczne dla przyszłego konfliktu. Najszybciej przygotowali się Niemcy, i to pomimo faktu przedłużającego się konfliktu w Jugosławii, który spowodował przesunięcie terminu rozpoczęcia kampanii.
Plan inwazji (kryptonim „Barbarossa”), został zatwierdzony w 1940 roku. Niemieckie zamierzenia zakładały skoncentrowane uderzenie sił lądowych i lotnictwa w trzech kierunkach – północnym w kierunku Leningradu, środkowy na Moskwę i południowym na Rostów. Armia hitlerowska skierowana na front wschodni liczyła 4,7 mln żołnierzy, zgrupowanych w 53 dywizjach. Wsparciem dla Niemców miały być posiłki wojsk fińskich (oficjalnie Finlandia nie była sojusznikiem Hitlera), słowackich, węgierskich i rumuńskich oraz włoskich.
Choć armia radziecka liczyła ponad 5 mln żołnierzy, to tylko nieco polowa stacjonowała przy granicach zachodnich tego państwa. Armia borykała się z brakiem dobrze wyszkolonej kadry oficerskiej (stalinowskie czystki), a także z problemem nienależytego obycia z nowinkami technicznymi żołnierzy radzieckich (wielu żołnierzy nie potrafiło prowadzić maszyn typu czołg). Ponadto Józef Stalin obstawiał fakt niemieckiej nieagresji, bowiem prowadzono wówczas rokowania o przystąpieniu Związku Radzieckiego do Paktu Trzech. Podsumowując – Rosja nie była przygotowana do wojny niemal na żadnym poziomie.
W tej sytuacji 22 czerwca 1941 roku III Rzesza zaatakowała. Zaskoczenie radzieckich żołnierzy było tak ogromne, że w wojsku zapanował wielki chaos. Radzieccy dowódcy nie potrafili podejmować żadnych logicznych decyzji, a jeśli już je podjęli, nie było ich komu wykonać. Nic więc dziwnego, że armia niemiecka odniosły szybkie i spektakularne zwycięstwa.
Zniszczeniu uległo 1200 radzieckich samolotów, Armia Czerwona była w rozsypce, do niewoli dostawało się setki tysięcy radzieckich żołnierzy. Podczas pierwszych tygodni walk zginęło ponad 3 mln radzieckich żołnierzy, a drugie tyle dostało się do niewoli. Co więcej, z rozkazu Stalina, zaczęto rozstrzeliwać radzieckich dowódców i generałów… Mimo niemieckich sukcesów, kampania zaczęła się przedłużać.
15 listopada rozpoczęła się radziecka obrona Moskwy, w którą zaangażowała się ludność cywilna. Tego niemieckie plany nie przewidywały, więc założenie, że kampania rosyjska skończy się przed nastaniem zimy, legło w gruzach. Przedłużające się walki wokół radzieckiej stolicy sprawiły, że armia niemiecka zaczęła borykać się z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, do których nie była w ogóle przygotowana.
Opór Moskwian oraz przetransportowanie wojsk radzieckich z Dalekiego Wschodu sprawiły, że 5 grudnia Armia Czerwona podjęła się kontrataku, zakończonego odepchnięciem Niemców do 250 km od Moskwy. Choć na południu Niemcom wiodło się znacznie lepiej, to jednak nie udało się zakończyć wojny. A to stało się przyczyną klęski niemieckiej inwazji.
Dlaczego Niemcy przegrali?
Powodów, dla których III Rzesza przegrała wojnę ze Związkiem Radzieckim jest kilka. Po pierwsze – Niemcy nie docenili przeciwnika. Zakładali, że Rosjanie są barbarzyńcami, którzy pierzchną na widok niemieckich cudów techniki. Po drugie – nie byli przygotowani na zmienne rosyjskie warunki klimatyczne. Zwyczajnie, będąc u szczytu potęgi, Hitler i jego sztab dowódczy podszedł do problemu Rosji schematycznie, niemal życzeniowo. Ani nie zapewniono własnym żołnierzom odpowiednich strojów, ani odpowiedniego wyposażenia technicznego, które pomogłoby wojsku niemieckiemu poradzić sobie z mrozami, wodą, bagnami i wielkimi przestrzeniami Rosji.
