Książka „Dziecko niczyje”, to mocna i wstrząsająca historia, która otwiera oczy i zwraca uwagę na to, że obok nas są ludzie, ciche istoty zdane na łaskę innych osób. Autor w mocny sposób opisuje swoje dzieciństwo, pełne brutalności, niesprawiedliwości i okrucieństwa.
Ojciec Michael Seed jest franciszkaninem i jedną z najsławniejszych postaci Kościoła katolickiego w Wielkiej Brytanii, przyjacielem koronowanych głów oraz polityków. W swojej książce dzieli się z czytelnikami historią swego dzieciństwa. Wydawać, by się mogło, że pisze o czasie niezwykle radosnym dla każdego człowieka. Niestety, nie dla o. Michaela, który z dzieciństwa pamięta przemoc, molestowanie seksualne, samobójstwo matki i znęcanie się nad nim w szkole. W jego głowie nie jeden raz pojawiały się myśli, aby przerwać tą gehennę. Jednak za każdym razem jakaś siła odciągała go od samobójstwa. Na temat swojej przeszłości milczał, dopiero po pięćdziesięciu latach odważył się ją wyjawić. Jak twierdzi „dla innych, żeby przestali się bać”.
Autor pisze prosto, żadnego ze swoich przykrych wspomnień nie owija w bawełnę. Zdumiewający jest fakt, jak dużo potrafiło znieść to dziecko, jaką miało siłę i wiarę w to, że będzie lepiej. W trudnych momentach był w stanie swoim małym ciałem chronić krzywdzoną przez męża ukochaną matkę. Wydawać, by się mogło, że ojciec powinien być tą osobą, która się troszczy o swego potomka i dba o niego, niezależnie od czego, czy jest jego biologicznym, czy adoptowanym dzieckiem. W tym przypadku okrucieństwo człowieka sięgnęło zenitu, potrafił wykorzystywać seksualnie, przypalać i bić do nieprzytomności niewinnego chłopca. Odczuwał z tego powodu wręcz satysfakcję. Wspomnienia o. Michaela przekraczają wszelkie tematy tabu. Opisy zwyrodniałych zachowań jego rodzica są odrażające, nie można go nawet nazywać ojcem, bo na to miano według mnie nie zasługuje. Trzeba być okropnym degeneratem, aby tak krzywdzić drugiego człowieka.
Powieść tak mocno dotyka, ponieważ z jednej strony dotyczy niewinnego dziecka, a z drugiej cała do szpiku kości jest prawdziwa. Podziwiam autora, że był gotów wrócić do swoich wspomnień i głośno je opowiedzieć. Choć zawsze wydawało mi się, że żyję na tym świecie na tyle długo, że nic już mnie nie zaskoczyć. Jednak ta historia szokuje, dotyka i każe zapytać dlaczego to musiało się stać? Dlaczego pozwolono, aby cierpiało niewinne dzieciątko? Czytając wydawać, by się mogło, że ten horror się skończy nastąpi wybawienie i życie chłopca się zmieni. Dokonuje się to, jednak dużo później, kiedy jest już ukształtowanym człowiekiem, a jego główny oprawca nie żyje.
Książka jest zapisem drastycznych i wstrząsających wspomnień. Człowiekowi, który miał szczęśliwe i spokojne dzieciństwo trudno jest zrozumieć ogrom nieszczęścia i okrucieństwa wobec dziecka. Myślę, że należy sięgać po takie książki. One uczą nas, że nie wolno obojętnie przejść obok kogoś, kto jest krzywdzony. Nie możemy zamykać się w swoich cieplutkich i bezpiecznych domkach i zapominać, że jesteśmy ludźmi, którzy powinni reagować na cierpienie innych. Wszechobecna znieczulica sprawia, że nie chcemy i boimy się głośno powiedzieć co sądzimy na dany temat. Jednak ta pozycja pokazuje, że brakuje ludzi, którzy będą potrafili zareagować i głośno powiedzieć, że komuś dzieje się krzywda.