„Są rzeczy, o których wiesz, że prędzej umrzesz, niż o nich komukolwiek powiesz.
Rzeczy, o których wiesz, że lepiej byłoby umrzeć niż je zobaczyć.
Ja je widziałem."
Cała historia rozpoczyna się latem 1958 roku. Od tamtej pory nic w życiu dwunastoletniego Davida nie było już takie samo…
Chłopiec poznaje dwa lata od siebie starszą Meg. Okazuje się, że dziewczyna razem ze swoją kaleką siostrą Susan wprowadziła się do położonego w sąsiedztwie domu Chandlerów. Dziewczynki niedawno straciły w tragicznym wypadku obydwoje rodziców, dlatego trafiły pod opiekę swojej dalekiej krewnej Ruth. Początkowo wydaje się, że w tej miłej i cichej okolicy odnajdą potrzebny spokój i poznają nowych przyjaciół, ale niestety nie czują się dobrze w nowym domu. Ruth i jej trzej synowie odnoszą się do nich z pogardą, wyzywają je i poniżają, stosują nawet kary cielesne. Cała złość jest skierowana przede wszystkim w stronę starszej z sióstr - Meg. Początkowo dziewczynka stara się znosić okrutne traktowanie ze spokojem, jednak któregoś dnia nie wytrzymuje i wybucha, wykrzykując swoją złość. Ruth w przypływie wściekłości zamyka ją w piwnicy i od tej pory życie nastolatki zmienia się w prawdziwe piekło.
Ruth ma w końcu pretekst, żeby dać upust swoim sadystycznym fantazjom i torturuje dziewczynę na wszelkie możliwe sposoby. Do makabrycznej gry wciąga także swoich synów i dzieciaki z sąsiedztwa. W tym okrutnym procederze bierze też udział David. Chociaż jest biernym obserwatorem i męczy go poczucie winy, to z drugiej strony chce poznać granicę tego, co niedozwolone, a przemoc przeraża go i jednocześnie fascynuje. Czy David pozwoli złu całkowicie zawładnąć swoim umysłem, czy może odnajdzie w sobie siłę by się mu oprzeć i wyrazić sprzeciw? Jak ta historia zakończy się dla Meg?
Dziewczyna z sąsiedztwa to książka brutalna i przerażająca. Ketchum pokazuje jak bezwzględny i okrutny potrafi być człowiek oraz do jakiego bestialstwa jest zdolny się posunąć. Za pomocą prostego i niezwykle realistycznego języka przedstawia zło w najczystszej postaci. Czytając momentami niemal odczuwałam ból jakiego doświadczała Meg. Wstrząsnął mną ogrom brutalności drzemiącej w Ruth, nie mogłam pojąć jak można czerpać przyjemności z zadawania bólu drugiemu człowiekowi, w dodatku zupełnie bezbronnemu. Jeszcze bardziej jednak przerażała mnie postawa dzieci. David, choć ma poczucie, że uczestniczy w czymś złym, początkowo nie robi zupełnie nic, by powstrzymać oprawców. Pozostałe dzieciaki natomiast wydają się zupełnie pozbawione skrupułów. Jakby zatraciły granicę pomiędzy dobrem i złem, brak im jakiegokolwiek współczucia, czy poczucia winy. Skąd w nich takie okrucieństwo? Jak to możliwe, że nie reagują, nie sprzeciwiają się złu, które rozgrywa się na ich oczach? Czy możliwe jest, że owładnięta szaleństwem Ruth miała aż tak wielki wpływ na ich zachowanie? Tego chyba nigdy nie uda mi się zrozumieć.
Historia Meg wzbudza w czytelniku ogromne emocje i chyba nigdy nie da o sobie zapomnieć. Tym bardziej, że nie jest to fikcja literacka, ani wymysł chorej wyobraźni pisarza. Ketchum bowiem inspirował się autentycznymi wydarzeniami, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych w 1965 roku. Wtedy to w domu Gertrude Baniszewski odkryto zmasakrowane zwłoki 16-letniej Sylvii Likens. Dziewczyna była przez dłuży czas maltretowana przez Gertrude, jej dzieci i ich znajomych, co było bezpośrednią przyczyną jej śmierci.
Dziewczyna z sąsiedztwa to książka, która na długo pozostawia czytelnika w szoku. Chciałabym polecić ją każdemu, ale obawiam się, że są osoby, którym ciężko byłoby przebrnąć przez tą historię. Skala okrucieństwa i ogrom emocji mogą bowiem przytłaczać. Wszystkim jednak, którzy mają mocne nerwy i chcą się zmierzyć z jedną z najsłynniejszych powieści grozy ostatnich lat, zachęcam do czytania.