Ta książka od razu urzekła mnie swoją okładką i zachęciła opisem. A że nie spotkałam się wcześniej z tą pozycją, moim marzeniem było poznać ją bliżej ;). Jestem ogromnie wdzięczna Wydawnictwo LeTra, że dali mi szansę na poznanie tej historii. Bo przepadłam bez śladu! ;)😍 A o czym jest dokładnie ta książka i jakie są moje odczucia? O tym przeczytacie poniżej ⬇️⬇️⬇️
Mamy rok 1893. Znajdujemy się w Norwegii, a dokładniej w miasteczku rybackim o nazwie Åsgårdstrand. Mieszkańcy tej miejscowości przygotowują się, aby móc godnie przyjąć bohemę artystyczną oraz nieco zamożniejszych letników. Główna bohaterka - Johanne Lien, jest córką miejscowych. Znana jest z tego, że zbiera owoce dla wczasowiczów i pozuje z nimi malarzom. Stąd jej pseudonim - "Dziewczynka z poziomkami". Wkrótce młoda Johanne dowiaduje się, że matka załatwiła jej pracę. Zostaje służącą u bogatej rodziny - Państwa Ihlenów. Zaprzyjaźnia się również z młodszą córką chlebodawców - żyjącą w swoim świecie Tullik. Wkrótce Johanne zostaje wciągnięta w tajemniczy romans swojej przyjaciółki i bardzo kontrowersyjnego malarza - Edvarda Muncha. Wiąże się to z wieloma kłamstwami, często brutalnymi emocjami oraz poznaniem zupełnie innego, nieznanego dotąd młodej dziewczynie świata artystów. Kiedy jednak malarz prosi służącą swojej muzy, o inne rzeczy niż tylko utrzymanie sekretu o romansie, Johanne musi się poważnie zastanowić. Wie bowiem, że jej decyzja może wywołać poważne konsekwencje... Czy zdecyduje się podjąć ryzyko? Jaką rolę odegra w jej życiu Edvard Munch? Jak potoczą się losy malarza i bogatej Tullik? Czy jest im pisane wspólne, szczęśliwe życie? Jaka rolę odegrają obrazy Muncha oraz wszystko to, co otacza ich dookoła? Na te wszystkie pytania, odpowiedzi znajdziecie zagłębiając się w lekturze.
Ta książka zafascynowała mnie od początku do końca. Miałam wrażenie, że absolutnie zespoliłam się z tą pozycją w jedną całość. To jak Autorka operuje słowem i jakie tworzy obrazy, przyciągało mnie do siebie niczym magnes. Poza tym ta cała feeria barw i kolorów🎨 Czułam podczas czytania każde pociągnięcie pędzlem i plamy farb na rękach. Pisarka sprawiła, że absolutnie przeniosłam się w przedstawiony przez nią świat i wspólnie z bohaterami podążałam za naturą. Bardzo podobało mi się to, że na początku każdego rozdziału pojawił się cytat z Goethego. Dzięki temu mogłam się jeszcze bardziej wczuć w klimat powieści. Dodatkowo Autorka ukazała nam, czym tak naprawdę jest sztuka dla malarza. Malarstwo ukazuje nasze emocje i to pod ich wpływem tworzymy tak wyjątkowe obrazy.
Bardzo przyjemnie również czytało mi się to, że część bohaterów i obrazów istniała naprawdę. Wiem już co istniało/ istnieje rzeczywiście a co było tylko wytworem literackiej fantazji Pisarki. Dzięki tej pozycji, miałam okazję poszerzyć swoją wiedzę z zakresu sztuki oraz poznać atrakcje Norwegii. Być może uda mi się kiedyś osobiście odwiedzić miejsca z tej powieści ;)
Na koniec muszę wspomnieć, że według mnie jak na debiut literacki, ta pozycja jest po prostu wybitna. Autorka w doskonały sposób połączyła fikcję literacką z rzeczywistymi faktami. Stworzyła dzieło, które jak dla mnie również jest sztuką. Jeśli szukacie nietuzinkowych, ciekawych historii, gdzie fikcja przeplata się z rzeczywistymi faktami, a kolory dosłownie czuć podczas czytania, koniecznie sięgnijcie po tę powieść. W moim odczuciu naprawdę warto. Bardzo dziękuję Wydawnictwu Letra za egzemplarz do recenzji i możliwość poznania tej historii. Z wielką radością i całkowicie zasłużenie polecam Wam tę historię i przyznaję 10 ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10 punktów!!! 😍❤