Colleen Houck postanowiła napisać „Klątwę tygrysa” po przeczytaniu sagi „Zmierzch”. Ponieważ nie znalazła dla niej wydawcy, opublikowała ją za własne pieniądze. I wtedy wydarzyło się coś niezwykłego. Powieść szturmem zdobyła listy bestsellerów, setki tysięcy fanów, a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa do książki.
„...pokonanie siebie i swoich słabości to większy sukces niż pokonanie wielotysięcznej armii.”.
Dziewczyna wraca do domu i chce rozpocząć życie od nowa, w którym nie będzie miejsca dla Rena. Próbuje o nim zapomnieć, jednak przeszłość i wspomnienia ciągle wracają. Tymczasem niespodziewanie do jej domu przyjeżdzają bracia, Ren i Kishan.
Po kilku tygodniach, muszą udać się spowrotem do Indii, gdzie mają wyruszyć na kolejną misję. Tym razem towarzyszem dziewczyny jest przystojny i niepozorny Kishan – brat Rena.
„Pamiętaj, nieważne na jakie natrafisz przeszkody. Nawet jeśli będą bolesne i przysporzą trudności, nie wolno ci tracić nadziei. Utrata nadziei to jedyne, co naprawdę może cię zniszczyć.”
"Wyzwanie" to druga część serii o indyjskich księciach zaklętych w tygrysy. Pierwsza część bardzo mi się podobała i sprawiła, że zakochałam się w Renie i tygrysach. Nie mogłam jednak znieść Kishana. Wydawał mi się taki zarozumiały i pyszny. W kolejnej części nie mamy dużo do czynienia z moim ulubionym bohaterem, lecz główną rolę pełnią Kishan i Kelsey. Bardzo żałowałam, że autorka tak mało wspominała o Renie, chociaż plusem tego jest to, że zaczęłam inaczej patrzeć na czarnego tygrysa i wzbudził we mnie uczucie sympatii. Jeżeli zaś chodzi o Kelsey, to nastolatka coraz bardziej gra mi na nerwach. Wydaje mi się, że autorka kreuje ją na podobieństwo Eleny z "Pamiętników Wampirów", gdzie dziewczyna nie potrafi wybrać pomiędzy mężczyznami, którzy podobnie jak w "Klątwie..." są braćmi.
„... skała nie ugnie się przed wiatrem i tak samo stabilny jest umysł człowieka. Taki człowiek jest jak filar, zawsze można na nim polegać”
"Wyzwanie" to część pełna emocji i wielkich wrażeń. Towarzyszymy bohaterom w wyprawie mającej na celu uratowanie bialego tygrysa, Rena będącego w wielkim niebezpieczeństwie.
Jest on przepełniona emocjami, zwłaszcza pod koniec, gdzie polały mi sie łzy czytając ostatnie rozdziały i epilog. Jestem bardzo dumna z autorki i zachwycona jej talentem oraz kreatywnością.
„Istnieją różne rodzaje pocałunków. Namiętny na pożegnanie - w ten sposób Rhett całował Scarlett, gdy jechał na wojnę. Pocałunek niespełnionej miłości - jak między Supermanem i Lois Lane. Pierwszy niewinny pocałunek - zawsze delikatny, ciepły i pełen niepewności. Jeszcze inaczej całują ludzie, którzy są dla siebie stworzeni, należą do siebie nawzajem - tak właśnie całował mnie Ren. (...)”
Książka ta, podobnie jak pierwsza część zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jeśli miałabym je porównywać, to lepsza jest ta. Dlaczego? Ponieważ jest w niej więcej akcji i niesamowitych przygód, które czekają na bohaterów.
Powieść mnie zauroczyła. Przeczytałam ją bardzo szybko, nie przeszkadzała mi już nawet czcionka, która jest takiej samej wielkości jak poprzednia, pierwsza część.
Jeśli chodzi o okładkę, to również mi się podoba. Tym razem widnieje na niej Kishan, bo to wokół niego w szczególności kręci się ta część.