„Choć oficjalna nazwa państwa brzmiała Związek Radziecki, dla Niemców ich tytaniczna walka na Wschodzie była po prostu Der Russland Krieg – wojną z Rosją. Nazwa ta trafiała w samo sedno. Cała Rosja bowiem, w każdym z jej nieprzyjaznych wymiarów, stanęła do wojny z Niemcami – jej trudne do pokonania ogromne przestrzenie, jej klimat ze skrajnymi warunkami pogodowymi i przede wszystkim jej mieszkańcy z ich prawie nadludzką zdolnością do udźwignięcia znacznie większych trudów niż zachodni przeciwnicy Niemiec, a potem do zadania śmiertelnego ciosu. Rosja była bestią, której Niemcy nie potrafili ujarzmić – bestią, która pożarła napastnika”. (s. 10)
Po trzecie – zapomniano o tym, że Rosja ma ogromny potencjał ludnościowy, który sprawiał, że kraj ten mógł walczyć niemal bez końca. Wszystkie informacje jakie posiadali Niemcy, były ułudą…
„Wszystko działo się na większą skalę – zrazu nawet ich triumfy na Wschodzie przyćmiewały ich zachodnie zwycięstwa. Wielkie bitwy graniczne rozgrywały się na obszarach, na których mogło się zmieścić niejedno małe państwo zachodnioeuropejskie. Początkowo jeńcy wojenni napływali dziesiątkami tysięcy, a później setkami tysięcy. Nacierające kolumny przemierzały ogromne odległości, ale wciąż pozostawały im tysiące kilometrów do pokonania. Ci, którzy ocaleli, wspominali, że tego lata bezkresne, pyliste równiny wydawały się nie mieć końca, a lasy i bagna pochłaniały całe dywizje. Potem zaczęło padać i teren zmienił się w grząskie, wciągające błoto. A gdy przyszedł mróz i drogi znów stały się przejezdne, odetchnęli z ulgą, ale ich radość trwała krótko. Zaraz wskazania termometrów spadły tak nisko, że olej zgęstnia, maszyny się psuły, a broń zamarzała. Pod Moskwą ludzie umierali z zimna albo stawali się kalekami z powodu odmrożeń […]” (s. 16)
To wszystko, a nawet sporo więcej, znajdziecie w tej świetnej książce. Czego tu nie znajdziemy? Szał i głupota Hitlera. Nonkonformizm niemieckiego sztabu dowódczego, który długo nie chciał przyznać się do błędów. Ogrom bestialstwa i bohaterstwa po obu stronach konfliktu. Opisy bezkresnych przestrzeni, w które wpisywały się ogromne ludzkie cierpienia spowodowane zimnej, głodem, błotem, brudem i chorobami… Publikacja jest naprawdę przejmująca. Lektura książki wciągnęła mnie tak bardzo, że zarwałem nockę… i zaspałem do pracy (Ale było warto).
Mały błąd
W książce znalazłem pewien istotny błąd, który pozwolę sobie przytoczyć w całości: „Problem polegał na tym, że Niemcy nie mieli doświadczenia w walce z Rosjanami. Już w XIII wieku rycerze zakonu inflanckiego najechali ziemie ruskie, korzystając z tego, iż były wtedy wyniszczone przez Mongołów. Mimo to w bitwie na homeryczną skalę na zamarzniętym Jeziorze Czudzkim (inaczej Pejpus) zostali rozbici przez Rosjan”.
Autor troszkę naciągnął fakty, bowiem jeszcze wtedy nie było Rosjan, tylko – nadal – Rusini z Księstwa Nowogrodzkiego. Księstwo moskiewskie dopiero co raczkowało. Pierwsza zmianka o księstwie moskiewskim pochodzi z 1213 roku, gdy Moskwa wyodrębniła się z księstwa włodzimierskiego, ale pozostawała przez jakiś czas tylko wydzieloną dzielnicą tegoż państwa. Jego niezależność nastąpiła znacznie później, już po owianej legendą bitwie na zamarzniętym jeziorze.
Co nieco o książce
Książka składa się z czterech większych części: 1. Radzieckie metody walki podczas II wojny światowej; 2 – Wpływ klimatu na walki w europejskiej części Związku Radzieckiego; 3 – Wojna na Dalekiej Północy oraz 4 – Walki w radzieckich lasach i na bagnach. Całość liczy sobie 408 stron. publikacja zawiera w sobie sporo map, choć szkoda, że nie są kolorowe.
Jak dla mnie to jedna z najciekawszych książek opowiadających o II wojnie światowej. Diagnoza i wnioski wysnuwane przez niemieckich generałów są powalające. Miejscami aż przechodziły mnie ciarki. Książka jest niesamowicie pouczająca i wciąga już od pierwszych stron. Cała wiedza, którą znalazłem w tej publikacji jest wręcz podniecająco ciekawa. Jestem nią niesamowicie zachwycony. Moim zdaniem to obowiązkowe opracowanie, którego odbiorcą powinien być każdy miłośnik dziejów II wojny światowej, a także sposobu w jaki funkcjonowała i nadal funkcjonuje Rosja. Dosłownie – nieocenione źródło informacji. I to najwyższej próby! Gorąco polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.