Powieść „Moja siostra mieszka na kominku”, debiut brytyjskiej pisarki Annabel Pitcher, szturmem wdarła się do świata literatury. Na polskim rynku wydawniczym książka ukaże się już na dniach pod szyldem wydawnictwa Papierowy Księżyc.
Każdy radzi sobie ze strata w indywidualny sposób. Nie ma jednej, sprawdzonej metody, która pozwoli oswoić i uspokoić wszystkie uczucia kotłujące się w człowieku. Pewne jest tylko to, że okres żałoby to najtrudniejszy czas, który kiedyś musi się skończyć, bo czas leczy rany, a łzy w końcu wysychają. Ale Jamie wie, że wszelkie słowa pocieszenia to bzdura, kolejne kłamstwa dorosłych. Od śmierci Rose minęło przecież już pięć lat, a z czasem w jego domu było tylko gorzej. Jego siostra mieszka w urnie stojącej na kominku. Wszyscy plączą, on nie płakał nigdy. Nie pamięta Rose, więc nie jest mu smutno z jej powodu. Za to jest mu przykro, bo rodzice przestali się interesować nim i Jasmine. Tata za dużo pije, mama znalazła sobie nowego faceta i postanowiła opuścić rodzinę już na dobre, a Jas nic nie je i w dodatku obcięła włosy i zafarbowała je na różowo. Tata postanowił, że w trójkę przeprowadzą się na wieś, bo tam nie muzułmanów, którzy zabili Rose. Chłopiec idzie do nowej szkoły, gdzie staje się popychadłem całej klasy. Jest inny, cały czas nosi koszulkę ze Spider-Manem, a to nie podoba się dzieciakom. Tylko Sunya od pierwszego dnia jest dla niego miła. Ona też pada ofiarą ataków i prześladowań szkolnych kolegów. Razem we dwójkę są parą superbohaterów, a przyjaźń daje im moc do stawiania czoła wszystkim problemom. Ale Sunya jest muzułmanką. Jamie wie, że nie powinien się z nią zadawać, bo to tak jakby zdradzał własną rodzinę. Ale Sunya jest taka fajna i jej mama też. Najważniejsze, żeby tata się nie dowiedział. Z resztą teraz jest zaaferowanym nowym chłopakiem Jasmine, który ma zielone włosy. A jeszcze w telewizji reklamują program „Największy Brytyjski Talent”. Może gdy wystąpią razem z Jas, to mama zobaczy jakie ma zdolne dzieci i wróci do domu?
Nie bardzo wiem co napisać na temat tej powieści, bo „Moja siostra mieszka na kominku”, stała się jedną z tych MOICH książek, o których wolę milczeć. Czuję się tak, jakby mówienie o niej było obnażaniem się, dotykaniem najdelikatniejszych stron człowieczeństwa, odsłanianiem duszy, którą na co dzień chowam pod pancerzem. Z resztą cokolwiek powiem, to i tak będzie za mało. Zacznę banalnie, powieść napisana została prostym, dziecięcym językiem, w końcu narratorem jest dziesięciolatek. Opisy są bardzo plastyczne, tok myślenia chłopca momentami zaskakuje, a szczerość aż bije z każdego słowa. W czasie lektury targały mną najróżniejsze emocje. Najintensywniejsze były wybuchy wściekłości na rodziców, u których rozpacz zniszczyła wszystkie inne uczucia i pchnęła ich na szczyt egoizmu. Bo tak naprawdę powieść Annabel Pitcher opowiada o zniszczonej rodzinie. O słabych dorosłych, którzy wraz ze śmiercią córki pogrzebali uczucia do pozostałych dzieci i siebie nawzajem. O nieszczęśliwych dzieciach spragnionych miłości, pełnych nadziei, walczących o uwagę i czułość. Dawno nie miałam w rekach książki tak emocjonalnej, hipnotyzującej, gorzkiej i chropowatej, a jednoczesne pozbawionej taniego sentymentalizmu i sztucznej tkliwości. Choć smutek i żal towarzyszą czytelnikowi przez cały czas, to w powieści nie brakuje momentów śmiesznych i wesołych, chwilami tak makabrycznych, że ocierających się o czarny humor.
Najbardziej poruszające są momenty, w których Jamie opowiada kolejną historię, a ty, dorosły czytelniku już wiesz, jakie będą konsekwencje tych zdarzeń. Skóra cierpnie na karku, ogarnia cię panika, chcesz zrobić wszystko, żeby uchronić to niewinne i nieświadome dziecko przed najgorszym, ale paraliżuje cię świadomość, że przecież nic nie możesz zrobić, bo jest już za późno, bo jesteś tylko świadkiem więc twój bunt i dobre chęci na nic się zdadzą.
„Moja siostra mieszka na kominku” nie jest kolejną książką mającą na celu oswajanie śmierci. To szczera i bolesna historia o tym co zostaje po śmierci tutaj na ziemi, o rozpaczy, kruchości, bezsilności, słabych dorosłych i silnych dzieciach, miłości i przyjaźni, które są w stanie wypełnić dziury w sercu. Prawdziwy majstersztyk! Zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie czytałam w życiu. Polecam! Takie powieści trzeba znać!