Siedem śmierci Evelyn Hardcastle recenzja

DZIEŃ SZALONEGO ŚWISTAKA

Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2020-01-16
1 komentarz
7 Polubień
Sama tego chciałam.
To miała być odskocznia od wątłych polskich kryminałów z zagadkami dla myślących inaczej. Takie puzzle 1000 elementów ze 101 dalmatyńczykami, zamiast klocków duplo.
 
Opis na okładce zachęcił mnie skutecznie: „O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana. Masz osiem dni i osiem wcieleń. Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą.” To nie może być intryga dla przedszkolaków - pomyślałam.
 
I nie była! Sama łamigłówka rzeczywiście, i owszem, w porządku, ale całość… już niekoniecznie. Więc teraz będzie o tym, dlaczego nie mogę z czystym sumieniem polecić wam tej powieści.
 
Po przeczytaniu opisu byłam przygotowana na to, że wchodzę w świat, w którym rządzą bardzo specyficzne i dziwne reguły, ale nie przyszło mi do głowy, że prawie do samego końca nie będę wiedzieć jakie. I to właśnie uwierało mnie najbardziej.
 
Moje wrażenia najlepiej sformułował sam autor, który tak opisał odczucia głównego bohatera: „Gdy masz za mało informacji, jesteś ślepy, gdy za dużo, zostajesz oślepiony”. Tak właśnie się czułam czytając tę powieść – przez prawie cały czas byłam ślepa, a na końcu, ledwo gdy przejrzałam na oczy, natychmiast zostałam oślepiona. „Wiem, że nic nie wiem” - jeśli nie przeszkadza wam taka opcja w kryminałach – czytajcie na własne ryzyko. Zapewniam jednak, że marna to satysfakcja, jeśli się błądzi po omacku, jak kania dżdżu łaknąc wskazówek od autora i nie mając okazji samodzielnego dochodzenia do prawdy.
 
Błądząc po omacku przerzucam kartki bez przyjemności, tylko z obowiązku. Zaufałam autorowi i mam nadzieję, że może wreszcie przytrafi się coś, co przyspieszy bieg wydarzeń (nie zdziwię się, jeśli duża część czytelników nie okaże Stuartowi Turtonowi takiego zaufania). Coś tam się wydarza od czasu do czasu, ale suspensu długo brak. Dzieje się tak ponieważ prawie wcale nie znamy głównego bohatera, wiemy natomiast, że tak jak w grze komputerowej ma osiem żyć i nic mu się nie może stać. Co dzień wciela się w kogoś nowego, a jego własne ego ukryte jest tak głęboko, że nie mamy pojęcia czy kochać go, czy nienawidzić. W związku z tym odbieramy faceta jako przeciętniaka bez motywacji i jego los zupełnie nas nie obchodzi.
 
Konstrukcja powieści zapowiedziana w opisie sugeruje od razu, że zagadki muszą być dwie: pierwsza, klasyczna – kto zabił?, druga – specyficzna dla tej powieści – o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? Dlaczego bohater budzi się codziennie w nowym wcieleniu i jak w „Dniu świstaka” przeżywa wciąż to samo, mając jednak wpływ na bieg wydarzeń.
 
O ile wyjaśnienie pierwszej zagadki mogę uznać za wystarczające (choć moja osobista wrażliwość cierpi, gdy trup ściele się zbyt gęsto, przez co obojętnieję na śmierć; autor nie ustrzegł się również błędów logicznych – Donald Davies nie miał jak zdobyć sojuszników, ale to drobiazgi, na które przymykam oko), to rozwiązanie drugiej zagadki kompletnie mnie nie satysfakcjonuje. Tak jakby autor całą energię włożył w namotanie jednej intrygi, a drugą skończył byle jak, bo może czytelnik tak bardzo skupi się na rozwikłaniu tej pierwszej, że nielogiczności drugiej nie zauważy. 
 
Wyjaśnienie powodów, dla których bohater znalazł się w tej grze jest zupełnie absurdalne, rodem ze słabej powieści s-f w której ludzie żyją na Księżycu bez masek tlenowych, czyli wszystko, co autorowi przyjdzie do głowy jest możliwe. Już prędzej kupiłabym rozwiązanie, że rzeczywistość jest takim Matrixem, pewnym rodzajem komputerowej gry, w którą większość uczestników musi grać za karę. Stwarzanie pozorów, że wszystko dzieje się naprawdę zupełnie mnie nie przekonuje, jak również to, że organizatorzy nie mają wpływu na to, co się dzieje. Jeżeli sami niewiele mogą i są dziećmi we mgle, to po co w ogóle tam są i po co ta cała zabawa? No i, dajcie spokój, naprawdę nikt się nie zorientował o co chodzi przez trzydzieści lat?!
 
Bardziej jednak przeszkadza mi lukier, którym autor częstuje nas na zakończenie. W spektakularną przemianę bohaterów nie wierzę dlatego, że rzadko komu wierzę na słowo. A nie dostałam, niestety, wystarczających przesłanek, które by mi to umożliwiły.
 
Czy sięgnę po kolejną książkę autora? Oczywiście! Wyobraźni i inteligencji Stuartowi Turtonowi nie brakuje, i mam szczerą nadzieję, że umiejętności korzystania z obu tych zalet jednocześnie zdąży się jeszcze nauczyć.

Moja ocena:

× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
2 wydania
Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Stuart Turton
7.2/10

O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana. Masz osiem dni i osiem wcieleń. Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą. Zrozumiano? W takim razie zaczynamy… ...

Komentarze
@Catta
@Catta · około rok temu
Mam bardzo podobne odczucia, szczególnie co do zakończenia.
× 1
Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
2 wydania
Siedem śmierci Evelyn Hardcastle
Stuart Turton
7.2/10
O jedenastej wieczorem Evelyn Hardcastle zostanie zamordowana. Masz osiem dni i osiem wcieleń. Pozwolimy ci odejść pod warunkiem, że odkryjesz, kto jest zabójcą. Zrozumiano? W takim razie zaczynamy… ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Siedem śmierci Evelyn Hardcastle" to powieść, która przemyca czytelnika w niezwykłą labiryntową podróż przez tajemnicze wydarzenia i skomplikowane relacje między postaciami. Autor, Stuart Turton, mi...

@pardobicka @pardobicka

Fantastyka? Science fiction? Powieść detektywistyczna? Trudno sklasyfikować tę pozycję. Wiem jednak, że sam jej opis zapowiadał się kusząco i intrygująco – byłam przekonana, że chcę wejść w tę grę. N...

@novemberlonery @novemberlonery

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Córka milionera
Córka milionera
@Malwi:

"Córka milionera" to kryminał, który na pierwszy rzut oka może wydawać się klasycznym dreszczowcem, ale Tomasz Wandzel ...

Recenzja książki Córka milionera
Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem