Pierwszą część tej trylogii czytałam wieki temu, chociaż na początku nie byłam do niej zbyt dobrze nastawiona. Bo to była jedna z tych książek, które są bestsellerami przed premierą. Jakieś dwa tygodnie przed wyjściem książki dostaliśmy do księgarni wielki plakat, który miał nęcić klientów, żeby w dzień premiery rzucili się na książkę jak sępy. Nie ukrywam, że nie lubię tego, dlatego sobie ją odpuściłam wtedy. Ale potem koleżanka z pracy przeczytała, powiedziała, że fajne, więc się skusiłam. I nie żałuję ;) Dlatego nie wiem, czemu dopiero niedawno zabrałam się za część drugą. Jakoś nam było nie po drodze. Ale w końcu nasze drogi się spotkały. Przeczytałam. I po raz kolejny nie żałuję.
Podobnie jak w pierwszej części akcja na początku toczy się powoli i właściwie niewiele się dzieje. Lisbeth jeździ sobie po świecie, Mikael szykuje nowy materiał dla gazety. Millennium nawiązuje współpracę z Dagiem i jego narzeczoną Mią. Pracują oni nad traffickingiem. On jest dziennikarzem i chce wydać na ten temat książkę, która pogrąży duuuużo ważnych osób. Ona piszę o tym pracę doktorską skupiając się na dziewczynach w to wplątanych. Wszystko idzie dobrze do momentu kiedy zostają zamordowani a na narzędziu zbrodni policja znajdzie odciski palców Lisbeth. Jedyną osobą, która nie wierzy w jej winę jest Mikael tylko jak jej pomóc, kiedy dziewczyna zapadła się pod ziemię. Cóż, polecam sięgnąć po książkę i samemu się przekonać co też z tego wyniknie.
Ta część podobała mi się bardziej od pierwszej. Mamy tutaj okazję trochę lepiej poznać Lisbeth. Stopniowo poznajemy fakty z jej przeszłości, dzięki którym dowiadujemy się dlaczego jest taka, a nie inna. I to chyba mi się najbardziej w tym wszystkim podobało. Ale ja lubię grzebać w ludzkich umysłach, a że zapewne nie każdy to lubi, nie każdemu nie każdemu pewnie właśnie to przypadnie do gustu. Odkrywanie co takiego wydarzyło się w jej życiu, że nie potrafi ufać ludziom i ma obsesję na punkcie prywatności. Lisbeth oczywiście jak zawsze uważa, że może liczyć tylko na siebie, więc postanawia rozprawić się z demonami przeszłości raz na zawsze. Nie jest to takie proste. W pewnym momencie będzie musiała przyjąć do wiadomości, że są ludzie którym na niej zależy a ona swoją obojętnością zwyczajnie ich krzywdzi. Tylko czy to będzie miało dla niej jakieś znaczenie?
Jak już wspomniałam początek książki to trochę nudy. Lisbeth podróżuje, wraca, urządza nowe mieszkanie. Niby dobrze się to czytało, ale nie miało związku z tym co dzieje się dalej. Rozkręca się dopiero po morderstwie. Wtedy pojawia się coraz więcej bohaterów i każdy wnosi jakieś nowe informacje mnożąc tym samym pytania w naszej głowie. To sprawia, że chce się jak najszybciej poznać zakończenie. Jest też kilka momentów, w których trzeba pozbierać szczękę z podłogi.
Jest też kilka takich przy których ręce opadają. No dobra, jeden. Ale może spokojnie robić za kilka. Przy końcu, Lisbeth w lesie. Ja rozumiem, że miało być efektownie i w ogóle, ale no bez przesady. To nie fantasy, żeby takie cuda na kiju wyczyniać ;] Bardziej mnie to chyba rozbawiło niż zrobiło wrażenie.
No i samo zakończenie. O ile pierwsza część miała swoje zakończenie a druga rozpoczęła inną historię, to ta kończy się tak, że jeśli nie ma się pod ręką trzeciego tomu, to ma się ochotę wyjść z siebie ;] Ja nie miałam. Z siebie nie wyszłam, ale ciekawość mnie zeżre chyba zanim wypożyczę kolejną. Bo co prawda główny wątek został wyjaśniony, ale jednak kilka rozpoczętych końca się nie doczekało, czyli będą ciągnięte dalej. I ja bardzo chcę wiedzieć już teraz co się będzie działo. Ale no cierpliwym trzeba być, poczekam, dam radę ;)