Depresja to temat trudny. Uchodzi za tabu i powód do wstydu, dlatego niewiele osób o niej w ogóle rozmawia. Brakuje odwagi i szczerości. Przyjęło się, że dotyczy głównie kobiet. Jak wiecie, stereotypy bardzo często bywają krzywdzące. Jestem tu również po to, żeby owe „mądrości” obalać. Czy depresja może dotyczyć także mężczyzn? Zastanowię się nad tym w dzisiejszej recenzji, która powstała we współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka.
Książka traktuje o depresji oczami mężczyzn. Przypadki kryzysu i rozstań. Często Wam się wydaje, że kiedy jesteście szczęśliwi, możecie przenosić góry. Nagle przychodzi moment, w którym cały ten piękny obrazek rozsypuje się. Dla jednych ratunkiem będzie praca, żeby tylko ten problem odłożyć w czasie, ukryć go przed światem. Innym pomoże wyjazd w góry. Inni pójdą wygadać się przyjaciołom. A co z tymi, którzy - tak jak ja - nie mówią, że coś się dzieje, bo wierzą, że sobie sami poradzą? Dopiero później pękają? Pojawia się spadek poczucia własnej wartości.
Autor omówił w tej książce różne czynniki, które mogą wpływać na wystąpienie depresji. Problem tak naprawdę pojawia się często na samym początku, ale jest niewidoczny. Dużą rolę ogrywa wychowanie. Jeśli mężczyzna całe życie słyszał, że nie wolno mu płakać, ma być twardy, to nic dziwnego, że w końcu się załamie. To nie jest robot. Za bardzo chce się także wpasować w ten typowy obraz twardziela (macho nie ma!) i nie pozwala sobie na chwilę słabości. Mężczyzna to też człowiek! Ma takie same prawa jak wszyscy. Nie ma powodu do żadnego wstydu. W momencie kryzysowym nie wolno zakładać tej maski bohatera. Nikt z nas nie jest tego nauczony. Problem „nieleczony” jest jak guz - powoli narasta i zabija niewidocznie, w tym przypadku psychikę. Wniosek? Udawanie, że nic si nie stało wywoła taki sam efekt.
Poczucie szczęścia daje na pewność, że tak będzie zawsze. Problem pojawia się, kiedy oo zupełnie niespodziewanie znika. Ta pozycja to przeprawa przez tłum męskich emocji, często tłumionych. Kiedy dochodzi do rozstania, nikt nie czuje się komfortowo. W świecie mężczyzn również dużo się zieje. To dowód, że nie wolno wówczas tłumić emocji, bo potrafią zagryźć, strawić od środka. Trzeba jednak dać im upust. Dopiero to wyciszenie pozwoli racjonalnie myśleć. Szczera i otwarta rozmowa na temat swojego stanu może naprawdę pomóc. Niekoniecznie z psychologiem czy psychiatrą. Czasami panowie mają swoich osobistych specjalistów. Warto jednak pamiętać, że zamykanie się jest podstawowym błędem. Widać wtedy, że nic się nie dzieje, a sytuacja z drugiej strony wygląda wręcz koszmarnie. Z problemami się walczy, a nie ucieka przed nimi.
Wszyscy jesteśmy ludźmi. Kobiety tylko pod kilkoma względami są silniejsze od mężczyzn. Często słyszę/czytam: „Przepraszam, nie powinienem, gdzie to facet i jakieś załamanie, jest w porządku” - błąd. Emocje czynią z nas ludzi i płeć nie ma znaczenia. Są tacy, którzy przetrawią wszystko w samotności - jak ja, odkąd zostałam sama i już się pogodziłam, że tak będzie - i inni, którzy wręcz muszą się wygadać, wyrzucić wszystko z siebie, bo czują, że zaraz wybuchną. Emocjom trzeba dać upust. Ich tłumienie może wywoływać - początkowo - załamania, które w konsekwencji mogą doprowadzić do depresji. To choroba, którą trzeba leczyć. W przeciwnym razie wisi nad nami widmo samobójstwa, bo „nie poradzę sobie”. Czy naprawdę chcemy takiego końca dla kogokolwiek?
Książkę oczywiście polecam. Skończmy z tym idealizowaniem panów! To też ludzie i mają prawo do uzewnętrzniania swoich emocji. Pod żadnym pozorem nie dyskryminujmy ich. Trzeba po prostu rozmawiać, zamiast chwać swoją dumę do kieszeni. Depresja to choroba cywilizacyjna, niestety. Co zastanawiające, największy odsetek samobójstw spowodowanych niepowodzeniami w pracy i późniejszą depresja zaobserwowano w mojej ukochanej Japonii. Ta książka może być formą autoterapii i pozwoli poznać zagadnienie z nieco innej strony.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.