Potrzebujemy pomocy – wszyscy i każdy z osobna – by zrozumieć sytuację klimatyczno-energetyczną świata. Problem jest na każdym poziomie trudny, choć w kilku obszarach istnieje dość oczywista diagnoza i profil kierunku potrzebnych zmian. Marcin Popkiewicz od lat prowadzi zakrojoną na szeroką skalę kampanię społeczną, której celem jest uświadamianie. Bardzo dobrze rozumie relacje gospodarcze i, jak widać w najnowszej książce wystarczająco, trafnie odczytuje ludzkie procesy odsuwania niewygodnych problemów. „Zrozumieć transformację energetyczną” jest próbą prostego przedstawienia planu niezbędnych przemian – od przyzwyczajeń jednostkowych po makroekonomiczne decyzje – naszego życia w Polsce. Publikacja celuje w odbiorcę, którym powinien być każdy. Jednocześnie nie unika technicznych detali, jeśli są konieczne w procesie wykazywania konsekwencji czy budowania logiki niezbędnych działań. Sporo pytań książka ciekawie formułuje, zostawia czytelnika z solidną dawką informacji, a nawet wiedzy.
Popkiewicz książkę kończył pisać, gdy wiosną 2022 rozwijała się ofensywa rosyjska. Nagła redefinicja globalnego przepływów ropy i gazu nie miały jednak strukturalnego wpływu na główny wniosek publikacji, że musimy zrezygnować z paliw kopalnych. Konstrukcja argumentacji zbudowana jest na podziale teksu na trzy części. Pierwsza jest zaktualizowanym powtórzeniem z wcześniejszych książek (*) przyczyn zmiany paradygmatów ekonomicznych i klimatycznej zmienności. Druga, najobszerniejsza, jest realizacją modeli numerycznych wspomagających autora w propozycjach konkretnych rozwiązań transformacji w Polsce. W podsumowaniu dostajemy ogólny namysł nad cywilizacją, która unika niemiłych wniosków, choć czasem trochę dojrzałości decyzyjnej da się u niej zaobserwować.
Założenie jest proste – Polska jest w stanie zrezygnować z emisyjnych źródeł energii, należy ‘tylko’ wykonać pracę w najbliższych dekadach, taką ‘na wczoraj’. Rozpatrywane scenariusze przyjęły formę różnych mix-ów energetyczny bilansowanych zapotrzebowaniem, zarówno bez oszczędzania i z racjonalizacją nieefektywności. Każdy element został dość szczegółowo i formalnie rozpatrzony. Bazę stanowiło roczne (ciągłe) zapotrzebowanie energetyczne Polski w 2021 roku. Przechodząc od fizyki i matematyki (do której śledzenia wystarczy dodawanie i mnożenie), referuje Popkiewicz aktualny stan technologii (pod kątem łączenia rozwiązań i poszukiwania oszczędności przy założeniu aktualnej dostępnej sprawności), by dołożyć zupełnie ‘płynne warstwy’ – czyli politykę, gospodarkę i czynnik ludzki (jako lobby, uprzedzenia, przyzwyczajenia jednostek, filozofie życia osobistego i politycznego sprowadzającego się do najbliższych wyborów). W tym przejściu od megawatów przez pojemności cieplne czy koszt produkcji prądu w różnych technologiach do globalnej dostępności zasobów metali, problemu seniorów z przeprowadzką ze starego budownictwa i kuriozalnych planów zagospodarowania przestrzennego, autor jest bardzo dosadny, przekonujący ale i odporny na demagogię, choć i nastawiony na ludzki wymiar rewolucji cywilizacyjnej. Każdy musi poskładać we własnej głowie fakty, wyciągnąć wnioski, zrozumieć gdzie sam jest problemem i zmierzyć się z własnym lenistwem i konsumpcją. Z wielu przykładów kompleksowych analiz problemu, w którym klimat jest jednym z najpotężniejszych nieuchronnych motywatorów, wciąż najtrudniejszym pozostaje społeczny wymiar antropiczny (str. 362-363):
„Może czas, żebyśmy zmienili priorytety i przestali mierzyć postęp poziomem konsumpcji, a zaczęli mierzyć go jako jakością życia? Przyszłością nie jest świat wzrostu, rozumiany jako ‘coraz szybciej i coraz więcej’, w którym zasuwamy jak chomiki w kołowrotku, goniąc za wzrostem konsumpcji, lecz świat rozwoju, w którym zmieniamy priorytety na ‘coraz lepiej, z większą ilością szczęścia ludzkiego’. Żeby mieć wszystko, co potrzeba, możemy produkować o połowę mniej.”
„Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, by zaimponować gadżetami ludziom, którzy w gruncie rzeczy niewiele nas obchodzą.”
Ten wymiar ludzkiej mentalności jest sprawnie w książce opakowany w liczby, w których nie ma miejsca na ropę, gaz i węgiel. Samochód, samolot i pociąg należy inaczej rozumieć. Należy się oswajać z redukcją znaczenia mięsa w diecie, z rowerem do transportu miejskiego i komunikacją zbiorową. A sam koszt formalny takiej rewolucji… to już zapraszam do lektury by nie psuć innym autorefleksji w obliczu pewnej grupy ważnych ustaleń.
