„Moja sztuka zakorzeniona jest w jednym pytaniu
dlaczego nie jestem taki jak inni? Moja sztuka daje sens mojemu życiu”.
Edvard Munch
Edvard Munch jeden z najsłynniejszych ekspresjonistów na świecie, malarza nazywano skandalistą i szaleńcem. Mówiono, że jest twórcą brzydoty, oraz obrzydliwego ekspresjonizmu. Dziś bez wątpienia ten Norweg wyznacza nowe trendy w sztuce, zachwyca mimo obłędu, a jego prace nadal przekraczają konwencje w sztuce.
„Choroba szaleństwo i śmierć, te czarne anioły czuwające nad moją kołyską nie opuściły mnie przez całe życie”
Słabowita matka, ojciec z oznakami szaleństwa i fanatyzmu religijnego, z całą pewnością przyczynili się do tego, jakim artysta stał się człowiekiem. Edvard zawsze powtarzał, że matka dała mu w spadku kruchość fizyczną, a ojciec wielką słabość psychiczną i skłonność do obłędu. Nigdy nie opuszczał go strach, widmo śmierci swojej lub bliskich, oraz pogłębiające się szaleństwo.
Talenty i zdolności Muncha objawiły się już we wczesnym dzieciństwie. Bliscy bardzo wspierali go w rozwijaniu swojej pasji. Jego debiut malarski to Stary Kościół Aker. W roku 1880 postanowił ostatecznie poświęcić się malarstwu, i rzucił studia inżynierskie. Malarz pierwszy raz zadebiutował publicznie w Kristianii, zaprezentował tam obraz Studium Głowy. Dzieło to nie wzbudziło jednak żadnych emocji, ale koledzy artysty chwalili jego prostotę. Momentem przełomowym w życiu mężczyzny było namalowanie, Chorego dziecka dzieło wywołało wielkie poruszenie, opinia publiczna była podzielona. Na przestrzeni lat Munch poprawiał i udoskonalał obraz, który z biegiem czasu stał się coraz bardziej doceniany na świecie.
Bez wątpienia największą sławę przyniosło artyście malowidło, które do dziś jest na językach znawców sztuki. Szokujące kontrowersyjne i przerażające, a jednocześnie tak przyciągające, że trudno od niego oderwać wzrok. Obraz z tak zwanych Fraz życia, do którychnależały również Zazdrość, Wampir, Pocałunek Madonny. Frazy Życia miały łącznie liczyć 18 płócien, ich celem było oddziaływanie wspólne na odbiorcę, co miało mieć większy odbiór we wspólnym ukazaniu dzieł. Obrazy miały pokazać największe siły kierujące w życiu człowiekiem rozkosz, miłość, strach i śmierć. Cały cykl nigdy jednak nie doczekał się pełnej realizacji.
„Szedłem drogą w towarzystwie dwóch przyjaciół – zachodziło słońce – poczułem nagły przypływ melancholii – niebo stało się nagle krwistoczerwone. Zatrzymałem się, oparłem o balustradę śmiertelnie znużony – nad miastem i ciemnobłękitnym fiordem rozpościerały się rozlewiska krwi i języki ognia – przyjaciele szli dalej, a ja drżałem z trwogi i wtedy posłyszałem przeciągły krzyk przeszywający powietrze”
E. Munch
Słowa malarza o Krzyku pozostają z nami do dziś i są różnie interpretowane przez krytyków sztuki. Dzieło jest metaforą bólu istnienia, wielkiej samotności a przede wszystkim strachu. Munch stworzył kilka wersji obrazu w różnych technikach malarskich, bez wątpienia apokaliptyczna czerwień, budzi strach tak samo jak zdeformowana postać na pierwszym planie. Wersje kolorystyczne tego płótna są bardzo ciekawe. Wydawać by się mogło, że zmieniają się razem z nastrojem malarza. Bezsprzecznie ta z roku 1893 różni się od ostatniej z roku 1910.
Pani Lisa Stromme uwzględniając życie artysty i jego dorobek malarski zwłaszcza obraz Krzyk stworzyła niezwykle klimatyczną powieść obyczajową Dziewczynka z Poziomkami.
Trzeba tutaj napisać, że Edvard Munch w swym życiu miał wiele kobiet, pomysł na fabułę powieści jest więc wprost genialny. W roku 1885 zakochał się w mężatce Milly Thaulow, kochankowie spotykali się przez kilka lat, malarz był zmuszony okłamywać rodzinę i żyć w rozdarciu. W tamtym okresie artysta dużo pisał w jego notatkach możemy przeczytać o wpływie romansu z Milly na jego psychikę. Po jego miłości do kobiety nie pozostało wiele śladów, poza bardzo wczesnymi obrazami przedstawiającymi rudą piękność.
Pisarka wspaniale oddała emocje artysty w jego zagmatwanej książkowej fascynacji. Może najpierw opisze fabułę. W małej norweskiej wiosce ludzie szykują się na sezon letni, który ściągnie do nich mnóstwo zamożnych i ekscentrycznych turystów. Johanne Lien jest miejscową dziewczyną, która zbiera poziomki dla turystów, oraz pozuje malarzom jako Dziewczyna z Poziomkami. Po jakimś czasie dziewczyna zatrudnia się jako służąca u bogatego małżeństwa, zaprzyjaźnia się z ich córką Tullik, która zafascynowana ekscentrycznym malarzem, jakim jest Edvard Munch postanawia nawiązać z nim romans. Nasza bohaterka ma robić za posłańca w ich miłości. Johanne, jednak bardzo szybko orientuje się, że ze znajomością z malarzem coś jest nie tak, a prośba, którą kieruje do niej artysta poza ukrywaniem romansu z Tullik, sprawia, że młoda kobieta zostaje wciągnięta w wir psychodelicznych emocji Edwarda.
Dzieło napisane bardzo realistycznie pod względem charakteru artysty, oraz tego co wiemy o jego prawdziwych romansach. Bez wątpienia autorka włożyła wiele pracy nie tylko w samo oddanie charakteru, i złożoności osobowości Muncha, ale również jego problemów miłosnych. Nie jest to typowy romans raczej powieść psychologiczno – obyczajowa, która wprowadza czytelnika w świat szaleństwa, sztuki, oraz piękna.
Przyznam, że książka jest specyficzna. Przesiąknięta lękami artysty, pomimo romansu, czuć w niej dominację sprzecznych uczuć, oraz problemów Edvarda, co może dla zwykłego czytelnika, który nigdy nie miał do czynienia z obrazami malarza być męczące. Dla mnie osobiście pozycja ta wyraża wszystko, co o artyście wiedzieć się powinno, pomimo tego, że to fikcja literacka, wspaniale oddaje złożoność życia, uczuć, cierpienia, niewoli, zdrady nie tylko bohatera, ale i kobiet, które go otaczały.
Dodając do tego przyjaźń między dziewczynami, a także fantastyczne opisy ludzi i miejsca akcji jest to publikacja, obok której nie można przejść obojętnie. Napisana na bardzo dużym poziomie literackim zawiera wszystko to, co powinna mieć powieść obyczajowa z postaciami istniejącymi faktycznie. Przede wszystkim głębie prawdy o bohaterach i ich świecie. Zachęcam Was do zakupienia pozycji. Dziewczynka z Poziomkami jest jak do tej pory najlepszą powieścią obyczajową w tym roku, moim subiektywnym zdaniem. Zmusza do myślenia, analizy, oraz refleksji nad pracami artysty, a jednocześnie zaprasza nas w świat miłości, przyjaźni i relacji.
Cóż tu pisać książkę Pani Stromme po prostu trzeba mieć.