Magnetyzująca, romantyczna i ciepła okładka, pochlebne opinie, zachęcająca nota od wydawcy – to wszystko sprawiło, że w księgarni „Droga do Różan” od razu przykuła moją uwagę. „Ot, idealna lektura na wakacje” – pomyślałam i tym sposobem książka znalazła się w mojej biblioteczce. Cóż…myliłam się. Jakże się myliłam…
Chyba każdy chciałby kochać i być kochanym. To pragnienie mają także bohaterki „Drogi do Różan” – Zosia, Marianna oraz Zuzanna.
Zosia to trzydziestoletnia, śliczna i młodo wyglądająca absolwentka studiów ogrodniczych o ciemnej karnacji, czarnych włosach i pięknych lazurowych oczach. Mieszka z ojcem i nianią w cudnym dworku otoczonym zachwycającym ogrodem o równie cudnej nazwie – Różany. Niestety dworek jest w poważnych kłopotach finansowych…
Zosia podobno jest czarująca, ale niestety mnie nie oczarowała. W moich oczach nie jest ani wrażliwa, ani romantyczna, ani dobra, w przeciwieństwie do tego, co sugeruje autorka powieści jak i inni czytelnicy. Przyznam szczerze, że ta bohaterka niezmiernie mnie irytowała. Może dlatego, że spodziewałam się zupełnie inaczej wykreowanej postaci? Zosia jest dla mnie zbyt nowoczesna, „gra na dwa fronty”, jest nieszczera. Nie zaskarbiła sobie mojej sympatii, oj nie. Na początku próbowałam ją zrozumieć: że może jest zagubiona, że miłość, że emocje, ale… nie, po prostu nie potrafię.
Również przyjaciółka Zosi – Marianna nie zawojowała mego serca. Marianna to wesoła, pulchna psycholożka, patrząca na wszystko z przymrużeniem oka. Wydaje mi się, że Bogna Ziembicka próbowała z tej bohaterki uczynić osobę zabawną i uszczypliwą. Niestety dla mnie te zabiegi były nieskuteczne, wręcz nachalne i irytujące. Wypowiedzi Marianny w ogóle mnie nie śmieszyły tylko zrażały.
Zuzanna… Historia Zuzanny to ogromny atut tej powieści. Pani Zuzia to już leciwa kobieta, niania Zosi, a wcześniej opiekunka jej ojca. To osoba wrażliwa, z wieloma talentami. Jej wspomnienia czytałam z zapartym tchem. Szkoda, że wątek tej bohaterki jest dość mało rozwinięty.
Ciężko nie wspomnieć o mężczyznach otaczających te silne (wszystkie trzy), lecz w moim odczuciu nie do końca sympatyczne (Zosia i Marianna) kobiety.
Losy Różan w dużej mierze zależą od Krzysztofa – ukochanego Zosi. Ojciec Zofii liczył na małżeństwo mężczyzny z jego córką i tym samym zakończeniu finansowych problemów Różan i jej mieszkańców, jednak Krzysztof jest związany z piękną i niezależną pisarką kryminałów. Sprawy się więc komplikują a Zosi, jej ojcu i niani grozi opuszczenie ukochanego miejsca…
Eryk – kochający Zosię nad życie, bardzo zdolny malarz i romantyczny młody mężczyzna z uporem zabiega o miłość a może i rękę ślicznej dziewczyny. Automatycznie nasuwa się pytanie: kogo wybierze Zosia? Racjonalnego Krzysztofa czy wrażliwego Eryka?
„Droga do Różan” wbrew moim nadziejom mnie nie zachwyciła, ani nie oczarowała. Czasami wręcz chciałam odłożyć tę książkę i przestać zadręczać się zachowaniem Zosi czy wypowiedziami Marianny. Jednak świetnie napisane wspomnienia Zuzanny i przepiękne opisy przyrody i dworku skutecznie odwiodły mnie od tego zamiaru. Te fragmenty pokazują, że Bogna Ziembicka ma bardzo duży potencjał, a że mi współczesne dzieje opisane w „Drodze do Różan” się nie spodobały, to trudno, po prostu pani Ziembicka nie trafiła w mój gust.
Gwoli ścisłości: naprawdę nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Żałuję tylko, że ją kupiłam i „straciłam” pieniądze (co prawda, niezbyt wielkie) i miejsce na półce. Chociaż… Może kiedyś dam tej powieści drugą szansę?