W Akademii Cimmeria rozpoczyna się jesienny semestr. Uczniowie przyjeżdżają do szkoły wcześniej niż zazwyczaj, aby pomóc w remontach mających przywrócić budynkowi dawny blask, ponieważ został zniszczony przez pożar. Większość sypialni spłonęła, w bibliotece część zbiorów i zabytkowych mebli przepadła. Allie również zgłasza się na ochotnika do pomocy przy odnowieniu szkoły. Nowy semestr nie zapowiada się zbyt dobrze – atak, jaki miał miejsce na wakacjach utrzymuje dziewczynę w przekonaniu, że teraz powinna być ostrożniejsza niż zwykle. Isabelle jest tego samego zdania, dlatego postanawia, że Allie musi zacząć uczyć się samoobrony. Szkoła wciąż jest narażona na ataki ze strony Nathaniela, a prawdopodobnie wśród uczniów lub nauczycieli znajduje się zdrajca, który wyjawia wszystkie plany wrogowi. Kto nim jest? Co planuje Nathaniel? Jaką rolę odgrywa w tym Allie?
Około pół roku temu miałam okazję przeczytać „Wybranych”. Powieść pozytywnie mnie zaskoczyła, wręcz oczarowała. Okazała się nie być szablonową młodzieżówką, jakich pełno, ale niezmiernie intrygującą i wciągającą historią z wątkami sensacyjnymi, które uwielbiam. Z niecierpliwością wyczekiwałam informacji na temat drugiego tomu. Skakałam z radości trzymając go po długim oczekiwaniu w swoich rękach. Jak wypadł w porównaniu do „Wybranych”? Znakomicie!
„Dziedzictwo” zaczęło się bardzo intrygująco i tajemniczo. Nie wiedziałam co się dzieje, dlaczego, kto, jak, gdzie. Dopiero później pani Daugherty to wyjaśnia. Zresztą nie tylko początek jest taki. Cała powieść wciąga, zaniedbywałam swoje obowiązki, aby móc dowiedzieć się, co stanie się dalej. Wracając ze szkoły myślałam tylko o tym, aby czytać dalej. Przeżywałam tę historię całym swoim sercem.
Bohaterowie są mocną, może nawet najlepszą stroną książki. Allie przez poprzedni semestr w Cimmerii bardzo się zmieniła i widać to na pierwszy rzut oka. Moim zdaniem wyszło jej to na dobre. Może i miała słabsze momenty, w których użalała się nad sobą i nie za bardzo mi się to podobało, ale przecież każdy ma gorsze chwile. Poza tym jej postać została świetnie wykreowana, jest to jedna z bohaterek, które bardzo miło się wspomina. Carter także przeszedł pewną przemianę. Bardziej otworzył się przed innymi i w końcu mogłam poznać jego przeszłość, która mnie ciekawiła już w poprzednim tomie. Jednak jego zazdrość stała się irytująca i warunki, jakie stawiał swojej dziewczynie, były idiotyczne, kolokwialnie mówiąc. Za to Sylvain… Mmm, bezsprzecznie moja ulubiona postać. Szybko wybaczyłam mu wcześniejsze zachowanie (szybciej niż Allie) i wrócił do moich łask. Zdobył moje serce i fragmenty, w których występował, czytałam z wypiekami na twarzy i przyspieszonym tętnem.
Wątek miłosny, który w tamtej części wydawał mi się trochę sztuczny i przerysowany, tym razem został idealnie poprowadzony. Uczucia nie rozwijały się tak szybko, a bohaterowie potrzebowali czasu na ich zrozumienie. Na pewną sytuację musiałam czekać niemal przez całą książkę, niemal płacząc z niecierpliwości i napięcia.
C.J. Daugherty dopiero w „Dziedzictwie” pokazała swój prawdziwy talent. „Wybrani” byli jej debiutem, a dopiero po kolejnych tomach i książkach można ocenić, czy autor naprawdę potrafi pisać i nie osiądzie na laurach z poprzedniego dzieła. Niesamowite opisy i wspaniale wykreowane postaci to jedne z licznych plusów powieści.
Wydawnictwo Otwarte naprawdę się postarało i zaprojektowało piękne okładki. Mają klimat grozy i tajemniczości, przyciągają wzrok i wspaniale pasują do treści. Z każdą częścią lepsza, mam nadzieję, że trzecia również mnie nie zawiedzie.
W książce znalazły się również wątki sensacyjne, oczywiście umiejętnie prowadzone, zaskakujące i intrygujące, niczym z dobrego kryminału. Cały czas zastanawiałam się, kto jest zdrajcą szkoły, nie wiedziałam już, kogo mam podejrzewać, więc podejrzewałam wszystkich. Moje domysły po części się sprawdziły, lecz niestety wciąż nie znam tożsamości zdrajcy.
„Dziedzictwo” okazało się jeszcze lepsze od swojej poprzedniczki. C.J. Daugherty poprawiła błędy, które popełniła wcześniej i teraz tak naprawdę do niczego nie mogę się za bardzo przyczepić. Historia tak mnie wciągnęła, że nie wiem, jak ja będę funkcjonować do premiery trzeciego tomu. Serię już teraz będę zaliczać do moich ulubionych. Właśnie tak powinny wyglądać dobre młodzieżówki.
Moja ocena: 10/10