Jane Austen jest jak zwiewna dama na balisadzie - pomimo moich "nie" i "nigdy" w odniesieniu do literatury romantycznej, bierze w swą delikatną dłoń strzelbę i porządnie daje mi po głowie pociskami "dumy" i "uprzedzenia". Jednak powieści pani Austen nie są jedynie romansem, a doskonałymi książkami społeczno-obyczajowymi. I dlatego nie są to jeno li uniesienia miłosne - nawet, jeśli te uniesienia, w odpowiednio stonowanej formie, stanową oś fabuły.
"Duma i uprzedzenie" to doskonałe studium epoki regencji - czasów balów i pięknych sukien, ale także pokaźnych nierówności społecznych. Główna bohaterka, Elizabeth, jest wolnym duchem, niezależnością wychodzącą poza ramy tego, co w tamtych czasach uchodziło damie. Ma swoje zdanie, swój upór i swoje przekonania, jednak jest na tyle inteligentna, by nie trzymać się błędnych decyzji, które podejmuje pod wpływem uczuć. Jej adwersarzem i obiektem zainteresowania jest pan Darcy, dumny, ale i dogłębnie zraniony człowiek, który nie ufa nikomu, po tym, jak doświadczył zdrady w przeszłości.
Ta dwójka to podpałka pod motywem książki - tytułowej dumie i uprzedzeniu. Pierwsze wrażenie potrafi być mylące, mówi Austen. Trzeba poznać człowieka, a dopiero potem wydawać o nim opinie. I nie tyczy się to jedynie złego pierwszego osądu, ale także - niestety - działa w obie strony, nie zawsze człowiek wydający się godny zaufania, taki naprawdę jest. Wydaje mi się, że można to w bardzo analogiczny sposób odnieść do samej powieści - przez długi czas wahałam się przed przeczytaniem "bo przecież romans", ale okazało się, że to pięknie napisana, mądra powieść, nie pozbawiona poczucia humoru.
Austen trzyma się jednak zasad swoich czasów, czasów, kiedy głównym celem młodej kobiety było zamążpójście. Gdy kobieta nie wychodziła za mąż, a nie była zamożna, kończyła niezbyt ciekawie - w klasztorze bądź w ubóstwie. Dlatego rodzice Elizabeth i jej licznych sióstr robią co w swojej mocy a nawet więcej, by wydać córki za mąż. Jest to w pewnym stopniu odrobinę smutny znak ówczesnego społeczeństwa - nie zawsze kobiety wychodziły za partnerów, do których coś czuły - co pokazuje w bardzo dosadny sposób przykład siostry Elizabeth - Lidii.
"Duma i uprzedzenie" lśni paradą postaci, a każda ma własny głos - Pan Darcy - enigma, którą trzeba rozwiązać, Elizabeth - żywy umysł i twardy charakter, Wickam - drań, którego trzeba się wystrzegać, czy Jane - delikatna dusza marzycielki. Chyba każdy znajdzie w tej powieści kogoś, z kim mógłby się utożsamić czy po prostu kogo mógłby polubić (lub znienawidzić). Jednak duet pan Bennet/pani Bennet ujął mnie najbardziej - on spokojny, opanowany, ona głośna i niezbyt ogarnięta - a mimo to, jakby wbrew wszystkiemu, kochają się i nie wchodzą sobie w drogę (głównie za sprawą wycofywania się męża w obliczu nadmiernej energią żony).
Dla osób, które nie przepadają się wątkami miłości w literaturze - nie dajcie się nabrać, tak jak ja się dałam. "Duma i uprzedzenie" to coś więcej niż romans. To urocza powieść o czasach, które minęły, a które Austen przedstawia w wyjątkowo sugestywny sposób, malując zręcznym pędzlem portret angielskiej wsi.