Kiedy rodzinne przyjęcie staje się areną zbrodni, na scenę wkraczają kłamstwa, podejrzenia i wzajemne oskarżenia. W lustrze “Sukcesji” odbijają się różne oblicza miłości i relacji międzyludzkich, za którymi często kryją się tragedie i rozczarowania. Historia opowiedziana przez Joannę Dulewicz to wspinaczka po drzewie genealogicznym, które choć pełne rozmaitych odmian miłości, częstokroć posiada zmurszałe gałęzie.
Joanna Dulewicz jest dla mnie przykładem literackiego perfekcjonizmu, żelaznej dyscypliny w tworzeniu historii i precyzyjnego researchu. Imponuje mi Jej pisarski rozwój, albowiem każda kolejna powieść zdaje się łapczywie pożerać wcześniejsze i z uśmiechem na okładce krzyczeć osławione „TKJ!”.
Czytając „Sukcesję” stale towarzyszyła mi myśl, jak duży szacunek do czytelnika musi posiadać Autorka, aby tak starannie dopracować wszystkie elementy swojej fabularnej układanki. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Pamiętam, jak przy jednym z wywiadów, który przeprowadzałem z Joanną Dulewicz zwróciła mi uwagę i poprosiła, abym słowo „czytelnicy” pisał, na Jej wyraźne życzenie, z dużej litery.
Elementy thrillera psychologicznego pojawiały się w pierwszych dwóch powieściach Autorki, ale dopiero „Sukcesja” została wprost zaklasyfikowana do tego gatunku. Sama pisarka podkreśla jednak, że to typowa powieść hybryda, w której gatunki przenikają się między sobą, a decydujące o klasyfikacji są po prostu ich proporcje.
„Sukcesja” przypomina mi, znane wszystkim, drzewko Bonsai. Każda gałązka jest tak niepowtarzalna jak poszczególne wątki powieści. Każda jest unikalna, pnie się ku górze lub w bok, niezależnie, będąc jednocześnie związaną z pozostałymi. Aby dostrzec jej wartość i piękno nie wystarczy na nią po prostu spojrzeć. Należy uważnie oglądać ją ze wszystkich perspektyw. Wtedy widzi się tę sieć powiązań i zależności. Każdy korzeń tegoż drzewka symbolizuje w mojej wyobraźni jednego z bohaterów, splątanych genealogią toksycznych relacji.
Posłuchajcie proszę, co zobaczyłem na poszczególnych gałęziach drzewa „Sukcesji”…
Gałąź miłości
Joanna Dulewicz pokazuje w „Sukcesji” niemal wszystkie odcienie miłości, odzierając ją tym samym z jednego, wyidealizowanego obrazu. Z naukową precyzją dokonuje wykładni miłości, jako zjawiska skomplikowanego, złożonego, które posiada jasne i ciemne strony. Psychologia miłości w ujęciu Dulewicz to opowieść zarówno o jej nadmiarze, jak i braku, a przede wszystkim rozmaitych jej odmianach.
W mojej pamięci na długo pozostanie wątek wypaczonej miłości rodzicielskiej, który Pisarka serwuje nam w co najmniej kilku odsłonach. Rodzice Marka Stroińskiego i ich stosunek do niego, postawa Valerii Wileckiej w relacji do swojego syna, czy opis relacji Czarka z ojcem - to tylko pierwsze przykłady, jakie przychodzą mi na myśl.
Gałąź przeszłości
Praktycznie każdy bohater “Sukcesji” otwiera przed czytelnikiem indywidualną historię o tym, jak przeszłość wpłynęła na to, kim jest dzisiaj, jakie są jego motywacje i co stoi za podejmowanymi decyzjami. Tytułowa sukcesja nie jest bowiem u Dulewicz li tylko terminem prawniczym, ale par excellence odnosi się do psychologii wpływu rodziny, rówieśników i środowiska na dziedziczenie zachowań, postaw i wartości.
Gałąź przemiany
Powieść Dulewicz jest również historią przemiany jednostki na skutek bolesnych doświadczeń, takich jak śmierć, gwałt, choroba, czy konflikt interpersonalny. Autorka fenomenalnie odsłania kolejne karty życiorysów swoich bohaterów wraz z rozwojem akcji, dzięki czemu suspens stale rośnie, a czytelnik otrzymuje kolejne puzzle do ułożenia pełnego obrazu.
Gałąź rodziny
Tę odsłonę powieści idealnie obrazuje wypowiedź jednej z bohaterek - „Rodzina [...], to błogosławieństwo i przekleństwo człowieka. Ta, z której się wywodziła, w pewien sposób ją upośledziła [...] - stała się grzęzawiskiem wzajemnych relacji, ukrytym za fasadą dostatniego życia; grzęzawiskiem, w które każdy z członków coraz bardziej się zapadał. [...] Miłość potrafi zabić w nie mniej okrutny sposób niż jej brak...”.
Gałąź tłumionych emocji
Wiele czytelniczych serc pęknie, kiedy przeczyta słowa Joanny Dulewicz o “płaczu do wewnątrz”, jakich użyła by opisać emocje jednej z głównych bohaterek. Co powoduje, że ukrywamy swoje prawdziwe emocje? Dlaczego zakładamy maski? Do czego prowadzi długotrwały rozdźwięk pomiędzy tym, co czujemy, a co demonstrujemy? O tym również przeczytacie w “Sukcesji”. Mam nadzieję, że zmotywuje to Was do postawienia sobie wielu pytań o Waszą zdolność i wnikliwość obserwacji swoich najbliższych.
Gałąź pieniędzy
To, że pieniądze nas zmieniają wydaje się być truizmem. Dulewicz pokazuje jednak inną stronę tego procesu. Opowiada o ludziach, którzy z powodu pieniędzy częstokroć muszą chować do jednej kieszeni honor, a do drugiej poczucie własnej godności, albowiem do stracenia mają o wiele więcej.
Kiedy kończyłem czytać “Sukcesję” czułem się jak po obejrzeniu ulubionego odcinka przygód Herculesa Poirot, a świadomość rozwiązania zagadki “zamkniętego pokoju” była dla mnie najlepszą nagrodą.