Dla islamu nie ma nic tańszego od ludzi".
Niedawna zbrodnia w redakcji satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo" we Francji pokazała całemu światu, jakie zagrożenie stanowi rozprzestrzeniający się po Europie islam. Tragedia ta akurat zbiegła się z moją lekturą książki Eleny Czudinowej, traktującej o Europie przyszłości, opanowanej przez religię muzułmanów. Nie przypominam sobie, by w ostatnich latach któraś niepoprawnie politycznie książka wywarła na mnie aż takie duże wrażenie. Napisana w 2004 r. pokazuje bowiem to, co aktualnie się już dzieje.
O autorce tego dzieła wiemy niestety niewiele. To bowiem rosyjska pisarka i działaczka społeczna, a "Meczet Notre Dame. Rok 2048" stał się bestsellerem jedynie w Rosji. We Francji natomiast książka nie została zauważona ze względu na swoją niepoprawność polityczną, jak stwierdził jej francuski wydawca.
Rok 2048, Europa została opanowana przez islam. Religia katolicka oficjalnie nie istnieje, a ostatni chrześcijanie mieszkają w gettach. Na ulicach Paryża i innych miast europejskich panuje prawo szariatu respektowane przez policję religijną, a katedra Notre Dame została przemianowana na meczet. Zmiana kulturowa nie zostaje jednak zaakceptowana przez Ruch Oporu. Eugène Olivier, ojciec Lotaire oraz Sophie Sévazmiou biorą udział w walce, która ma zapobiec ostatecznemu rozwiązaniu kwestii chrześcijańskiej.
Powieść Eleny Czudinowej to książka z gatunku literatury postapokaliptycznej, której futurystyczna wizja wcale taką futurystyczną już nie jest. Książka została napisana w 2004 r. i jedynie po dziesięciu latach, jakie minęły od jej wydania, pozwala stwierdzić, że islamizacja Europy zmierza dokładnie w takim kierunku, jaki przedstawiła rosyjska pisarka - niestety. Czudinowa bowiem po mistrzowsku zaadoptowała na potrzeby swojego dzieła wydarzenia dotyczące panoszenia się islamu w dzisiejszej Europie, a niedawny zamach we Francji zdaje się tylko tę straszną wizję potwierdzać. Wyobraźcie sobie bowiem, że około 2030 roku islam staje się wiodącą religią w Europie, a papież abdykuje. Wyobraźcie sobie, że powstają getta dla wyznawców chrześcijaństwa, w których przeprowadza się regularne czystki, a publiczne kamieniowanie ludzi jest społecznie akceptowalne. Wizja przerażająca i co gorsze, biorąc pod uwagę aktualne wydarzenia – mocno realistyczna, uderzająca w wyobraźnię czytelnika. I muszę przyznać, że obserwując obecne tendencje, czyli wszelakie zamachy, egzekucje i panoszenie się islamistów w Europie, wizja Eleny Czudinowej zmroziła moje myśli i skłoniła do głębokiej refleksji.
"Meczet Notre Dame. Rok 2048" to także przerażająca wizja niedalekiej przyszłości, w której znajdziecie pozytywny polski akcent, który mnie szczerze powiedziawszy zdziwił. Otóż pisarka zaznacza, że to właśnie Polska dzięki wyjściu ze struktur NATO i UE, staje się krajem przeciwstawiającym się opanowaniu przez islamistów, z Krakowem na czele, jako nowym Watykanem. To dość śmiała teza i trzeba przyznać, że taki pozytywny osąd naszego społeczeństwa zwraca szczególną uwagę. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiej wizji przyszłości naszego narodu w książce rosyjskiej pisarki.
Elena Czudinowa wplata w akcję swojej religijnej dystopii wiele pojęć zaczerpniętych wprost z religii islamskiej, dzięki czemu takie słowa jak "kafir", "namaz" i wiele innych nie stanowi już dla czytelnika zagadki. Trudno również nie zauważyć krytycyzmu autorki do całej religii islamu, oraz nietolerancji widocznej w posłowiu przygotowanym przez Czudinową dla czytelników. Jej osobisty stosunek do zalewu islamistów widocznie rzutuje na całą fabułę oraz przedstawienie środowiska muzułmanów - od fanatyków do zwykłych wyznawców tej religii. Dzięki temu spojrzeniu trudno nie przyznać racji tezie, że książka jest mocno kontrowersyjna i do tego niepoprawna politycznie. Nie wspomnę tutaj o takich wątkach, jak spojrzenie autorki na wojnę na Bałkanach czy kwestię Serbii i Albanii.
Akcja powieści w zasadzie stała się dla mnie przy jej lekturze kwestią drugorzędną, bowiem jej fabuła pokazała mi, jakie błędy popełnia współczesny, europejski świat narażając się na upadek własnej kultury, pod brzemieniem muzułmanów. Francja, obecnie w myśl zasady "daj palec, weźmie całą rękę" przekonała się o tym dobitnie. Książka Eleny Czudinowej nie porywa wartką akcją, jednak jak na dystopię przystało przeraża wizją, jaka niestety może być naszą niedaleką przyszłością.