Debiut Ali Land wydany we wrześniu 2017 roku, zdobył uznanie rzeszy czytelników, został obwołany międzynarodowym bestsellerem. Ostatnio sceptycznie podchodzę do tego typu rekomendacji, jednak wiedziona ciekawością postanowiłam dać kredyt zaufania autorce.
Czy książka, w której teoretycznie nic się nie dzieje może spowodować, że nie sposób jej odłożyć?
Muszę przyznać, że Ali Land się to udało. Napisała świetny, mroczny thriller, odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy. Autorka nie bez powodu sięgnęła po thriller psychologiczny, po ukończeniu studiów w dziedzinie zdrowia psychicznego pracowała przez dziesięć lat, jako pielęgniarka zarówno w szpitalach, jak szkołach w Wielkiej Brytanii i Australii. Zajmowała się głównie zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży. Zdobytą wiedzę i doświadczenie w tym zakresie wykorzystała pisząc swoją debiutancką powieść. Pewnie, dlatego tak świetnie dopracowała warstwę psychologiczną, udowodniła, że jest doskonałą obserwatorką i potrafi zaglądać w zakątki ludzkiego umysłu.
Motyw dobrego i złego wilka mieszkającego w każdym człowieku, znanego ze starej przypowieści indiańskiej bardzo dobrze oddaje treść książki. Dręczona latami przez matkę Milly w zasadzie Ann, trafia do rodziny zastępczej. Znalazła się tam, dlatego, bo doniosła na własną matkę, zabójczynię dziewięciorga dzieci. Milly nie tylko doniosła na matkę, ale jest głównym świadkiem oskarżenia w procesie. Rodzina zastępcza nie do końca spełnia swoją rolę, bo sama boryka się z problemami. Przybrana matka nie potrafi porozumieć się z własną córką a ta zaś wyładowuje swoje frustracje na dziewczynie, której obecność jej przeszkadza i ośmiesza ją na każdym kroku. Milly natomiast nie potrafi uwolnić się od miłości do matki pomimo tego, co zrobiła i do tego czuje się winna śmierci dzieci.
Ali Land prowadzi narrację pierwszoosobowo oddając głos głównej bohaterce, stopniowo dawkuje informacje budując tym napięcie unikając opisu krwawych scen pełnych przemocy pozostawiając margines dla wyobraźni czytającego. Tak nakreśliła historię, że wywołała we mnie szereg różnorakich emocji. W jednej chwili współczułam bohaterce, aby za moment ją potępiać. Czułam głęboki strach Milly, jej przejmujący lęk, niekończące się obawy, próbę powrotu do normalności. Wszystkie wydarzenia z przeszłości dawkowane są miarowo, jednocześnie niedopowiedziane, wprowadzają napięciowe dreszcze. Okazuje się, że opisy ludzkich przemyśleń potrafią bardziej przerazić niż lejąca się krew.
Milly zamyka przeszłość, otwierając się na przyszłość, a który wilk ostatecznie wygrał? Interpretację autorka pozostawiła czytelnikowi.
Uważam, że „Ja. Dobra. Zła” to świetna książka psychologiczna. Może nie ma tu zaskakującej akcji, ale skłania do przemyśleń i zmusiła do stawiania wielu pytań, towarzyszących mi podczas lektury, na które nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Czy skłonność do zbrodni jest dziedziczna? Jak daleko mogą posunąć się relacje łączące matkę z dzieckiem? Czy krzywdy wyrządzone przez rodzicielkę można wybaczyć?
"W moim wnętrzu toczy się walka. To jest straszna walka, toczona pomiędzy dwoma wilkami (…). Jeden z wilków jest zły (…), drugi wilk jest dobry. Taka sama walka toczy się wewnątrz każdego człowieka."