O Drodze umarłych przeczytałam kilka lat temu w jakiejś gazecie. Okładka i opis pozostały w mojej pamięci i gdzieś z tyłu głowy ciągle miałam wielką ochotę na jej lekturę. Pech chciał, że nie mogłam znaleźć jej ani w bibliotece ani w wersji elektronicznej, a kupować zwyczajnie nie chciałam. Po tak długim czasie dopadłam ją w swoje łapki i niezwłocznie zabrałam się za lekturę. Wyczytałam z tyłu, że jest to mieszanka powieści grozy i kryminału i z radości zaczęłam aż zacierać ręce. Czy rzeczywiście te obietnice zostały spełnione?
Bohaterami Drogi umarłych są czternastoletni Ruben i jego starszy brat Cole. Gdy ich siostra Rachel zostaje brutalnie zamordowana podczas wizyty u koleżanki, postanawiają wyruszyć do niewielkiej miejscowości, aby wyjaśnić przyczynę jej śmierci i odnaleźć mordercę, gdyż tylko dzięki temu policja wyda rodzinie ciało zmarłej, która będzie mogła zostać należycie pochowana. Zadanie nie jest proste, gdyż nikt nie chce mówić; mieszkańcy czegoś się obawiają, a na dodatek większość z nich stanowią lokalni przestępcy. Ruben i Cole nie poddają się jednak - wyposażeni w nieustępliwy charakter starszego brata i paranormalne zdolności młodszego za wszelką cenę próbują dojść do prawdy.
"Dźwięk, cisza, światło, ciemność... istniało tu coś, co zabierało życie i uśmiercało całą okolicę."
Ruben i Cole to bracia, którzy skrajnie się od siebie różnią, a mimo wszystko kochają się i byliby gotowi pójść za sobą w ogień. Ruben jest cichy, rozsądny, inteligentny i to on posiada dar, dzięki któremu może "wchodzić" do umysłów innych i odbierać ich myśli i emocje. To własnie nie do końca mi pasowało, bo nie wiem skąd ta umiejętność się u niego wzięła (może z tego, że w połowie jest Cyganem?). W ogóle uważam, że nic by się nie stało, gdyby jej nie posiadał i jakoś zwyczajnie mi nie współgrała z całą fabułą. Natomiast Cole jest zamknięty w sobie, twardy, nie daje sobie w kaszę dmuchać i miewa problemy z prawem. W tym duecie bierze sprawy w swoje ręce i nie boi się samodzielnie wymierzać sprawiedliwości. Za maską twardziela ukrywa się wrażliwy chłopak, który nie da tknąć palcem swojego młodszego braciszka. Nie możemy jednak poznać go bliżej, bo odniosłam wrażenie, że jedynie rozbija się po wiosce i pokazuje jaki jest niezwyciężony.
Jak wspomniałam na początku, możliwość przeczytania tej powieści sprawiła mi ogromną radość, gdyż uwielbiam kryminały. Poza tym miały tu wystąpić elementy powieści grozy, a mroczne, opustoszałe miasteczko, w którym wszyscy znają się od lat to idealne miejsce na osadzenie akcji horroru. Niestety, ja nie dopatrzyłam się w niej niczego, co sprawiłoby, że serce zabiło mi szybciej czy włosy stanęłyby mi dęba. Owszem, cala fabuła opiera się na wątku kryminalnym, ale dość szybko poznajemy tożsamość mordercy, którego "wyczuwa" Ruben, więc elementu zaskoczenia nie ma. Poza tym w kryminałach zazwyczaj jakoś poznajemy tego, kto zabił, możemy poznać jego charakter, a nawet (nie wiedząc oczywiście, że to on jest sprawcą) polubić. Tu ni z tego ni z owego dowiadujemy się, że zabił ten i ten, a dalsza część polega na scenach rodem z filmów akcji - strzelaniny, walki na pięści i noże, szantaże, lokalni mafiozi, którzy są gotowi zabić... Tak więc na nudę nie można narzekać, ale to nie jest to, co obiecuje wydawca.
W tym wszystkim umiejscowieni zostali Cyganie. Pasują oni do tej scenerii doskonale, ich obecność łączy się z pochodzeniem chłopców. W ostatnich latach ta społeczność nie była oceniana przychylnie przez resztę ludzi, dlatego uważam, że czytanie o Cyganach jako tych "dobrych" pozwoli młodym ludziom przychylniej na nich spojrzeć.
" - Dlaczego głupi i źli ludzie żyją, a dobrzy umierają?
- Bo to zły i głupi świat."
Narratorem powieści jest Ruben, który w ogóle nie wydaje się być czternastolatkiem. Język, którym się posługuje z pewnością mógłby pasować do dorosłego mężczyzny. Poza tym irytowały mnie jego filozoficzne dylematy, spoglądanie w gwiazdy i szukanie sensu wszystkiego. Zaznaczyłam sobie nawet jeden z bardziej hardcorowych (moim zdaniem) cytatów: "Nie podobało mi się to, że na monolicie mojej wiary w brata pojawiły się pęknięcia." Czy współcześni gimnazjaliści rzeczywiście używają taki słów jak "monolit"?
Droga umarłych to powieść, która początkowo zapowiada się całkiem nieźle i poza kilkoma niuansami dobrze mi się ją czytało. Niestety im bliżej końca, tym słabiej, a sama końcówka mocno mnie rozczarowała. Być może postawiłam jej zbyt wysoko poprzeczkę, dla mnie jest zwyczajnie przeciętna. Decyzję o jej lekturze pozostawiam Wam, nie skreślam jej całkowicie i cieszę się, że udało mi się ją znaleźć po tak długim czasie.