Tym razem trochę się zawiodłem. Sięgając po tę pozycję miałem nadzieję na przeczytanie czegoś naprawdę wciągającego. Niestety nie do końca się to Autorce udało. Przede wszystkim, jak sądzę, zamysłem było zachęcenie młodego czytelnika do filozofii. (Nie zgodzę się z taką opinią – wszystkie rozmowy są zdecydowanie na ambitniejszym poziomie. Co najmniej studia licencjackie, bo na pewno nie dla nastolatków). Jednak to nie bardzo się udało. Ale o tym później.
Po pierwsze – życie wewnętrzne głównej bohaterki jest niezwykle płytkie. Nawet jeśli miało to być swoista otoczką dla rozważań filozoficznych, to jednak zabrakło mi rzetelnych opisów doznawanych przeżyć, rozterek nastolatki (bo przecież nikt nie uwierzy, że tak młody człowiek ich nie ma, że jest aż tak dobrze i przykładnie poukładany). Życie głównej bohaterki jest idylliczne, wręcz cukierkowe, jakby odmierzone od linijki. Wszystko jest cudowne, wszyscy się kochają, problemy, nawet jeśli się pojawiają, są ulotne niczym para z ust jesienią. Podsumowując – wszyscy bohaterowie książki są mało życiowi – nie wiemy jak czują, nie wiemy jak postrzegają świat, o czym myślą, co ich trapi. Przyjaźń jest dozgonna, miłość prawie wieczna, oddanie całkowite, wiedza – niemal absolutna. Taki cukierkowy świat mocno odstręcza, nawet jeśli zasób ukazywanej wiedzy jest napisany w ciekawy sposób. Swoją drogą, wywody rozmówców, zwłaszcza nastoletnich ukazane są ponad ich wiek. Miałem wrażenie, jakbym przebywam w otoczeniu geniuszy. Kurcze… chyba popadłem w kompleksy. Zwyczajnie czuję się jak dureń, któremu wiedza uciekła przez palce.
Ciężko jest też uwierzyć w fakt, aby czternastolatkowie mieli aż tak głęboką wiedzę dotyczącą poruszanej w książce dziedzinie. Jako historyk, sam o wielu rzeczach nie wiedziałem, a cóż dopiero dzieciaki! Nawet jeśli przyjmiemy, że wywodzą się z dosyć zamożnych, inteligenckich rodzin, cały ogrom ich wiedzy jest nieprawdopodobny. Ja, nawet po lekturze tej pozycji nie wszystko zapamiętałem i jestem pewien, że nie byłbym w stanie opisać filozoficznych poglądów takiego Kanta w taki sposób, jak jeden z nastoletnich bohaterów. Trochę mi wstyd z tego powodu, ale to mało prawdopodobne aby „zwykły” nastolatek miał tak szeroko pogłębioną wiedzę. Bądźmy szczerzy, kto współcześnie czyta dzieła filozofów? Nawet wśród dorosłych jest kiepsko. Choć wolałbym, aby było inaczej.
Sam pomysł rozmów dzieciaków z dorosłymi o zasadach, czy koncepcjach filozoficznych to naprawdę świetny pomysł. Jednak cała ta wiedza została liźnięta zbyt ogólnie. Mamy mnóstwo nazwisk, zwłaszcza jeśli chodzi o starożytność i średniowiecze. Nazwiska, ale bez wprowadzenia, bez szerszego rozwinięcia, o czym ówcześni filozofowie debatowali. Autorka potraktowała ten temat bardzo ogólnie, aż za bardzo, przez co cała perspektywa pękła niczym bańka mydlana. Ciężko jest zrozumieć koncepcje Kanta czy późniejszych filozofów, jeśli nasze pojęcie podstaw jest niepełne. Nie dowiedziałem się niczego o Arystotelesie. Koncepcja Platona też jest słabo ukazana, a przecież stanowi podstawę dla wszystkich późniejszy rozważań! Poza wymienieniem z imienia Marka Aureliusza, nie dowiedziałem się nic o stoicyzmie, o cynikach czy epikureizmie. Przyznam, że jestem ogromnie zawiedziony z tego powodu. Jak tu budować narrację filozoficzną, jeśli nie przedstawi się żadnych podstaw?
Odnośnie średniowiecza – właściwie tylko pojawił się komentarz odnośnie liczenia ilości aniołów mogących zmieścić się na główce od szpilki. A przecież średniowiecze wcale nie było aż tak głęboko religijne, tak głęboko zapatrzone w irracjonalne rozważania. O świętym Augustynie czy świętym Tomaszu z Akwinu niemal nic nie było. Dlaczego? Gdzie brzytwa Ockhama? Co do Kanta – widać, że Autorka musi go bardzo poważać. Jego filozofia jest opisana dosyć szeroko, i odniosłem wrażenie, jakby cały nasz dorobek w tej dziedzinie, opierał się właśnie na jego dokonaniach. Czuje się wręcz, że przed Kantem filozofia nie istniała.
Choć dokonania późniejszych filozofów są nieco obszerniej przedstawione, nie da ukryć się rozczarowania brakami i zbyt delikatnym potraktowaniem tematu. Rozmowy pomiędzy nastolatkami a dorosłymi są przeładowane intelektualnie, przez co całość, nawet jeśli rzeczywiście miała miejsce, wydaje się nie realna. Mój zasób słownictwa w wieku 14 lat, zdecydowanie był uboższy, a jakoś formowanych przeze mnie osądów i wniosków zdecydowanie nie była tak górnolotna, jak zdaje się to ukazywać w książce Pani Autorka. I to chyba największy z minusów recenzowanej przeze mnie pozycji.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.