Ruszyła maszyna. Trybiki przeskakują i zazębiając się zmieniają pozycje po każdym obrocie. Jeśli coś nie zaskoczy, szybko wprowadzane są modyfikacje i udoskonalenie, aż maszyna zaczyna działać płynnie, sprawnie, bez najmniejszego wysiłku. Wtedy kolejne jednostki są z niej wypluwane w tak idealnym stanie, że nikt z najbliższego otoczenia nie może się domyślić, że ma do czynienia z kimś zupełnie innym; z wyzutym z wszelkich uczuć i jakiejkolwiek empatii osobnikiem, który każde postawione przed nim zadanie wykonuje bez mrugnięcia okiem i najmniejszego zawahania. Bo to nie ludzie, to sprawnie działające urządzenia.
Rafał Terlecki, dziennikarz prywatnej stacji telewizyjnej, dzięki namowom pewnego człowieka z CIA rozpoczyna śledztwo w sprawie rosyjskich szpiegów na terenie Polski. Szybko dowiaduje się, że w jednym z pałaców w zachodniej Wielkopolsce funkcjonowała szkoła szpiegów, a jej twórca był asem sowieckiego wywiadu. Zadaniem szkoły było stworzenie grupy agentów, którzy po zakończeniu wojny mieli osiąść między innymi w Polsce i wtopić się w tłum.
Czy można ukształtować bezwzględnych psychopatów? Czy tacy ludzie żyją wśród nas, a mateczka Rosja może się o nich upomnieć w każdym momencie? Czy są wśród nich ludzie na wysokich stanowiskach, którzy mają ogromny wpływami na politykę i biznes?
„Fabryka szpiegów” jak sam tytuł wskazuje, to powieść sensacyjna z mocnym wątkiem szpiegowskim. Opowieść prowadzona w dwóch liniach czasowych, których zbieżnym punktem jest miejscowość Wolsztyn. Z jednej strony czytelnik otrzymuje klimatyczną historię z końca drugiej wojny światowej oraz kilkuletniego okresu tuż po jej zakończeniu, z drugiej - trzymającą w napięciu opowieść współczesną, która w moim odczuciu była intrygująca, mroczna, a przede wszystkim wywołująca niedowierzanie.
Taki podział na współczesne i historyczne wydarzenia pozwala czytelnikowi na stopniowe wkraczanie w świat zaskakujących motywacji bohaterów, ciekawostek historycznych i uprzyjemnia stopniowe odkrywanie tajemnic badanych przez głównego bohatera Rafała Terleckiego.
Podczas czytania niejednokrotnie zastanawiałam się ile w tej historii może być z prawdy, bo pomimo iż książka jest fikcją literacką, to jak sami się przekonacie, nie wszystko jest czystą fantazją. Lekki dreszcz niepokoju towarzyszył mi na długo po przeczytaniu powieści.
„Fabryka szpiegów” to rzecz o rosyjskich wpływach sięgających głęboko w przeszłość, o polityce, korupcji w policji, strachu, tajemnicach i wyjątkowo niebezpiecznym dziennikarskim śledztwie. To totalna mieszanka wybuchowa, która w połączeniu ze świetnym stylem i przemyślaną fabułą, tworzy nieszablonową powieść wartą uwagi. Początkowo czytałam z zainteresowaniem, a po jakichś stu stronach po prostu przepadłam. Pochłonęła mnie ta historia niesamowicie. Zwroty akcji, zaskakujące wydarzenia niejednokrotnie wprawiały mnie w osłupienie i sprawiały, że książkę czytałam z przyjemnością.
„- (…) 𝑁𝑖𝑒 𝑏𝑜𝑖 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑝𝑎𝑛, 𝑧̇𝑒 𝑘𝑡𝑜𝑠́ 𝑝𝑎𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑚𝑖𝑒𝑟𝑧𝑦 𝑝𝑜𝑑𝑐𝑧𝑎𝑠 𝑟𝑜𝑧𝑚𝑜𝑤𝑦 𝑧 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑖𝑘𝑎𝑟𝑧𝑒𝑚?
𝑀𝑒̨𝑧̇𝑐𝑧𝑦𝑧𝑛𝑎 𝑢𝑠́𝑚𝑖𝑒𝑐ℎ𝑛𝑎̨ł 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑖𝑟𝑜𝑛𝑖𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒.
- 𝑁𝑎𝑐𝑧𝑦𝑡𝑎ł 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑝𝑎𝑛 𝐹𝑜𝑟𝑠𝑦𝑡ℎ𝑎. 𝑁𝑖𝑒, 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑜𝑗𝑒̨ 𝑠𝑖𝑒̨. 𝑍 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑜𝑤𝑜𝑑𝑢: 𝑛𝑖𝑘𝑡 𝑚𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑎. (…) 𝐼 𝑗𝑒𝑠́𝑙𝑖 𝑠𝑎̨𝑑𝑧𝑖 𝑝𝑎𝑛, 𝑧̇𝑒 𝑔𝑑𝑦 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑎𝑡𝑒𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑔ł𝑒̨𝑏𝑜𝑘𝑜 𝑧𝑎𝑘𝑜𝑝𝑖𝑒 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑝𝑎𝑛 𝑤 𝑎𝑟𝑐ℎ𝑖𝑤𝑎𝑐ℎ, 𝑡𝑜 𝑤 𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑢 𝑛𝑎𝑡𝑟𝑎𝑓𝑖 𝑝𝑎𝑛 𝑛𝑎 𝑠́𝑙𝑎𝑑 𝑚𝑜𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎, 𝑛𝑎 𝑚𝑜𝑖𝑐ℎ 𝑤𝑠𝑝𝑜́ł𝑝𝑟𝑎𝑐𝑜𝑤𝑛𝑖𝑘𝑜́𝑤 (…) 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒, 𝑛𝑖𝑐 𝑡𝑎𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑝𝑎𝑛 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑗𝑑𝑧𝑖𝑒. 𝑁𝑎𝑠 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎 𝑖 𝑛𝑖𝑔𝑑𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦ł𝑜.”
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MUZA SA
Link do FB:
https://www.facebook.com/aniasztukaczytania/Zapraszam :)