Dzisiaj opowiem o książce, której przeczytanie planowałam od dawna. Uwielbiam urządzać sobie podróże w czasie, czytając książki polskich autorów. Tym razem sięgnęłam po książkę "Francuz" napisaną przez Annę K. Bandurską. Było to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki, nasycone nadziejami, ponieważ jest to również jej debiut.
Akcja powieści dzieje się we Francji, dziesięć lat po upadku powstania styczniowego. Lata 70 XIX wieku to nie był łatwy dla Polaków czas. Polska zniknęła z mapy świata, a nasi rodacy próbowali ułożyć sobie życie w innych jego zakątkach. Jedną z takich rodzin byli właśnie Dworzakowie: Antoni i jego córki Anna, nazywana Andżeliką oraz Marysia. Starsza z sióstr założyła rodzinę, jest szczęśliwą mężatką, posiada dwie córeczki. Młodsza zaś stroni od miłostek po rozczarowaniu, jakiego wcześniej doświadczyła. W jej planach na przyszłość góruje wizja pójścia do klasztoru lub podjęcia się pracy dobroczynnej na rzecz dzieci w sierocińcu, ale co zaskakuje jako świadoma i poważna decyzja, która mogłaby sprawić, że Anna poczuje się szczęśliwa. Marysia nie zgadza się z decyzją siostry i za wszelką cenę próbuje wprawić jej serce w miłosne drgania. Organizuje nawet bale w swoim domu, na których przedstawia ją dżentelmenom. Autorka w ciekawy sposób przedstawiła swoim czytelnikom realia tamtej epoki. Obserwujemy starania mężczyzn o względy kobiet. Miłość jest tu uczuciem namiętnym, ale zarazem subtelnym. "Francuz" to nie tylko książka o miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. To też historia o rywalizacji między kobietami o względy wybranka. To książka o zazdrości i próbie radzenia sobie z rozczarowaniami. Czarnym charakterem w tej książce jest Emilia, przyjaciółka Marysi, która jest straszną kokietką. Nie zna umiaru w uwodzeniu mężczyzn, zwłaszcza tych, którzy są już zajęci. To właśnie ona przyczyniła się do rozpadu pierwszego związku Anny, a teraz po raz drugi zakłada sidła na mężczyznę, który Angelice bardzo się spodobał. Tak, dobrze czytasz. W końcu znalazł się mężczyzna, do którego serce bohaterki mocniej zabiło. Tylko czy z wzajemnością?
"Francuza" można podzielić na dwie części. Pierwszą część książki czytało mi się dość trudno. Jest ona skupiona rodzinnych relacjach i sercowych rozterkach. Jestem natomiast przekonana, że te fragmenty znajdą wielu swoich zwolenników, zwłaszcza wśród czytelników romansów. Ja jestem czytelniczką, która szczególną uwagę zwraca na to, co w tej książce zaczęło się dziać mniej więcej w połowie. Tu następuje dość poważny zwrot akcji, pojawiają się intrygi, a historia nabiera tempa. Książka z dość nużącej stała się dla mnie nieodkładalna. Dużym plusem według mnie jest to, że autorka bardzo dokładnie przedstawia bohaterów swojej powieści, szczegółowo opisuje scenerię, a także dziejące się wydarzenia. Dzięki temu możemy bardziej poczuć wydarzenia, a dzieje się tu sporo. Zakończenie tej historii jest absolutnie wyjątkowe i zaskakujące. Anna K. Bandurska w świetny sposób zagrała na nosie czytelnika i na sprawcę całego zamieszania wybrała bohatera, którego najmniej o złe intencje się podejrzewa. Bardzo żałuję, że musiałam tak długo czekać na to przyjemne napięcie podczas czytania o anonimowych listach miłosnych, pogróżkach czy nawet kradzieżach. Z drugiej strony bardzo się cieszę, że jestem osobą, która czyta wszystkie książki do końca. Gdybym zniechęcona odłożyła ją na półkę na samym początku, ominęłoby mnie sporo emocji.
Jedynym minusem, na który bardzo zwróciłam uwagę, są błędy redakcyjne. Jako osoba zajmująca się zawodowo pracą z tekstem, bardzo zwracam na to uwagę. W przyszłości warto poprawić tekst, aby komfort czytania był jeszcze przyjemniejszy.