Erna Brown już nie pamięta, czym jest spokojna, w pełni przespana noc. Dotychczas praca, jaką wykonuje, nie miała wpływu na jej sny; aż do tej jednej sprawy... teraz przeżywa ją co noc. Wciąż i wciąż, niczym kilkuminutowy film. Tego dnia wyruszyła w dłuższą trasę ku swojemu nowemu zleceniu. Pech chciał, że jej ukochane autko musiało zostać u zaprzyjaźnionego mechanika, a to, które wzięła w zamian, zaczęło szwankować w połowie drogi. Aż w końcu "zdechło" na pustej drodze, pośrodku lasu. Do tego ten dziwny taniec liści... Erna nigdy w życiu nie widziała czegoś podobnego. Przerażona ruszyła przed siebie w nadziei na spotkanie kogokolwiek. Trafiła do okazałego hotelu. Wierzyła, że od tej chwili jej tymczasowe problemy się skończyły. Nie zdawała sobie sprawy, że trafiła do jeszcze większego koszmaru.
Na rynku wydawniczym każdego roku pojawia się coraz więcej thrillerów, które z założenia mają wstrząsnąć czytelnikiem. Reklamowane jako utwory, jakich nigdy wcześniej nie czytaliśmy często okazują się... zwykłymi, nudnawymi czytadłami, w których nie ma żadnego elementu zaskoczenia. Niczym wytrawni poszukiwacze z miesiąca na miesiąc przedzieramy się przez różnorodne historie, mroczne umysły psychopatów i brutalne, acz często zupełnie przypadkowe zbrodnie, by z nadzieją oczekiwać, iż właśnie ta książka okaże się perełką. Tą jedyną lekturą, którą z powagą będziemy polecać dalej. Nie nastawiam się już pozytywnie do żadnej książki, podchodzę do nich raczej racjonalnie. Nie działają na mnie zapewnienia marketingu, że takiej lektury nie czytałam nigdy wcześniej. Co prawda Marnotrawny reklamowany nie był, ale i wobec tej pozycji miałam umiarkowane wymagania. I doznałam pozytywnego szoku, ponieważ ów thriller ma w sobie coś, co złapało mnie w swoje szpony i nie chciało wypuścić.
Jak zachowuje się człowiek, który właśnie został pozbawiony jedynego środka transportu pośrodku niczego? Cóż, zazwyczaj wpada w panikę. Erna Brown również nie czuje się komfortowo w zaistniałej sytuacji, aczkolwiek z racji wykonywanego zawodu ma trochę bardziej wytrzymałe nerwy. Choć ta sprawa z liśćmi... ale nie wracajmy do tego. Widok hotelu budzi w niej niemal zwierzęcą radość; gdzie budynek (nie wyglądający na opuszczony), tam ludzie, a gdzie ludzie- to wiadomo, dostęp do cudów XXI wieku, takich jak telefon. Po przekroczeniu progu gmaszyska i krótkiej rozmowie z przemiłym staruszkiem kobieta już wie, że na powrót do swojego życia będzie musiała poczekać, aż grupka osób, przebywająca obecnie w hotelu na swoistym turnusie będzie wracała do domu. Ale czy te kilka dni zrobi jej jakąś różnicę?
Pani Kassa zaskoczyła mnie pomysłem na fabułę, oczywiście na plus. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej spotkałam się z taką historią- nie mamy tutaj odgrzewanego po raz setny kotleta, lecz zupełny powiew świeżości. Przez książkę przetacza się cała plejada bohaterów, każdy z nich jest inny- ma swój własny, osobisty rys charakteru, odróżniający go od pozostałych. Znamy też sytuacje oraz powody, dla których znaleźli się w hotelu. Zgłębiamy tajniki umysłów, które teoretycznie nie wyróżniają się niczym na tle ludzkiej populacji, a jednak mają w sobie pewne... zakrzywienie.
Czasami przeszkadzał mi trochę styl pisania autorki; rozwlekłe opisy czy liczne powtórzenia burzyły równowagę czytania. Jestem jednak to w stanie wybaczyć wierząc, iż każda kolejna książka naszej polskiej autorki będzie coraz lepsza.
Bywało obrzydliwie, często strasznie, a chwilami zwroty akcji zapierały dech w piersi; Marnotrawny jest mieszanką thrillera z sensacją, przy której nie ma miejsca na nudę.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa Novaeres :)