Niemcy, Moguncja, rok 1453. Jan Gutenberg wpada na genialny pomysł - ruchoma czcionka! Dzięki niej stworzy dzieło, o jakim nikomu się nie śniło - Biblię, i to w wielu egzemplarzach. Idealnie prosta czcionka, piękne ozdoby, jedyne, czego teraz potrzebuje, to sponsor. Znajduje go: Fust przybywa do miasta w towarzystwie pisarczyka, który ciągnie za sobą niezwykłą skrzynię. Skrzynię odstraszającą nawet najdzielniejszych złodziejaszków; skrzynia, na której znajduje się mnóstwo dziwnych rycin, a zamkiem są dwa splecione ze sobą węże. Nic dziwnego, że nikt nie ma najmniejszej ochoty zdobyć takiego "skarbu". A jednak. Pewnej nocy Fust postanawia pokazać swemu słudze skarb, który znajduje się w tajemniczej skrzyni. Co to takiego? Papier, choć do papieru niepodobny. Skóra, choć wygląda jakby żyła. niesamowita biel i do tego - a niech to! Zmienia kształt i formę w zależności od potrzeby. Cóż to za dziwo!? A świadkiem wszystkiego nieoczekiwanie staje się ON - Endymion Spring.
Anglia, Oksford roku 2006. Dwunastoletni Blake spędza całe dni wraz z młodszą siostrą Duck w miasteczku uniwersyteckim. Ich matka (w książce ani razu nie pojawia się słowo mama) pisze prace na temat Fausta korzystając ze zbiorów jednej z największych sieci bibliotek. Blake jest rozczarowany, że musiał przerwać naukę, zostawić ojca w Stanach Zjednoczonych i przyjechać tu tylko po to, by codziennie gapić się na regały zapełnione starymi książkami. Podczas jednej z częstych wizyt z bibliotece przypadkiem natrafia na dziwną księgę: stara, obita skórą, z niesamowitym (choć już zepsutym) zamkiem z kształcie węży. Zupełnie jakby sama wypadła z półki prosto w jego ręce. I na dodatek go ukłuła... Doprawdy dziwna księga. Żeby tego było mało, po jej otwarciu okazuje się, że jest pusta! Ale zaraz, zaraz - coś tu chyba jest. Na stronie tytułowej zaczyna ukazywać się napis: Endymion Spring. Kim lub czym on jest? Blake przez chwilę zastanawia się i postanawia odłożyć książkę na miejsce. Ta jednak nie daje mu spokoju i chłopiec wieczorem wykrada się z przyjęcia do biblioteki. Tymczasem księga zniknęła, a w miejscu jej pobytu Blake znajduje stosy porwanych kartek. I o co w tym wszystkim chodzi...???
Jeśli jesteście ciekawi jakie przygody czekają dwóch głównych bohaterów tej powieści młodzieżowej, to zachęcam do lektury. Mnie strasznie wciągnęła, mimo, że chodzą słuchy, jakoby to był drugi "Harry Potter" czy "Eragon". Nie czytałam żadnej z tych książek (i nie zamierzam, według mnie są przereklamowane). O "Endymionie Springu" nie słyszałam nic. Znalazłam go na kiermaszu książek i ujęła mnie okładka. Gdy zajrzałam do środka, aż westchnęłam. Wydanie jest przepiękne! Część dotycząca historii z przeszłości oznaczona jest jakby nadpalonym wzorem wokół kartek, do tego czcionka bardziej przypomina tę historyczną. Papier kremowy, czcionka i ilustracje brązowe. Wprost wymarzona książka na prezent dla kochającego czytać nastolatka.
Często ostatnio dyskutuje się nad książkami dla młodzieży. Mówi się, że nie pojawia się nic oryginalnego, a wszystko rozbija się o dobrą reklamę. Być może "Endymion Spring" nie jest w swej treści oryginalny: historia przeplata się z teraźniejszością, tajemnicza księga, poszukiwania, zagadki, zaskakujące zwroty akcji, a nawet smoki. Zgadza się - to wszystko już było. Ale czy od razu trzeba taką książkę omijać szerokim łukiem? Widocznie na świecie jest duże zapotrzebowanie na tego typu historie. Ja sama lubię czasami pogłówkować razem z bohaterami. Według mnie jest to bardzo ciekawa i odpowiednia książka dla młodzieży. I do nich jest skierowana. Dlaczego więc wypowiedzi negatywne widzi się i słyszy tylko od osób dorosłych..? Nie bardzo to rozumiem.
Serdecznie polecam "Endymiona Springa", dzięki niemu każdy - nawet dorosły - przeżyje kilka miłych i ciekawych chwil z książką. A to jest chyba najważniejsze :)