Po reportaże nie sięgam zbyt często. Abym skusiła się na jakiś, musi mnie niezwykle mocno zaciekawić poruszana w nim tematyka. I tak właśnie było w przypadku "Dzieci z Watykanu". Książka autorstwa Marii Laurino, to pozycja, która wstrząsa i skłania do refleksji, odsłaniając mroczne tajemnice Kościoła katolickiego w kontekście nielegalnych adopcji włoskich dzieci. Akcja osadzona w Turynie lat 60. XX wieku opowiada historię Franceski, młodej kobiety, która staje w obliczu ogromnego dramatycznego kryzysu – niezamężna i w ciąży, zostaje odcięta od swojego dziecka w imię rzekomej moralności i czystości, które Kościół usilnie promował w tamtym czasie.
Franceska, jak wiele innych matek, trafia do ośrodka prowadzonego przez zakonnice, osamotniona, w poczuciu beznadziei i braku wsparcia. Co gorsza, nie ma nawet możliwości, aby sprzeciwić się procederowi, który dzieje się wśród sióstr zakonnych. W książce Laurino ukazuje mechanizmy, które pozwoliły na masowe odbieranie dzieci matkom i ich przemycanie do Ameryki jako sieroty wojenne, gdzie były adoptowane przez „dobre” rodziny, często nieświadome tragicznych okoliczności, które doprowadziły do takiej sytuacji. Książka ukazuje cierpienie, jakie czuły w tamtych czasach kobiety, matki swoich nowonarodzonych dzieci, których nie było im dane wychować.
Dzięki solidnemu śledztwu, które autorka prowadziła przez pięć lat, czytelnik ma okazję poznać nie tylko historię Franceski, ale także wielu innych kobiet, które przeszły przez podobne piekło. Laurino z empatią i wrażliwością relacjonuje ich opowieści, ukazując nie tylko ich ból i tęsknotę, ale także determinację w poszukiwaniu prawdy i tożsamości. To nie tylko reportaż o utracie, ale także o odwadze i nadziei, które pozwalają tym kobietom walczyć o to, co im odebrano, a także o łamaniu podstawowych praw człowieka.
Książka z całą pewnością jest kontrowersyjna, znajdzie wielu przeciwników, ale ma także spore znaczenie w kontekście współczesnych dyskusji o prawach kobiet i moralności Kościoła, która coraz częściej jest podważana. Otwiera furtkę do szerszej dyskusji na temat etyki, moralności i odpowiedzialności instytucji, które powinny stać na straży ochrony najsłabszych, które teoretycznie szczycą się i chwalą miłosierdziem, a wyrządzały tak wielką krzywdę działając jak pobożna mafia. Zauważyć jednak trzeba, że choć książka jest pełna emocji i trudnych tematów, to niektórzy czytelnicy mogą odczuwać niedosyt w zakresie obiektywności. Mi osobiście brakuje w niej głosu drugiej strony, a jak doskonale wiemy z życia, każdy kij ma dwa końce i lubię opierać swoją opinię po zapoznaniu się i wysłuchaniu każdej ze stron. To jednak nie umniejsza wartości książki, która jako całość jest mocna, przejmująca i niezwykle ważna w kontekście historycznym i społecznym.
"Dzieci Watykanu" to pozycja, która z pewnością zasługuje na uwagę. To nie tylko książka o grzechach Kościoła, ale także o ludzkich dramatach, które rozgrywały się w cieniu instytucji, która powinna stać na straży miłości i wsparcia. Autorka w sposób przemyślany i wnikliwy bada te trudne tematy, a jej praca jest nie tylko dokumentacją przeszłości, ale także wezwaniem do refleksji nad obecną sytuacją kobiet w społeczeństwie.