Kontynuacja zabawnych i niesamowitych przygód druida Atticusa O'Sullivana to pozycja, na którą już po pochłonięciu części pierwszej, miałam ogromną chrapkę. Wpadłam więc w dziką radość, gdy tylko udało mi się ją pożyczyć i oczywiście zasiadłam do niej nie tracąc ani chwili czasu.
Atticus jest teraz sławną osobą, gdyż to czego udało mu się dokonać w poprzednim tomie, sprawiło, że składają mu wizytę coraz to różniejsze bóstwa. Ich motywy są jednak dwa: nastraszyć go, by nie próbował się na nich zaczaić, lub też prośba aby wyeliminował dla nich jakieś inne bóstwo. Atticus jest jednak mądrym druidem (nie na darmo udało mu się przecież przeżyć taki wielki kawał czasu) i wie, że musi dbać przede wszystkim o swoją skórę, zwłaszcza teraz, gdy zyskał nową uczennicę. Niestety nie jest mu dany spokój i odpoczynek, gdyż nagle miejsce, w którym żyje stało się wysoce atrakcyjne dla chordy wyuzdanych bachantek. Jakby tego było mało okoliczne wiedźmy, z którymi jest w trakcie podpisywania traktatu o nieagresji, poprosiły go o pomoc w walce z inną niezwykle diaboliczną grupą czarownic. Oczywiście nie możemy również zapomnieć, że po okolicy grasuje cała masa wypuszczonych w trakcie niedawnych wydarzeń demonów, których usunięcie również spada na barki biednego druida. Czy udało mu się podołać każdemu narzuconemu mu zadaniu? Musicie przeczytać sami!
"Ty masz plan, ale bogowie mają lepszy" *
Z kolejnymi częściami serii jest taki problem, że stawia się im po wcześniejszych poprzeczki do osiągnącia. Czy tak się stało z tą książką? Myślę, że tak. Miałam nadzieję na humor, sporo akcji i trochę więcej pojawiających się bóstw oraz postaci paranormalnych i to wszystko tutaj można odnaleźć. Atticus jest dalej paranoikiem (nie tak dużym, jak ostatnio, ale jest), myśli o baseballu, gdy widzi piękne kobiety, a także uwielbia swojego psa Oberona. Druid ten to jedna z moich ulubionych w ostatnim czasie postaci , ponieważ nigdy się nie poddaje i zawsze z humorem podchodzi do wszystkiego. Oprócz niego przewija się również w tej części kilka poznanych już wcześniej bohaterów, których polubiłam (wdowa, dwaj prawnicy, polskie wiedźmy). W prawdzie trochę mniej jest tutaj o Morrigan, ale mamy za to okazję poznać grupę magów kabalistów, a na ziemi pojawia się na chwilę kolejna przedstawicielka jednej z religii.
Wspomniałam wcześniej, że znów jest dosyć wesoło, nie jest to już jednak aż tak lekko napisany humor jak w części pierwszej. Czasami odniosłam nawet wrażenie, że jest on dorabiany na siłę (dysputa między wampirem a druidem, na temat współczesnego języka). Wcale mi to jednak nie przeszkadzało i nie ukrywam, że i tak sporo się w trakcie tej książki pośmiałam. W odróżnieniu do części pierwszej, gdzie podstawą były boskie intrygi, w "Raz wiedźmie śmierć" głównym wątkiem są walki Sullivana z coraz to różniejszymi przeciwnikami. Mam przeczucie, że wiele z tych sytuacji jest wstępem do poważniejszych wydarzeń w części następnej. Takim podłożeniem gruntu, pod kolejny tom w dość subtelny i intrygujący sposób.
Po raz kolejny polecam wam sięgnięcie po tę serię, gdyż czytając ją można się na prawdę dobrze ubawić. Biegający nago druid, który oślepia gorzej niż śnieg, upadły anioł, napalona bogini śmierci oraz obrażalski wampir, to tylko kilka z elementów tej ogromnie wciągającej powieści. Tempo akcji jest szybkie, bohaterzy niesamowici, a język przystępny i pełen humoru- czego więcej można chcieć od książki? :)