Był 31 grudnia 1996 roku. Piętnastoletnia Małgosia wraz z przyjaciółkami uczestniczyła w zabawie Sylwestrowej w klubie Alcatraz w Miłoszycach. Jadwiga i Krzysztof, godząc się na wyjście córki, nigdy nie przypuszczali, że Małgosia nie wróci do domu. Nikt nie przypuszczał.
Okrutnie zmasakrowane ciało Małgosia zostało znalezione 1 stycznia 1997 roku na terenie jednego z gospodarstw znajdujących się w pobliżu dyskoteki. Dziewczyna została brutalnie zgwałcona, ślady przemocy były widoczne na całym ciele.
Zaczyna się śledztwo, które po latach doprowadzi policjantów do pewnego chłopaka. Jest nim Tomasz Komenda. Dowody poszlakowe w sprawie doprowadzają do skazania Komendy za zbrodnie, której nie popełnił. Jednak po 18 stu latach mężczyzna zostaje uniewinniony i całkowicie oczyszczony z zarzutów.
O zbrodni miłoszyckiej wielu z nas dowiedziało się w momencie głośnego procesu o uniewinnienie Tomasza Komendy. Z pozoru prosta sprawa, a popełniono w niej mnóstwo błędów.
Ewa Wilczyńska o zbrodni miłoszyckiej zaczęła pisać w marcu 2018 roku. Prowadziła rozmowy z wieloma osobami, które miały, choć niewielki związek ze sprawą. Oddała głos przede wszystkim rodzicom Małgosi, Tomaszowi Komendzie i jego mamie Teresie Klemańskiej, przeprowadziła wywiady z policjantami, prokuratorami, a nawet z mieszkańcami Miłoszyc. Prześledziła tony akt – zarówno obecnych, jak i archiwalnych, uczestniczyła w większości procesów, odwiedziła miejsca związane ze sprawą. Autorka, opierając się na wielu publikacjach dotyczących zbrodni miłoszyckiej, krok po kroku spróbowała przedstawić nam zarówno ostatnie chwile życia Małgosi, jak i prowadzone śledztwo.
Sprawa morderstwa Małgosi na pierwszy rzut oka powinna wydawać się łatwa do rozwiązania. Niewielka miejscowość, zamknięty krąg podejrzanych osób, mnóstwo pozostawionych śladów. Co zatem poszło nie tak? Kilka lat śledztwa, a policja nie trafiła na winnego. I wtedy pojawił się Tomasz Komenda. Młody, skryty i nieśmiały chłopak, który w momencie zbrodni znajdował się w zupełnie innym miejscu. Jak więc to możliwe, że zostaje skazany za gwałt i morderstwo, którego nie popełnił?
Ewa Wilczyńska wykonała heroiczną pracę. Poświęciła mnóstwo czasu, by reportaż, który oddała w nasze ręce, był rzetelny i bardzo dokładny. Kartkując kolejne strony nie mogłam uwierzyć, w to, jakie działania podejmowała policja w sprawie zbrodni. Przerażało mnie to wszystko. Nie raz czułam ból, jakiego doświadczyli rodzice Małgosi oraz Komenda i jego bliscy. W tej historii nie ma osób, które nie ucierpiały, każdy doświadczył cierpienia i niewyobrażalnego bólu. Minęło wiele lat, a ta historia wciąż wzbudza mnóstwo emocji. Czytając reportaż, trudno jest uwierzyć, że zapisane w nim wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości. To materiał na dobry film, jednak scenariusz do niego napisało życie.
„Dziewczyna w czarnej sukience” to nie tylko bolesna historia młodej dziewczyny, która zamiast cieszyć się życiem,, została brutalnie zgwałcona i pozostawiona na pewną śmierć. To również historia walki o sprawiedliwość zarówno Tomasza Komendy, jak i tych, którzy postanowili kolejny raz przyjrzeć się sprawie, przejrzeć dowody, przesłuchać świadków, by w końcu doprowadzić do uniewinnienia niesłusznie skazanego mężczyzny.
„Dziewczyna w czarnej sukience” to niezwykle emocjonująca, trudna i bolesna lektura. Ewa Wilczyńska oddała w ręce czytelników wstrząsający reportaż, jednak nie można przejść obok niego obojętnie. Jak sama autorka pisze, ta historia wciąż nie ma zakończenia, ale miejmy nadzieję, że kiedyś je poznamy. Polecam, nie tylko fanom dobrych reportaży. Tę książkę powinien przeczytać każdy.