Drugi tom serii „Frekwencja 350” podobnie jak w przypadku pierwszej części, ma miejsce w niedalekiej przyszłości i jest bezpośrednią kontynuacją losów bohaterów z „Natury kryształu”. W życiu Wett dokonują się zasadnicze zmiany; doświadczyła w ostatnim czasie bardzo wiele, powzięła wycieńczającą decyzję czekania na swojego ukochanego, ale też prowadziła codzienne życie bez względu na zaistniałe utrudnienia w sferze miłości. Wett w tym tomie nie zwalnia tempa i podejmuje się ważnej misji i tym samym miejsce wydarzeń przenosi nas na planetę Uldri. Podczas trwania misji mamy możliwość przyjrzeć się z bliska niesłychanie ciekawej relacji między bohaterami, tj. między Korwettą a podróżującymi z nią kompanami. To dość rozbudowany wątek, w którym na pierwszy plan wysuwają się znane z wcześniejszych wydarzeń postaci, choć tym razem w nieco innym kontekście.
Metamorfoza, jaka dokonuje się w bohaterce budzi silne emocje, bo jest to czas, kiedy mierzy się z demonami przeszłości. Sesje, które mają uleczyć i przywrócić stabilizację, są specyficzne, ale wie, że tak trzeba:
„Z żalu i obawy, że wspomnienia zostaną w niej naruszone, że już nie będą takie same… Trudno, musiała pozbyć się kotwic.”.
Ten proces przebiega w bardzo specyficznej atmosferze, a aura rozmów, zbliżeń, wymiany myśli spowija czytelnika niezbadanymi tajemnicami, które przenikają do umysłu w niezauważalny sposób, czyniąc z lektury – jakże prozaicznego zajęcia, coś na kształt metafizycznej eksploracji.
Zmysłowe i intymne sceny to nie rzadkość w „Zakazanej bliskości”. W tym momencie zaznaczę, że choć w „Naturze kryształu” intrygowały mnie sceny erotyczne (bo sci-fi i romans to atrakcyjny gatunkowy melanż),tak tutaj, w 2 tomie autorka zaserwowała nie, byle zmysłowe motywy. Oczywiście, że Pani Aleksandra podeszła do tematu bardzo naukowo – to trochę stwierdzanie oczywistego (fizyka, biologia, anatomia, jednocześnie bogata sfera uczuć),nie ma jednak mowy o prozaizacji pewnych sytuacji, aktów. Należy to podkreślić, bo wyjaśnienie pewnych zachowań, czy procesów (zbliżenie przedstawicieli dwóch odmiennych cywilizacji) nie tylko zajęło moją uwagę, ale też wywołało zjawisko "nieodkładalności" książki.
Zawarta w tytule serii frekwencja, jest częstotliwością miłości. To uczucie spaja tak wiele różnych wątków w tej historii, która, choć jednoznacznie zalicza się do fantastyki naukowej, nacechowana jest również motywami z pogranicza romansu, powieści przygodowej, a także sensacyjnej. Opowiedziana z wielką gracją… Czy poruszając tematy naukowe, z dziedziny fizyki, astronautyki można to robić w sposób lekki i przystępny? Zdecydowanie tak, wystarczy odpowiednio dobrać tematykę utworu i styl, by powstała tak spójna i zajmująca opowieść. W tym momencie wtrącę słówko o podobnym nietuzinkowym podejściu pisarskim, choć gatunek zgoła inny. Otóż w podobny sposób, czyli tak nieprzeciętnie odbieram serię szwedzkich kryminałów, które dalekie są od pretensjonalnych opisów zbrodni i przestępstw, na rzecz wyszukanego stylu, wręcz poetyckiego, który w połączeniu z obserwacjami i przemyśleniami bohaterów, daje coś więcej, nadaje utworowi głębie i pozostawia pole dla wyobraźni. W ten mniej więcej sposób odbieram „Frekwencję 350. Tom 2”, bo choć tematyka utworu ściśle związana z fizyką, nauką, kosmosem, która wybija się osobliwym stylem i fabułą łączącą ciekawe wątki.
Jeszcze jedno słówko o 350, czyli o miłości. Czytanie niektórych fragmentów, niektórych scen było niczym seans. A jeśli seans, to przytoczę tu jeden interesujący cytat z powieści o takim właśnie tytule:
„piękna, prawdziwie kosmiczna jest miłość, w którą wplata się wyobrażenie bólu i najwyższego okrucieństwa.” Czyż niepięknie zdefiniował jej pojęcie Witold Horwath w swoim unikalnym pod względem jakości i przekazu dziele? Miłość Korwetty i Roberta, pozostałych bohaterów, a ponadto tych kilka nieoczekiwanych zwrotów akcji (niektóre zapoczątkowane już w tomie pierwszym) obrazują różne formy miłości, a także przekraczanie barier w dążeniu do tego uczucia.
Zakończenie bardzo zaskakujące i wywołujące uśmiech na twarzy. A może to taki głód czytelniczy, który pojawia się, gdy kończy się coś fajnego? Moją uwagę przykuły okładki tych dwóch e-booków (książka jest dostępna również w papierze),więc na zasadzie „zmierzę się ze sci-fi” poznałam niezwykłą międzyplanetarną historię.
I jeszcze dwa ekstra cytaty z „Zakazanej bliskości”:
„Zapragnęła go teraz przytulić mimo wcześniejszych ostrzeżeń. On oczywiście.
rozpoznał jej zamiar. Nadał: – Możesz to zrobić, tylko delikatnie.”.
„– Ale mnie boli twój ból, rozumiesz?!
– Zajrzała w jego źrenice.
– Nie, żebym nie mogła się od niego odciąć, ale ja nie chcę tego u Ciebie!”