"Przed ludźmi bez rozumu i zasad nie ma ucieczki."
"Esy floresy" Katarzyny Obodzińskiej trafiły do mnie dzięki uprzejmości Wydawnictwa Oficynka. A co mnie skusiło, prócz przyjemnej dla oka szaty graficznej powieści, do sięgnięcia po dzieło nieznanej mi dotąd pisarki? Opis i przeczucie, że będzie to świetna historia. Przeczucie, które mnie nie zawiodło.
***
Esy floresy to ni niej, ni więcej tylko zakrętasy, zawijasy imitujące gałązkę z kwiatami i tym też po trosze jest ta historia. Swoistymi esami floresami, w których głównymi osiami są perypetie Wiolety i Adama. Osiami, które w pewnym momencie się przecinają. Początkowo nieznacznie, potem już bardziej, a potem... To pozostaje w sferze domysłów, gdyż książka się skończyła.
Ona, czyli Wiola, jest studentką dziennikarstwa. Ambitną, odpowiedzialną, wrażliwą na ludzką głupotę i lekkomyślność, kochającą kwiaty i znającą ich znaczenie. W pewnej chwili złapałam się na myśli: czemu ona poszła na dziennikarstwo, a nie na florystykę, ale spokojnie, jeśli i Was dopadnie to pytanie, w treści znajdziecie na nią odpowiedź (której oczywiście nie zdradzę, bo co to potem za frajda z czytania).
On, Adam, doświadczony dziennikarz, mężczyzna po przejściach, w którym ciągle żywa jest pamięć o tragedii i stracie jakiej doznał. Podobnie jak młodziutka bohaterka wrażliwy na bezmyślne poczynania rodzaju ludzkiego i brawurę mogącą doprowadzić do tragedii.
Nie znają się, ale jak nie trudno się domyślić do spotkania dojdzie, a w jakich okolicznościach i co z niego wyniknie będziecie musieli sami przeczytać.
***
"Każdy z nas ma jakieś dziwactwa, które w oczach innych nie zyskują aprobaty, ale czy tylko dlatego mamy wpasowywać się w cudze ramy? Kolejny raz łapię na tym, że pierwsze wrażenie jest mylne?"
***
Czyta się niebywale szybko i to wcale nie dlatego, że "Esy floresy" to tylko 200 stron tekstu. Autorka lekko i umiejętnie snuje swoją opowieść, dodatkowo okraszając ją humorem. Już na wstępie sprytnie zostałam wciągnięta w historię, pożądając odpowiedzi na pytanie: jak do tego co właśnie przeczytałam doszło?
Krótkie rozdziały tylko przyspieszają czytanie. Sami wiecie jak to jest: jeszcze jeden, a może i kolejny, bo przecież taki krótki, a książka taka ciekawa i ani się człowiek nie obejrzy, a już spora część za nim. Dlatego nigdy mi krótkie rozdziały nie przeszkadzały, a wręcz dodatkowo rozpędzały czytanie.
Narrację śledzimy zarówno z perspektywy Wioli, jak i Adama. Jest ona prowadzona z pierwszej osoby, w czasie teraźniejszym. Muszę przyznać, że ilekroć natrafiam na narrację w tym czasie, potrzebuję kilku stron, by się na niego przestawić.
***
Nie lubicie długich opisów i nudnych, nic nie wnoszących dialogów? To świetnie, bo w "Esach floresach" tego nie dostaniecie. Żadne tam pitu pitu i nawet przekomarzania się bohaterów są tu w konkretnym celu.
Na okładce czytamy: Lekka i zabawna powieść z motywem kwiatów w tle.
No i owszem, kwiaty mamy, całkiem ich sporo i jest to rewelacyjne urozmaicenie, przy okazji można liznąć troszkę kwiatowej wiedzy, no i nie są one tak całkiem bez znaczenia w tej historii (ale o tym sami się przekonacie, jeśli tylko sięgniecie po książkę).
Co do lekkości i zabawności to spodziewałam się troszkę czegoś innego. Bardziej lekkiego, nie tylko w stylu, lecz i w treści. Ale... To, co dostałam, absolutnie, mnie nie zawiodło. Wręcz przeciwnie. Już od początku wiedziałam, że to świetna historia, z przesłaniem, z misją. Lekkość stylu i humor sprawiają, że odbiór treści jest przyjemniejszy, a przy tym nie umniejsza wagi poruszanym tematom.
***
A tematy, kochani, są ważne. Jeśli nie bardzo ważne. Śmiem twierdzić, że z nich właśnie autorka utworzyła specyficznego antagonistę, bowiem nie dostaniemy go pod konkretną ludzką postacią. Jest to zjawisko (nie chodzi mi o brak konkretnej osoby jako antagonisty;)) rozproszenia odpowiedzialności.
Autorka na przykładach z życia wziętych i za pośrednictwem wykreowanych bohaterów pokazuje do czego może doprowadzić ludzka brawura i brak odpowiedzialności, także za otaczających ludzi; jak zdawałoby się niegroźne, choć nieodpowiedzialne zachowania mogą skutecznie uprzykrzyć życie. Oczywiście to nie wszystkie poruszone w powieści tematy. Warto je wszystkie poznać sięgając po książkę.
W powieści znajdziecie także silny wątek przyjaźni i to ona jest filarem powieści. Lubię historie o przyjaźni zdecydowanie bardziej niż te o miłości.
Jeśli chcecie zajrzeć troszkę za kulisy dziennikarskiego światka, czy też studiów w tymże kierunku autorka także i to nam umożliwia. A przy tym robi to bardzo umiejętnie i naturalnie, po prostu wie o czym pisze i to się czuje.
***
"Zasady NIE są po to, żeby je łamać! Przełamywać można co najwyżej pierwsze lody lub własne bariery."
***
Podsumowując, "Esy floresy" Katarzyny Obodzińskiej to doskonale napisana powieść z misją, pokazuje, uświadamia i uwrażliwia. Przy tym jej odbiór jest bardzo lekki, bohaterowie sympatyczni, dopracowani, bardzo rzeczywiści. I chociaż książka kończy w taki sposób, że zadawałam sobie pytanie: co dalej? to nie oczekuję ewentualnej kontynuacji. Czyta się bardzo szybko, a po skończeniu na długo zostaje w głowie.
Czy polecam? Jak najbardziej to pozycja, którą powinno się przeczytać.