Może kilka przykładów jak Popkiewicz buduje narrację szukającą wyjścia z problemu, na którego rozwiązanie czekają nie tylko ludzie. Tak, jak obieg węgla w przyrodzie jest skomplikowanym systemem relacji i sprzężeń (polecam bardzo dobry rozdział na str. 64-82), tak systemy powiązań biznesowych, wyborów makroekonomicznych i uwarunkowań lokalnych, realizują wielowymiarowo ludzką codzienność. Przechodzenie miedzy detalami i ogólną perspektywą zmusza czytelnika do rekapitulacji, szerokiego analizowania faktów. Chociażby informacja, że przy planowanych cenach za emisje dwutlenku węgla, kostka masła powinna kosztować 20 zł (wg stanu na pocz. 2022 roku). Może zamiast ‘wyruszać na wojnę z Brukselą’, doraźnie wspierać mniej sytuowanych, brnąć w populizm, warto wreszcie odważnie coś zrobić z gospodarką pod kątem energetyki, systemowo i w miarę optymalnie? Popkiewicz zgrabnie punktuje kluczowe elementy układanki, która w warstwie decyzyjnej sprowadza się do działań zbyt często zawieszanych, oprotestowanych koniunkturalnie, demagogicznie rozgrywanych. Z niemal wszystkimi ‘do bólu’ praktycznymi radami autora się zgadzam. ‘Zjadł zęby’ na dyskusjach podczas prezentacji rozwiązań z politykami, samorządowcami, biznesmenami i zwykłymi konsumentami. Zapewne zwrotnie modyfikował własna percepcję modelując kolejne alternatywy.
„Zrozumieć transformacje energetyczną” to książka którą należy przeczytać ze zrozumieniem, odnieść treść do siebie, własnych przyzwyczajeń, być może pofatygować się do władz lokalnych i sprawdzić jak wydają nasze podatki. Jednocześnie fizyk-dziennikarz zachęca każdego do testów zaprezentowanych przez siebie modeli, do ich modyfikacji (podaje adres WWW do strony z aplikacją dokonującą wyliczeń na podstawie grupy kluczowych parametrów) i weryfikacji. W wielu kwestiach nie pozostawia wątpliwości. W wielu prezentuje alternatywy mniej lub bardzie realne, opłacalne i wykonalne na ‘polskim podwórku’. Krytycznie opisuje politykę rządów krajowych w kontaktach ze strukturami UE, zachowanie potentatów energetycznych, lobby biznesowe, zasady remontowania zabytków, blokowanie oddolnych inicjatyw optymalizacji energetycznej, zniszczenie PKS-ów na początku transformacji, braki w systemowych rozwiązaniach (chociażby prawnych związanych z planami dotyczącymi zalesienia, rozwoju miast, rewitalizacji, gospodarki wodnej, …). Spośród dziesiątek trafnych i uwierających stwierdzeń, wybrałem jedno zjawisko, w którego ramach wypadamy fatalnie z wzorcową Holandią, w której (str. 293):
„Nie jest tak jak w Polsce, że osiedla powstają w szczerym polu, zyski są prywatyzowane przez deweloperów, a koszty powstałego chaosu przestrzennego przerzucane są na społeczeństwo.”
Sam traktuje książkę, jako świetny ‘wielokierunkowy hub stanu cywilizacji’ z naciskiem położonym na polską specyfikę. Danych w postaci skompilowanej (grafik, diagramów, zdjąć konkretnych rozwiązań budowlanych, urbanizacji, statystyk energetycznego przeobrażenia) jest ‘niemal za dużo’. Dzięki temu, samemu można zweryfikować źródła, może nawet wejść w polemikę. Tej ostatniej byłem bliski zaledwie w jednym miejscu, gdy autor rozmarzył się nad przyszłym idyllicznym światem (str. 437). Z reguły jednak trzymał się, bezdusznych i nie znoszących sprzeciwu, faktów.
Porażający powab ropy, to ta jej ‘pieklenie wysoka’ chemiczna energetyczność. Wytworem naszego lenistwa i wygody jest właśnie świat, który pokazuje ta książka. Poddany tej czarnej mazi. Zaciąganie długu kosztów społeczno-przyrodniczych na przyszłych pokoleniach, którym oferujemy w zamian postęp, dość bezrefleksyjnie budowany, właśnie się kończy. Jak długą drogę przeszliśmy, można wyczytać na co drugiej stronie książki. Mnie siłą porównania przekonał chociażby taki fragment (str. 30):
„(…) przypadające na osobę zużycie energii podczas lotu z Polski do Australii i z powrotem jest większe niż cała energia pracy fizycznej, którą przeciętny człowiek ma do dyspozycji przez całe swoje życie.”
Kto jeszcze uważa, że taka dotychczas piękna perspektywa zmiany jest ‘darmowym obiadem’?
Popkiewicz daje nam wypracowany przez lata i intelektualnie przemyślany głos, który jest weryfikowalny i zapewne wymaga pewnych modyfikacji. Każdy z nas tkwi w wieloaspektowych relacjach, za którymi ostatecznie stoi energia. Ocena jej źródeł jest kluczowa, bo widać że chociażby fizyka atmosfery przypomina o sobie, gdy niefrasobliwość nami rządzi.
Jeśli komuś nie po drodze z taką narracją, jakoby demonizującą, służącą jakimś interesom, zafałszowaną, itd., to tym bardziej niech przeczyta tę książkę.
BARDZO DOBRE plus – 8.5/10
=======
* Chodzi przede wszystkim o dwie książki: „Świat na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”.