Dobry thriller dość trudno napisać, zwłaszcza teraz – gdy przecież tak wiele motywów, wątków i pomysłów zostało już wykorzystanych. Wyobraźcie sobie jednak, że niektórym autorom udaje się zaskoczyć swoich czytelników czymś, co na pierwszy rzut oka wydaje się oklepanym pomysłem, a w rzeczywistości okazuje się strzałem w dziesiątkę. Tak właśnie było w przypadku Daniela Radziejewskiego, którego Dziecięcy kram całkowicie zawrócił mi w głowie, zaskoczył i myślę, że prędko tej książki się z moich myśli nie pozbędę.
Klara Silva straciła oboje rodziców w wieku zaledwie dziesięciu lat. Jakiś czas wcześniej dziewczynka ujrzała ducha, którego obecność wyjaśniła jej matka - Klara dosięgła rodzinna przypadłość. Kiedy jej matka ginie w tragicznych okolicznościach, a ojciec znika bez śladu, dziewczynka trafia do domu dziecka. Lata później Klara wychowuje samotnie synka i nadal nie ustaje w poszukiwaniach swojego ojca. Przez przypadek trafia do sklepu odzieżowego “Dziecięcy kram”, w którym z otwartymi rękami przyjmuje ją jego właściciel. Kobieta zdobywa pracę i przy pomocy blogerki śledczej zaczyna odkrywać tajemnice sprzed lat. Nie wie jeszcze, przez jakie piekło będzie musiała przejść po drodze do odkrycia prawdy.
Powiem Wam szczerze, że początek tej książki nie przekonywał mnie do siebie. Jakoś te pierwsze strony nudziły mnie i raczej nie dawały nadziei na większe zaskoczenie. No cóż, jak widać, dobrze robię, nie odkładając książek na bok po przeczytaniu tylko kilku stron. To, co zaczęło dziać się na kolejnych kartach powieści, to jak autor śmiało zaczął wodzić mnie za nos - niesamowite.
Główną bohaterką powieści jest Klara, która wzbudziła moją sympatię już od pierwszej chwili. To, z jaką miłością, siłą, odwagą i cierpliwością wychowywała swojego synka, rozczuliło mnie i chwyciło za serce. Na uwagę zasługuje też fakt, jak bardzo zależało jej na odkryciu prawdy o zaginięciu jej ojca. Sama ta sprawa mogłaby stanowić rewelacyjny wątek dla osobnej powieści. Jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji tej bohaterki i z tego miejsca gratuluję autorowi.
Wątek “Dziecięcego kramu” w połączeniu z tajemnicami sprzed lat okazał się kolejnym rewelacyjnym pomysłem. Autor stale i skutecznie wodził mnie za nos, nie pozwalał na zbyt szybkie stawianie własnych wyroków (co zaczęłam kogoś/coś podejrzewać - natychmiast było przez autora niwelowane). Taki obrót spraw bardzo przypadł mi do gustu i przypomniał, dlaczego tak właściwie kocham wszelkiej maści dreszczowce. Oczywiście, końcowego plot twistu nie przewidziałabym i za tysiąc lat i okazał się on dla mnie niezwykle szokujący - i przerażający.
Daniel Radziejewski ma lekkie pióro i nawet pisząc o tak strasznych rzeczach, sprawił, że książkę czytało mi się przyjemnie i szybko. Oczywiście, o ile słowo przyjemnie ma tutaj rację bytu. Jestem oczarowana umiejętnościami autora i jeżeli inne jego książki napisane są w podobnym stylu - poproszę je wszystkie na już.
Jeżeli nieobce Wam thrillery polskich autorów lub lubicie poczuć czasem dreszczyk grozy - koniecznie sięgnijcie po powieść Dziecięcy kram. Nie powinniście się zawieść.