"Będę w piekle zanim zaczniecie śniadanie, chłopcy" - to ostatnie słowa, jakie wypowiedział Thomas 'Black Jack' Ketchum [1863-1901], notoryczny teksański bandyta i rabuś pociągów, zanim końcówka stryczka ucięła mu głowę. Był to twardy i brutalny mężczyzna. Podobne bezkompromisowe podejście do literackiej grozy prezentuje Dallas Mayr, który swój pseudonim "Jack Ketchum" zawdzięcza straconemu niegdyś bandycie. Do tej pory nie miałam okazji spotkać się z twórczością tego autora, chociaż gdzieniegdzie widywałam wzmianki na jego temat. Sięgnęłam po "Dziewczynę z sąsiedztwa" zachęcona wieloma pozytywnymi rekomendacjami, wśród których znalazły się nawet słowa zachęty od samego Stephena Kinga, którego książki zwyczajnie uwielbiam:
" "Dziewczyna z sąsiedztwa" jest prawdziwa... w sposób, w jaki większość uznanej literatury nigdy nie będzie. Nie nosi w sobie jedynie obietnicy przerażenia, lecz naprawdę w nie wprawia. Jednak nie można się od niej oderwać, co do tego nie ma wątpliwości. Czytelnik znajdzie tutaj strony, których będzie obawiał się przewrócić, i będzie bał się od nich odwrócić."
Akcja powieści rozgrywa się w spokojnym, prowincjonalnym miasteczku, w domu przy ślepej uliczce Laurel Avenue w New Jersey w roku 1958. Do domu Chandlerów przyjeżdżają pewnego dnia dwie dziewczynki, siostry, czternastoletnia Megan i dziewięcioletnia Susan Loughlin, które zostały sierotami w wyniku wypadku samochodowego, w którym zginęli ich rodzice. U ciotki Ruth mają nadzieję odnaleźć swój drugi dom, gdzie zaznają spokoju po koszmarze związanym z wypadkiem. Z początku wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Meg i jej siostrzyczka starają się zaadoptować w nowym środowisku, w towarzystwie ciotki i jej trzech synów, a także dzieciaków z okolicznych domów, wśród których jest dwunastoletni David, w towarzystwie którego Meg czuje się najlepiej. Nikt jednak nie podejrzewał, że ciotka Ruth może okazać się osobą okrutną...kapryśną... miewającą ataki szału... kobietą, na której łaskę bądź niełaskę zdane będą siostry... że starsza z nich trafi do ciemnej, zawilgoconej piwnicy... w której rozpocznie się Gra... Gra, której stawką będzie życie Meg... Szaleństwo Ruth zaraża wpierw jej synów, a następnie całą okolicę. Wśród nich znajdzie się również David... który będzie musiał podjąć bardzo dorosłą decyzję - wybór pomiędzy miłością i współczuciem, a pożądaniem i złem... Którą drogę wybierze? Musicie sami sięgnąć po książkę - nie zamierzam Wam tego tutaj zdradzać!
"Dziewczyna z sąsiedztwa" to niezupełnie fikcja literacka. Jack Ketchum czerpał inspirację z rzeczywistej tragedii, prawdziwej zbrodni - okrutnej i niewyobrażalnej. Sam będąc małym chłopcem, mieszkał na ślepej uliczce. W 1958 roku miał 12 lat. Ludzie żyjący w latach pięćdziesiątych doświadczali ciemnej strony tego okresu. "Wszystkie te wygodne małe sekrety, skrywane w domach i gotowe w każdej chwili wybuchnąć". Dokładnie z tym wszystkim mamy do czynienia w "Dziewczynie z sąsiedztwa", gdzie w domu obok dzieje się źle, ale nikt nic nie mówi, nikt nie reaguje, nie wciska nosa w nie swoje sprawy...
"- To, co zobaczyłeś, to tylko domowa kłótnia - powiedziała - Tylko pomiędzy nami. Widziałeś, co widziałeś. Ale to niczyja sprawa. Tylko nasza. Rozumiesz? [...] 'nie wspominaj o tym' było naszym tajnym kodem."
