Już dawno nikt nie zaserwował mi tak odmiennego dzieła jak zrobił to autor w "Fizyce smutku". Georgi Gospodinow jako doświadczony, bułgarski literaturoznawca w swojej książce pokazuje wszelkie możliwe doświadczenia życiowe, dotykające pojedynczej jednostki. Ukazuje retrospekcje, być może dotyczące nawet w jakimś stopniu jego osoby i zmienia płaszczyznę pierwszoosobowej narracji w każdym rozdziale. Początkowo trzeba zapoznać się z koncepcją, którą stworzył, bo nie jest to oczywista i niewymagajaca lektura. Jest to raczej książka angażująca wszystkie zmysły czytelnika, którą można potraktować w pewien, nawet mistyczny sposób.
Cała akcja powieści skupia się postaci, jednostce, bohaterze w różnym "stadium rozwoju". Rozpoczyna ją jedynie dwunastoletni chłopiec, który osamotniony trafia na pewien miejski jarmark. Z racji tego, że od swojego ojca otrzymał monetę o nie tak małej wartości, postanawia skorzystać z zaprezentowanych tam stoisk. Jego uwagę przyciąga mężczyzna, który delikatnie mówiąc nagabuje wszystkich przechodniów do obejrzenia jego atrakcji. Atrakcją tą jest stwór zwany Minotaurem.
Jak przebrniemy przez pierwszy etap powieści to dalej balansujemy między życiem a śmiercią, pomiędzy złotymi myślami i trafnymi metaforami, które serwuje nam Georgi. Wiele z nich wymaga od nas pewnej refleksji, dlatego łatwość skupienia się na powieści można ocenić przez pryzmat wysiłku, który nasz umysł włoży w szczególne zrozumienie tej lektury.
Wpleciony w powieść duch Minotaura idealnie wpasowuje się w rytm powieści, który nadał autor. Często chociażby na ułamek sekundy zabiera nas do mitycznego świata greckiego stwora, po czym nawet nie zauważając znów znajdujemy się wraz z główną postacią powieści w poprzedniej lokazalicji.
Z całą pewnością raczej nikt nie będzie wątpił, że książka zasłużenie zdobyła nagrodę Jana Machulskiego. Twórczość autora jest bardzo wysublimowana i traktuje o rzeczach czasami błahych, lecz niemniej ważnych, a autor daje nam prawdziwe lekcje...prawdziwego życia.
"Spis należytych odpowiedzi na pytanie " Jak się masz?
- Trochu chory, jutro grzebiem.
- Wcale.
- Lepiej niż teraz to grzech.
- Niech się ten dzień już skończy. "
Może faktycznie niech się już skończy, chociaż dopiero się zaczął, ale oby zawsze było tak dobrze, że lepiej niż teraz to grzech (bez ironii).