Od kilku miesięcy chodziły za mną powieści Grahama Mastertona. Wszystko przez to, że wiele osób zachwyca się powieściami tego autora – ja również bardzo chciałam przekonać się, na czym polega cały ten szał. W moje łapki wpadł drugi tom serii Wirus, choć ja oczywiście pierwszego jeszcze nie czytałam. Czy jednak udało mi się bez problemu wciągnąć się w historię przedstawioną w Dzieciach zapomnianych przez Boga? O tym opowiem za chwilę.
Do jednego z londyńskich szpitali trafia młoda kobieta z bardzo silnymi bólami brzucha. Okazuje się, że w jej macicy rozwija się dziecko, jednak badania wykazują, że jest ono bardzo zdeformowane. Wydawać by się mogło, że taki płód nie przeżyje, ale wbrew logice i wszelkiej nauce on nadal żyje. Podobne uszkodzone płody pojawiają się również w innych szpitalach... Pracownicy firmy nadzorującej system kanalizacyjny Londynu dokonują inspekcji jednego z kanałów. Gemma, pracownica tejże firmy jest świadkiem dziwnych zjawisk. Przez powstałe zamieszanie, w kanałach ginie jej przełożony, którego okaleczone ciało zostaje odnalezione po czasie. Czy detektywom uda się ustalić przyczynę tych wydarzeń i rozwiązać zagadkę związaną z okaleczonymi płodami?
Zacznę od wszystkich plusów tej powieści, jakie udało mi się zaobserwować. Przede wszystkim na uznanie zasługuje styl pisania autora, który sprawił, że słowa skutecznie zamieniały się w obrazy w mojej wyobraźni. Nie każdy pisarz potrafi sprawić, by jego historia ożyła, a Grahamowi Mastertonowi się to udało fenomenalnie. Dzieci zapomniane przez Boga to horror, choć domyślam się, że nie wszyscy zgodzą się z tym określeniem. Ja jednak jestem w stanie potwierdzić, że ta powieść to prawdziwa przedstawicielka literatury grozy, a po jej lekturze bałam się chodzić wieczorem do łazienki - no cóż, Grahamie, udało Ci się mnie nastraszyć.
Kolejną zaletą tej historii jest bardzo dobra kreacja bohaterów. Choć było ich tutaj dość sporo, to nie przeszkadzało mi to, a w dodatku każdy z nich został przedstawiony w taki sposób, że chciało się czytać o ich dalszych perypetiach. Najbardziej przypadła mi do gustu Gemma, ale nie wiem sama, z jakiego konkretnie powodu. Po prostu wydała mi się sympatyczna i sprawiła, że z ogromną ciekawością czekałam na dalszy rozwój sytuacji.
Nieświadomie sięgnęłam po powieść, która porusza wątek aborcji oraz chorych płodów. Przez to również odbiór tej historii był przeze mnie jeszcze mocniejszy, a po jej skończeniu musiałam przez chwilę pogapić się w sufit. Nie dość, że taka tematyka, to jeszcze Graham Masterton tak namieszał mi w głowie, że nie wiedziałam, jak się nazywam. Być może moje zachwyty są spowodowane tym, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego pana, ale nie zmienia to faktu, że jestem zachwycona.
Z minusów mogłabym wymienić zwalniające tempo akcji, ale c’mon. Przecież, takie momenty także są potrzebne! Dlatego nie uważam tego za minus, a za plus – budowane dzięki temu zabiegowi napięcie było jeszcze większe.
Jeżeli szukacie świetnej powieści, która może zmrozić Wam krew w żyłach, to sięgajcie po Dzieci zapomniane przez Boga. Jest to co prawda drugi tom, ale spokojnie można go czytać bez znajomości poprzedniego. Jednak ja i tak z chęcią nadrobię poprzednie książki autora, by zobaczyć, co jeszcze ma do zaoferowania.