Są książki, które do mnie przemawiają od razu, inne docierają do mnie stopniowo, ale cierpliwe, a jeszcze inne wołają do mnie, ale mój wewnętrzny radar, który niekiedy zwyczajnie ignoruję, mówi mi, że lepiej zostawić daną pozycję w spokoju. A ja, jakby na przekór, podejmuję decyzję: biorę.
Czytam bo lubię, sprawia mi to frajdę i nigdy godziny spędzone na czytaniu nie są dla mnie godzinami zmarnowanymi, nawet jeśli dana książka niekoniecznie trafia w mój gust, czy nie spełnia wcześniejszych moich oczekiwań, o ile jakieś mam (bo nie zawsze mam - wierzcie lub nie). "Egzotyczny ptak" Magdaleny Kozioł był jedną z tych książek, które nie przemawiały do mnie początkowo, były pomijane w kolejce, aż nadeszła jej chwila. Zabrałam się za czytanie i...
Ponad 500 stron przede mną
Czytałam grubsze książki i objętość nie stanowi dla mnie problemu, pod warunkiem, że jest "chemia" między mną a czytaną pozycją. W "Egzotycznym ptaku" trudno było mówić o jakiejkolwiek chemii, ale nie zrażałam się, dzielnie czytałam dalej, tyle, że liczba stron w pewnym momencie zaczęła mi niebezpiecznie ciążyć. Całe szczęście styl autorki, choć wymagający jeszcze doszlifowania, nie jest zły. Opisy zdecydowanie wychodziły autorce lepiej niż dialogi. Lubię dialogi, lubię dużo dialogów, pod warunkiem, że są dobrze napisane i nie są pisane sobie a muzom. A dialogi też trzeba umieć tworzyć. Myślę, że gdyby styl pisarski Magdaleny Kozioł był na niższym poziomie brutalnie zatrzasnęłabym książkę i bez skrupułów odłożyłabym ją na półkę.
Co za dużo to niezdrowo
Otóż to. Wszystko jest fajne i do przeżycia, ale w przyzwoitych ilościach. Autorka miała ciekawy pomysł na książkę, trochę mam wrażenie nietypowy jak na obyczajówkę (wiecie bioenergoterapia, Kundalini itp.), a przez to intrygujący i zachęcający do sięgnięcia po tę pozycję osoby, które w prócz wątku obyczajowego poszukują czegoś więcej. Jednakże, moim zdaniem, autorka przedobrzyła jeśli chodzi o ilość różnorakich wątków i bohaterów, z których każdy wydawał się jednakowo istotny dla historii.
Poruszane przez M. Kozioł tematy są ważne, ale jest ich tak dużo, że praktycznie żaden, prócz przemocy w rodzinie i alkoholizmu, nie został dostatecznie dobrze rozbudowany. Wątek sensacyjny, który być może miał wprowadzić nieco ożywienia i dreszczyku emocji, a przy okazji połączyć bohaterów, był słabo poprowadzony i właściwie kompletnie niepotrzebny. Brakowało mi jakichś szczegółów w tej sprawie: jakie to badania, jakaś nazwa firmy, tego typu detale. Ucieczka jednej z bohaterek i jej "cudowne" odnalezienie przez innego bohatera pozytywnego było dla mnie nieco za proste i nieco absurdalne. I wcale nie chodzi o to, że nie wierzę w jasnowidzów.
Dramatycznie
O tak, jeśli lubicie kiedy na główną postać zwala się całe mnóstwo przykrych i bolesnych problemów to Lena jedną z takich postaci. Wydaje się początkowo kobietą słabą, pozbawioną woli, uwiązaną przy mężu brutalu i pijaku, taką, która z pewnością będzie tkwiła przy nim do samego końca nie zważając na upokorzenie i brak samodzielności. Lena nie ma lekko. Wywodząca się z domu alkoholowego, dorosłe dziecko alkoholika, poniżana, bita i gwałcona przez męża, nie poddaje się. I to jest piękne w tej książce. Autorka pokazała siłę tej drobnej kobiety tak boleśnie doświadczanej przez los. Pokazała, że pozornie samotna, jeśli odważy się zwrócić o pomoc to ją dostanie. Lena miała tę przewagę, że posiadała rodzinę (może nie tę najbliższą w postaci matki i ojca), która ją wsparła w trudnych momentach. Na przykładzie Leny widzimy, że nie ważne co mówimy i jaką pomoc oferujemy, to TA osoba doświadczająca przemocy i tkwiąca w toksycznym związku musi znaleźć w sobie determinację i odwagę by podjąć decyzję o odejściu. Mocno wyczuwalny, pomimo wielu przeciwności i dramatycznych zwrotów akcji, jest pozytywny wydźwięk "Egzotycznego ptaka". To sprawiło, że chociaż książka nie przypadła mi do gustu, pozostawiła po sobie przyjemne dobre wrażenie.
Czegoś mi zabrakło
Trudno mi jednoznacznie ocenić czy to przez nadmiar wątków, postaci, czy też warsztat pisarski autorki wymaga dopracowania, ale historia, choć niewątpliwie dla niektórych bardzo ciekawa, jest nieco płytka. Czytałam praktycznie bez większych emocji, przewracałam kartka za kartką z umiarkowaną ciekawością i zastanawiałam się ile jeszcze mi zostało do końca. Czułam się przytłoczona. W pewnych momentach wręcz gubiłam się w treści, bo nijak nie były odznaczone wydarzenia dotyczące Leny, Grzegorza czy kogoś innego. A wystarczyłoby zrobić rozdzielenie w postaci trzech gwiazdek (jednej gwiazdki nawet) i wszystko byłoby bardziej przejrzyste.
Nie będę ukrywać, że nie było między mną a twórczością Magdaleny Kozioł tego czegoś, co sprawia, że książka robi na mnie wrażenie. Co nie zmienia faktu, że nie życzę autorce jak najlepiej. Ćwiczenie czyni mistrza i mam nadzieję, że kolejne książki M. Kozioł będą coraz lepsze.
Czy polecam? Jeśli nie zraża Was mnogość wątków i bohaterów pojawiających praktycznie w jednej chwili, a do tego lubicie tematy ździebko religijne (anioły itp.) zmieszane z ezoteryką, to jest to książka dla Was.