Może zacznijmy od tego, że Pan Dorian Zawadzki stworzył nietypową powieść. Powieść, która jest mocna w odbiorze, a miejscami nawet wstrząsająca przez to, co dzieje się w takiej instytucji, jaką jest armia na kartkach tej książki.
Nasz świat w dosyć nieodległej przyszłości zmaga się ze skutkami globalnego ocieplenia. Wody wylały i zalały liczne tereny, przez co Ziemia jaką znamy dziś jest kompletnie różna od tej z książki. Zmieniły się granice, ludzie żyją w ciągłym strachu przed zalaniem, został utworzony nowy rząd i nowa waluta, a do tego wszystkiego mamy jeszcze Fort Salem. Eksperymentalny garnizon, w którym nie spotkacie ani jednego mężczyzny, tylko same kobiety. To tam znaleziono zwęglone zwłoki niesamowitej snajperki. A sprawą morderstwa tej kobiety zajmie się Leah Marsh, która napotka się z nie lada orzechem do zgryzienia jakim jest to miejsce i zmowa milczenia panująca w nim.
Na początku książki podchodziłam do niej nieco po macoszemu, że tak powiem. Potraktowałam ją tak: ''O mamy śledczą i morderstwo, pewnie szybko dojdę do tego, kto zabił''. Jednak się myliłam i to bardzo. To nie jest zwykła kryminalna powieść z armią i jej hierarchią w tle. To powieść z drugim dnem, która osadzona jest w nietypowych czasach i napisana bardzo przystępnym językiem. (Chociaż pochwalę się, że w jakimś stopniu odgadłam, kto zamordował tę snajperkę).
Ogólnie to w trakcie powieści dowiadujemy się stopniowo, że jedna kobita była praktycznie sama przeciwko całemu garnizonowi. To smutne i przykre, chociaż im dalej idziemy między stronice, tym dowiadujemy się więcej o całym Fort Salem i jego brudach, co bardzo mi się podobało. Od razu było widać przez to, że to nie zwyczajne miejsce, a zmowa milczenia to tylko wierzchołek góry lodowej, ale nic więcej nie zdradzę. Odkryjcie to sami, a nóż widelec was to tak wciągnie i zaciekawi jak mnie.
Najciekawszym elementem tej książki -oprócz rozwiązania morderstwa, odkrywania co się w ogóle tam dzieje itp.- jest samo to, co jedna kobieta może zrobić drugiej i za jaką cenę. To straszne, ale jednocześnie zastanawiające, jakimi żmijami czasami potrafimy być (oczywiście nie wszystkie!). Zastanawiające jest też to, czy to co opisał autor dzieje się w naszym obecnym świecie? Może się tego dowiemy, może nie... ale ja po namyśle chyba zacznę grzebać w necie, chociaż zapewne nic na ten temat nie znajdę.
Niestety oprócz rzeczy, które bardzo mi się podobały typu: wciągająca fabuła; świetnie napisane postaci czy chociażby genialnie zarysowana zbrodnia, to miałam problem z kilkoma sprawami i wątkami. Jedną z takich spraw było samo to, że rozdziały były bardzo długie. Jasne, miały swoje przerywniki, ale prowadziły one też często do zmiany punktu widzenia, co prowadziło do tego, że czasami niektóre rzeczy zaczęły mi się mieszać. Było to dla mnie nieco nieczytelne. Kolejnym minusem jest wątek, który w sumie wyjaśnia się dopiero w epilogu i przez niego mam problem z zakończeniem. Dlaczego? Bo mnie zawiodło. Mówię to szczerze i otwarcie. Rozumiem, że miało być ''bombowe'', ale jednocześnie przez taki zabieg czułam jednocześnie niedosyt i przesyt treścią i myślę, że dlatego mnie zawiodło, mimo iż wszystko pięknie się wyjaśniło.
,,Kobieta w masce'' to bardzo niejednoznaczny tytuł, który sama zaliczyłabym do kilku gatunków. Historia tej książki niemniej jest ciekawa i straszna (miejscami przyprawia nawet o nutkę grozy - zrozumiecie, gdy natraficie wątek z pewną tamą). Książce daję 6/10 i nie żałuję tej decyzji.