„Dziecko Rosemary” to thriller psychologiczny z elementami literatury grozy – prawdziwy klasyk w swoim gatunku. Opowieść skupia się na młodym małżeństwie, które wprowadza się do apartamentu w kamienicy o mrocznej przeszłości. Nic nie zapowiada, że ich szczęśliwe życie zostanie zakłócone. Nawet sąsiedzi wydają się mili i opiekuńczy, choć momentami sprawiają wrażenie osobliwych i zbyt ingerujących w życie pary.
Wszystko zmienia się jednak, gdy Rosemary zachodzi w ciążę. Od samego początku coś jest nie tak – pojawia się nieznośny ból oraz makabryczne wizje na granicy jawy i snu. Atmosfera staje się coraz bardziej niepokojąca, a bohaterka zaczyna dostrzegać, że wokół niej dzieje się coś złowrogiego.
Autor stopniowo buduje napięcie, sprawiając, że niepokój towarzyszył mi aż do ostatniej strony – a nawet po zakończeniu książki nie mijał. Fabuła rozwija się powoli, stopniowo wciągając w życie Rosemary i Guya. Levin odsłania przed nami kolejne elementy układanki, z mistrzowską precyzją konstruując atmosferę grozy i niepewności. Strona po stronie rośnie napięcie, a czytelnik nie może się oprzeć pokusie odkrycia prawdy, którą autor odsłania w perfekcyjnie wyważonych dawkach.
Główną bohaterką jest Rosemary – młoda kobieta, początkowo naiwna, lecz z czasem zaczynająca dostrzegać otaczającą ją prawdę. Jesteśmy świadkami jej niezwykłej przemiany – od szczęśliwej przyszłej matki i żony aktora, którego kariera nabiera tempa, do podejrzliwej, pogrążonej w paranoi kobiety. Wraz z rozwojem fabuły jej strach i poczucie osamotnienia stają się coraz bardziej namacalne. Mężem Rosemary jest Guy – człowiek gotowy poświęcić wszystko dla sukcesu. Jego ambicja skutecznie odsuwa go od ciężarnej żony, pogłębiając jej niepokój i poczucie bezradności. Postacie zostały realistycznie wykreowane, pełne ludzkich cech i emocji, co sprawia, że historię czyta się niemal jak pamiętnik Rosemary.
Postacie drugoplanowe również odgrywają kluczową rolę – szczególnie Minnie i Roman, sąsiedzi młodego małżeństwa. Ich zaangażowanie w życie nowych lokatorów budzi sprzeczne uczucia i zmusza do zastanowienia się: kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły w tej historii?
Autor mistrzowsko splata fabułę z motywami psychologicznymi, społecznymi i religijnymi. Na pierwszy plan wysuwa się temat kontroli i manipulacji – obserwujemy, jak bohaterowie stopniowo tracą panowanie nad własnym życiem, do tego stopnia, że nie są pewni, komu mogą zaufać.
Dostrzegalny jest tu także motyw samotności i braku wsparcia ze strony bliskich. Los Rosemary doskonale ukazuje psychikę osoby uwikłanej w toksyczne środowisko. Powieść porusza również temat macierzyństwa i kobiecej autonomii – w szczególności tego, jak społeczeństwo odbiera kobietom decyzyjność, zwłaszcza w kwestiach związanych z ciałem i ciążą.
Jednak moim ulubionym motywem jest zło skrywające się pod przykrywką normalności. Ilość masek, jakie ludzie noszą, sprawia, że nie wiemy, komu w tej historii możemy zaufać. Bo przecież zło to nie zawsze zjawy, potwory i nadprzyrodzone istoty – czasem kryje się tuż obok, w zwyczajnych twarzach otaczających nas ludzi.
Levin posługuje się prostym, oszczędnym językiem, który stopniowo buduje napięcie. Narracja jest na tyle realistyczna, że łatwo uwierzyć, iż historia mogła powstać na podstawie prawdziwych wydarzeń.
Powieść nie epatuje brutalnością, lecz działa na psychikę tak intensywnie, że zmusza do kwestionowania wszystkiego, co przeczytaliśmy kilka stron wcześniej. Nikomu nie możemy w pełni zaufać – nawet słowom na kartach książki.
Dialogi są naturalne i oszczędne, co potęguje poczucie niepewności. Wszystkie te elementy połączone w jedną całość sprawiają, że książka przeraża, mimo że jej akcja rozgrywa się w dobrze znanej nam, teoretycznie bezpiecznej przestrzeni życia codziennego.
„Dziecko Rosemary” to książka, która doskonale buduje napięcie i trzyma czytelnika w niepewności. Postacie są świetnie napisane – wiarygodne, a ich rozwój emocjonalny jest niepokojąco realistyczny. Powieść ma dużą psychologiczną głębię i porusza wiele istotnych tematów, takich jak potrzeba kontroli, manipulacja oraz samotność.
Jeśli chodzi o wady… hmm… powiedziałabym, że w niektórych momentach fabuła, choć mistrzowsko budująca napięcie, rozwija się zbyt wolno, co może powodować chwilowe znużenie. Frustrację może też budzić naiwność głównej bohaterki – niektóre fakty są niemal podane jej na tacy, a ona zdaje się ich zupełnie nie dostrzegać.
“Dziecko Rosemary” to wyjątkowa powieść grozy, klasyka swojego gatunku. Działa na psychikę i uczucia czytelnika. To książka, która pozostanie w mojej pamięci na długo, sprowokowała mnie do refleksji, wzbudziła niepokojące emocje. A czy ty wiesz w którym momencie kończy się to co uznajemy za normalne, a zaczyna się koszmar?