Żona nazisty recenzja

„W ciężkich czasach marzenia wydają się jedynie ułudą, ale to one pomagają przetrwać."

Na tę książkę czekałam z niecierpliwością i lekką obawą, czy druga część „Łabędzia" tak samo mnie zauroczy. Na szczęście niepotrzebnie się bałam, bo „Żona nazisty", moim zdaniem, jest jeszcze lepsza. I chociaż nie wzruszała mnie tak często, jak poprzednia, to jednak tutaj odczułam tę historię całym sercem.

Tę historię tworzą bohaterowie. Ich kreacja zasługuje na wielkie brawa, bo czułam to, co oni, przeżywałam z nimi wszystkie sytuacje i snułam plany na niepewną przyszłość. Moje serce skradła jednak Anna. To, ile skrywa w sobie pokładów dobra i jak wiele jest w stanie zaryzykować dla bliskich jest niesamowite. Rola, którą przyszło jej grać, okazała się najważniejszą w życiu, ale też i najtrudniejszą, bo przepełnioną okrucieństwem wojny. Jest też owiany tajemnicą Gustaw, który dodaje całości tego dreszczyku niepewności i niepokoju. Pojawiają się równie nowe postacie, których pobudek możemy się jedynie domyślać i które wnoszą powiew świeżości.

Niezbyt często udaje mi znaleźć czas na czytanie, ale dla „Żony nazisty" musiałam zrobić wyjątek. To opowieść, od której nie można się oderwać i którą trzeba poznać od początku do końca. A koniec... No właśnie. To dopiero było zaskoczenie! Lepszego zakończenia nie byłabym w stanie sobie wyobrazić. Chociaż nie jest tak do końca szczęśliwe.

„Żona nazisty" to powieść o trudnych wyborach. Powieść o niepewnych czasach, w których przyjaciel, może okazać się katem, a wróg może wyciągnąć pomocną dłoń. To także książka o sile miłości, odwadze i sekretach, których ujawnienie może grozić śmiercią.

Są książki, które są wyjątkowe. Są książki, które zostają w naszej pamięci na długo. Są książki, które wnoszą do naszego życia tyle emocji, że musimy mieć chwilę na opanowanie ich. Są książki, które kradną serca i które trzeba poznać. Do takich należą „Łabędź" i „Żona nazisty", więc jeśli jeszcze ich nie czytaliście, to trzeba to nadrobić. Mnie pochłonęły bez reszty. ❤️

Książkę otrzymałam dzięki współpracy z Wydawnictwem Marginesy.