Najnowsza książka Aly Martinez „Uwolnienie” to początek dylogii, która swoją premierę miała 8.06. Jak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki, to nawet się nie zastanawiałam! Wręcz przeciwnie, już nie mogłam się doczekać, aż ponownie zatracę się w stylu pisania autorki i w historii, którą stworzyła. To już moje kolejne spotkanie z jej twórczością. Poprzednie książki, które czytałam - Pisane z żalem i Pisane z Tobą, wywarły na mnie tak ogromne wrażenie i pozostawiły w głowie tak wielkie spustoszenie, że z niecierpliwością wypatrywałam kolejnych jej książek.
Po raz kolejny się nie zawiodłam! „Uwolnienie” to niesamowita historia, pokazująca miłość w swojej najczystszej postaci. Miłość, która dla mnie osobiście jest niewyobrażalna i w dzisiejszych czasach wręcz nierealna. Czekalibyście na kogoś 18 lat aż wyjdzie z więzienia? Nawet pomimo zapewnień tej drugiej osoby, że miłości z jej/jego strony dawno już nie ma? Czy później po wyjściu tej osoby na wolność i totalnym ignorowaniu Was, dalej byście żywili nadzieje? Powiem szczerze, że jestem pełna podziwu dla głównej bohaterki za jej zawziętość, upór i pewność siebie. Nie wiem, czy w prawdziwym życiu ktoś byłby do tego stopnia oddany drugiej osobie. Pomimo to, z ogromną przyjemnością przewracałam strony i wraz z bohaterka mierzyłam się z jej wątpliwościami i różnymi myślami, a niektóre momenty krajały mi serce na pół.
„Uwolnienie” to książka w której zdecydowanie nie brakuje emocji, a te odgrywają ogromnie wielką rolę w praktycznie w każdej historii. Poznajemy bowiem głównych bohaterów od ciężkiego momentu ich życia i z każdą kolejną stroną, widzimy jak tworzy się między nimi relacja przyjacielska, która z czasem przeradza się w coś więcej. Jednocześnie rozdziały te, przeplatane są czasami obecnymi, czyli 18 lat później od momentu ich poznania się - dokładnie wtedy, gdy główny bohater wychodzi na wolność po odsiedzeniu 12 lat więzienia. Dlaczego w nim przebywał? Co takiego się wydarzyło? Tego musicie sami się dowiedzieć, bowiem nie będę odbierać Wam największej przyjemności z czytania :) Powiem tylko, że ja nieraz czułam się zszokowana tym co czytam. Autorka włożyła w całą historię mnóstwo emocji, które z każdą stroną coraz bardziej scalały czytelnika z bohaterem, przez co wszystko co dzieje się w książce, odczuwa się podwójnie. Bynajmniej ja tak miałam. Mamy tu również element tajemnicy, która w końcu ujrzy światło dzienne, a to czego się dowiemy… no cóż, z pewnością zszokuje niejednego z Was. Jestem ogromnie ciekawa co autorka wymyśliła w drugiej części, bowiem zakończenie jedynki nie podsunęło mi niestety żadnego pomysłu na kontynuacje… chociaż… :D
Jeśli lubicie historie nafaszerowane emocjami, to koniecznie musicie przeczytać „Uwolnienie” - polecam!