Książę szpiegów recenzja

"-Niezależnie od tego, co się wydarzy, chcę, żebyś wiedziała, że cię uwielbiam. Twoją inteligencję i ciekawość świata. Twoją lojalność. Pewnego dnia ta lojalność prawdopodobnie oddali nas od siebie, ale dziś wieczorem jesteśmy razem."

Lubicie czytać romanse z motywem zakazanej miłości?

Jeśli tak, to myślę, że mam tutaj dla Was coś odpowiedniego- "Książę szpiegów" Elizabeth Camden!
Jest to pierwsza książka tej autorki, po którą zdecydowałam się sięgnąć. Słyszałam, że są jeszcze dwa, wcześniej wydane tomy, ale jak na razie nie miałam okazji mieć ich w swoich rękach. Każdą z tych powieści można bowiem czytać oddzielnie i nie wymaga to znajomości poprzednich części.

"Może kiedyś tego pożałuje, ale teraz czuł, że tulenie Marianne Magruder i całowanie jej, jakby miało nie być jutra, to coś najwłaściwszego na świecie."

Główny bohater książki to Luke Delacroix - dziennikarz, który za wszelką cenę stara się zniszczyć polityczną karierę swojego wroga Clyde'a Magrudera. Wszystko idzie po jego myśli, do czasu, gdy poznaje rządową fotograf - Marianne. Nie wie jednak, że nie jest to kobieta, którą powinien się interesować. Pod przykrywką rządowego pracownika kryje się bowiem córka samego Magrudera. Czy miłość Luke'a i Marianne będzie w stanie przełamać wielopokoleniowy spór? Czy doprowadzenie Magrudera do porażki nadal będzie dla Luke'a priorytetem?

"Chciała, żeby natychmiast to potwierdził, ale odpowiedzią był jedynie smutek i żal na jego twarzy. Naprawdę w to wierzył. Byli wrogami."

Motyw zakazanej miłości to coś, co możemy zobaczyć w bardzo wielu książkach. Pierwsze moje skojarzenie to oczywiście "Romeo i Julia" Shakespeare’a. Chcę więc tutaj zwrócić uwagę na to, że mało który autor, bazując na dziele tego wspaniałego poety, decyduje się na wprowadzenie do historii czegoś swojego. Spór między dwoma rodami to przecież coś, co wszyscy znamy aż za dobrze. Czy nie warto więc wprowadzić do historii czegoś nowego, co mogłoby sprawić, że stanie się w pewien sposób inna i wyjątkowa?

Elizabeth Camden oprócz wątku głównego, serwuje nam wiele innych ciekawych wątków pobocznych. Mi osobiście bardzo podobał się ten z Kompanią Zjadaczy Trucizn i eksperymentem, z którym musieli zmierzyć się wybrani ochotnicy. Nie chce Wam zdradzać zbyt wiele, dlatego też zostawię to bez większego wyjaśnienia, a kim są Zjadacze Trucizn, mam nadzieje, że dowiecie się dopiero podczas czytania. Rodzina Magruderów skrywa bowiem wiele tajemnic, a ujawnienie ich na światło dzienne może wiele namieszać w opinii publicznej.

Bohaterowie wykreowani przez autorkę są bardzo różni. Każda z postaci ma swój wyraźnie zaznaczony charakter. Ich lęki, skrywane emocje czy też bezwzględność w działaniu mają duże znaczenie dla fabuły i wydarzeń rozgrywających się w książce. Jeśli miałabym wskazać choć dwa podobne do siebie charaktery, to myślę, że było by to dla mnie ciężkie zadanie. Każdy z nich jest na swój sposób inny, a cel, do którego zmierza, kieruje jego działaniami.

Z pewnością publikacja ta to jeden z moich ulubionych romansów historycznych, jakie miałam okazję do tej pory przeczytać. Myślę też, że to idealna lektura na jesień, więc lepiej nie zwlekajcie, tylko bierzcie się za czytanie!