Choć ostatnio daleko mi do sięgnięcia po romanse, to jednak naszła mnie chęć na przeczytanie First Last Look. Jeszcze zanim zaczęłam tę powieść, zastanowiłam się, czego się tak naprawdę spodziewam. No i doszłam do wniosku, że powieść ta z pewnością będzie dość schematyczna, jednakże i tak prawdopodobnie spędzę przy niej dobrze czas. Czy rzeczywiście tak się stało?
Emery przyjeżdża na studia do oddalonego o tysiące kilometrów miasta. Wszystko po to, by uciec przed oceniającym wzrokiem znajomych, którzy odwrócili się od niej tuż po tym, jak do internetu wyciekły pewne niepokojące dane na temat dziewczyny. Oczywiście, oczekuje ona spokoju i możliwości rozwoju, jednak nie spodziewa się, że na jej drodze stanie Dylan, który zacznie wzbudzać w niej nieznane przedtem uczucia. Należy wspomnieć również o tym, iż chłopak ten nie do końca jest w typie Emery: zbyt grzeczny i porządny. Wychodzi na to, że serce dziewczyny jest teraz niebezpieczeństwie...
Główna bohaterka tej powieści wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Na początku ją bardzo polubiłam, poczułam nawet w stosunku do niej współczucie i litość. Wszystko oczywiście przez to, co zdążyła już przejść w swoim dość krótkim życiu. Z czasem jednak Emery zaczęła mnie irytować swoim zachowaniem, które polegało głównie na ucieczce od rozmowy na temat jej uczuć. Oczywiście rozumiem to, że nie chciała odkrywać wszystkich swoich kart przed nowymi znajomymi. Jednak skoro czuła się w ich towarzystwie dobrze i swobodnie, to myślę, że mogła zdobyć się choćby na częściowe wyjawienie powodu, dla którego znalazła się tak daleko od domu.
Co się tyczy Dylana, to muszę przyznać, że zaskoczył mnie on pozytywnie. Widać, że nie jest to leniwy oczekujący na zbawienie chłopak, tylko pracowity, troskliwy i po prostu zdolny do poświęceń młody mężczyzna, który zdecydowanie zasługuje na wszystko, co najlepsze. Oczywiście zdarzyło mu się popełnić kilka błędów, jednak nie powinno to przeważać jego wcześniejsze dokonań. Dlatego też jestem skłonna napisać, że bardzo polubiłam tego bohatera.
W końcu przyszła pora na to, by odpowiedzieć na pytanie zawarte na samym początku. Niestety muszę napisać, że to powieść jest schematyczna, przewidywalna i momentami dość monotonna. Jednak niech to was nie zmyli! Nie piszę tego po to, by całkowicie zjechać tę książkę. Mimo wszystko ona na to nie zasługuje. Pomimo tego, że rozbudziła ona we mnie takie uczucia jak chwilowa nuda i poczucie absurdu, to czytało mi się tę powieść bardzo przyjemnie i bardzo szybko.
Nie da się zaprzeczyć, iż autorka potrafi tak zaczarować czytelnika (oczywiście przez większą część tej historii), że nie sposób od tej książki się oderwać. No ale nie udało jej się utrzymać mojego zainteresowania w 100%. Chwała przynajmniej za to, że przedstawiona postacie zostały wykreowane dobrze, a nawet bardzo dobrze, a atmosfera, która towarzyszyła mi podczas lektury, stanowiła dla mnie naprawdę miłą odskocznię od codziennych problemów, z którymi gdzieś tam mam do czynienia teraz.
Nie mogę zapomnieć także o tym, że autorka poruszyła tutaj dość ważny problem, jakim jest umieszczanie niestosownych materiałów w internecie. Bianca Iovisoni pokazała, jaki wpływ może mieć takie postępowanie na dalsze życie osoby pokrzywdzonej. Myślę, że ten wątek może stanowić przestrogę dla wszystkich użytkowników mediów społecznościowych. Zawsze warto zastanowić się, co wrzucamy do internetu - w końcu nie wiadomo, kto i w jakim celu to wykorzysta.
No dobra, to czy w takim razie czy ta książka jest godna polecenia? Myślę, że tak. Zwłaszcza dla tych czytelników, którym nieobce są romanse new adult czy też young adult. Chociaż z drugiej strony osoby, które zaczytują się w tych powieściach regularnie, mogą poczuć się rozczarowane schematem, jaki tutaj panuje. Ja mimo wszystko z chęcią sięgnę po kolejne powieści autorki z nadzieją, że będą jeszcze lepsze.