Narratorem powieści jest David, który opowiada nam całą historię, która wydarzyła się w domu Chandlerów. Występuje on w książce jako 12-letni chłopiec, ale również jako dorosły mężczyzna, trzydzieści lat później. To niespokojny chłopczyk, bynajmniej bardzo wrażliwy, który znalazł się w trudnej sytuacji, między młotem a kowadłem. Z jednej strony chce być lojalny wobec swoich przyjaciół, których zna od lat, a z drugiej dręczy go sumienie i współczucie względem przetrzymywanej Meg. Z jednej strony fascynuje go przyzwolenie osoby dorosłej na zakazane rzeczy, a z drugiej wątpliwości, czy aby napewno jest to w porządku, czy może jednak lepiej by było, gdyby o tym komuś powiedział.
"Po tym dniu byłem uzależniony, a moim narkotykiem było pragnienie. A właściwie żądza poznania granicy tego, co dozwolone. Jak daleko mogą się posunąć. Pragnienie wiedzy, czy posuną się dalej."
Czytając książkę, patrząc na to wszystko oczami Davida, co działo się z Meg... miałam ochotę krzyczeć, chwycić go, potrząsnąć i kazać mu powstrzymać to wszystko, zapytać - czemu nadal nic nie robisz??? jak tak można??? Nie docierały do mnie jego słowa usprawiedliwienia obecnej sytuacji, jego postawy... dla mnie to po prostu niezrozumiałe...
"W niczym bezpośrednio nie brałem udziału. Obserwowałem. Nigdy nie dotykałem. To wszystko. Tak długo, jak trzymałem się tej myśli, tak długo wydawało mi się, że byłem, jeśli nie całkowicie bez winy, to przynajmniej nie całkowicie winny."
Ciotka Ruth to kobieta skrzywdzona przez swojego męża, który ją opuścił, zostawiając z trójką dzieci na głowie. Krzywda jakiej doznała, wyrządziła u niej niewyobrażalne szkody w jej psychice. Zaczęła stopniowo popadać w coraz większe szaleństwo. Postawiła sobie za główny cel, zupełnie jak tamta kobieta - która w rzeczywistości popełniła podobną, równie okrutną zbrodnię, nauczyć nastoletnią Meg oraz jej siostrę, jak to jest być kobietą na tym świecie. Jej nauki były okrutne... słowa brutalne... a sposób "nauczania" w niewyobrażalny sposób sadystyczny... Słowa tej chorej kobiety uderzały we wszystkich jak smagania biczem...
"Wszystko, co musicie zrobić, to być mili dla kobiety, a ona zrobi dla was wszystkie miłe rzeczy, jakie tylko chcecie. [...] Mówię ci, dziewczyny są głupie. I są łatwe. Frajerki pod każdym względem."
"Wiesz, co to dziwka? [...] Każda, która jest zdzirą, zasługuje na zmieszanie z błotem. Każdy w tym mieście się ze mną zgodzi. Więc ostrzegam cię, skarbie, puszczanie się w tym domu oznacza, że twój tyłek jest trawą, a Ruth jest kosiarką."
"Kobieta jest niczym więcej jak tylko dziwką i zwierzęciem."
Książka należy do jednych z najbardziej kontrowersyjnych powieści w historii literatury współczesnej. Została zekranizowana w reżyserii Gregory'ego Wilsona w 2007roku. Opisana historia powala czytelnika, ściska za gardło, prawdziwie przeraża, wzbudza odrazę. Jednak mimo tego nie można oderwać się od dalszej lektury. Nie jest to z pewnością książka, obok której można obojętnie przejść, wymazać przeczytaną historię z głowy. Tak się zwyczajnie nie da. Czytając kolejne strony można zwątpić w sens słowa "człowieczeństwo" - ja z pewnością zwątpiłam. Po lekturze było mi wstyd, że należę do tego samego gatunku, co oprawcy. A właśnie fakt, że to ludzie są w tej powieści potworami, sprawia, że książka jest tymbardziej przerażająca. Nigdy dotąd nie czytałam czegoś równie mocnego, tak silnie oddziałującego na moją wyobraźnie i odczucia, jak książka Ketchuma. Z całą pewnością nie jest to pozycja dla osób o słabych nerwach i wielu czytelników rzuci ją w kąt, nie będąc w stanie czytać kolejnych stron. I nie dziwię się. Tak właśnie działa ta książka. Ma za zadanie ukazać nam prawdziwe okrucieństwo, to, do czego jest zdolny człowiek. Jestem pod wrażeniem wyrazistego języka autora, sposobu w jaki zobrazował to wszystko, tego, że udało mu się obudzić we mnie tyle uczuć, że zdołał mnie prawdziwie przerazić. Wiem już z całą pewnością, że zapamiętam to nazwisko i będę chciała przeczytać inne jego powieści.