„Czasem miłość nie wystarczy. A czasem tak”.
For Ever More to ciąg dalszy historii Everlee i Mavericka (i nie tylko) znanych z BEM.
Po szokującym zakończeniu „Be My Ever” wszystko wskazuje, że Everlee i Maverick nie będą razem, mimo że widocznie ciągnie ich do siebie. Dziewczyna ma huragan w sercu, a za chłopakiem ugania się polowa uniwerku, biorąc sobie do serca akcję #roztopićFrosta.
Haven to dziewczyna po przejściach, choć pełna życia i dobra. Wierzy, że skoro sama pokonała tyle przeszkód w życiu, teraz nic nie jest w stanie jej złamać. Nie poddaje się więc w próbach pomocy swojej przyjaciółki i namówieniu jej na walkę o siebie (i przy okazji Mavericka). Dodatkowo pragnie z całego serca rozbić mury, które wokół siebie zbudował Ashton. Jednak ten chłopak również ma swoje demony, które skrzętnie skrywa, choć one coraz bardziej wyciągają po niego szpony.
Czasem miłość nie wystarczy, aby pokonać wszystkie przeciwności losu, aby zbudzić chęć do walki o siebie, aby stawić czoła przeszłości i się z nią rozliczyć... czasem jednak to wystarczy, ale jak będzie w ich przypadku?
„Be my ever” wszczepiło mi się do serca, ale „For ever more” przeniknęło do mojego krwiobiegu, sprawiając, że każdą emocję odczuwałam całą sobą, a uwierzcie mi, że tych emocji było całe multum. Kiedy w pierwszym tomie mieliśmy dwie perspektywy, tak tutaj mamy rozdziały pisane z różnych perspektyw. Pierwszy raz się z tym spotykam i mimo początkowych obaw, że może być trochę chaotycznie i się pogubię, teraz nie wyobrażam sobie lepszego rozwiązania. Julia dzięki temu dała nam o wiele lepszą i szerszą historię całej grupy przyjaciół. Dzięki temu postacie drugoplanowi z pierwszego tomu stały się pierwszoplanowi. Dzięki temu mogliśmy poznać również ich uczucia, skrywane tajemnice i jak dla mnie był to po prostu strzał w dziesiątkę.
Każdy z czwórki bohaterów jest po przejściach, a trudna przeszłość ich ukształtowała. Każdy z nich na swój sposób skrywa swoje traumy i demony w środku, otaczając się grubym i ciężkim do przebicia pancerzem. Jednak przyjaźń, uczucia, wsparcie i bliskość drugiej osoby sprawia, że każdy z nich powoli, kawałek po kawałku zaczyna rozbierać ten mur.
Everlee w BME poznajemy jako ostrożną i nieufną dziewczynę, którą spotkała straszna tragedia, jednak chce ona spróbować żyć dalej. Z początku jej to nie wychodzi, ale z pomocą przyjaciół zaczyna walczyć o siebie i otwiera się na nich. Oczywiście jakiś swój udział w tej zmianie, a raczej w popchnięciu Everlee do tego miał Maverick. Jednak mimo wyczuwalnej chemii między nimi ich wspólna droga się rozgałęzia i był moment, kiedy naprawdę myślałam, że będzie naprawdę niedobrze, ale Haven i Ashton to świetni przyjaciele i próbują ich jakoś skierować na wspólną ścieżkę.
Ta dwójka dobrze skrywa swoje tajemnice i traumy. Haven jest energiczna, szczera i znajduje dobro we wszystkich i nikt kto ją zna, nie powiedziałby, że kiedyś była bliska śmierci. Ashton zaznał w życiu mnóstwo rozczarowań i nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Uważa, że nie zasługuje na taką dziewczynę jak Haven, przede wszystkim ze względu na swoje pochodzenie.
„For Ever More” porusza ważne tematy, ale książka przez to nie staje się poważna o pozbawiona humoru. Proporcja między nimi jest idealnie wyrównana. Autorka po raz kolejny sypie emocjami na prawo i lewo, sprawiając, że serce czytelnika aż kipi od ich nadmiaru. Julia Biel jest jedną z tych niewielu autorek, którym ochoczo daje do poturbowania moje serce, którzy sprawiają, że wylewam miliony łez i zawsze wracam po więcej.
Więc jeśli szukacie książki, która niejednokrotnie złamie wam serce, poskleja go, aby potem przyprawić o zawał serca, musicie przeczytać „For Ever More”. Bo to również historia pełna uczuć i emocji, która pochłonie was w całości. Historia o przyjaźni i miłości, stawianiu na siebie i przebaczaniu, walce z przeciwnościami losu i demonami przeszłości.