Dotyk stanowi jeden z elementów poznawania świata. Bierzemy w dłonie jakąś rzecz i w ten sposób poznajemy jej fakturę i kształty by potem w odpowiednim momencie móc ją poprawnie rozpoznać nie używając przy tym zmysłu wzroku. Dotyk daje poczucie bezpieczeństwa. Wystarczy krótki uścisk dłoni by zakończyć nieznośne poczucie samotności i odgonić czające się w zakamarkach umysłu troski. Dotyk jest jednym z licznych wyrazów uczuć. Pocałunek, uścisk dłoni, przytulenie. Jest czymś tak naturalnym, że trudno wyobrazić sobie by dla kogoś stanowił nieosiągalne, niemożliwe marzenie, czyż nie?
Julia od najmłodszych lat była izolowana od innych ludzi i wyszydzana przez swoich rówieśników. Przekleństwo, którym została dotknięta budzi strach nawet jej rodziców. Julia żyje ze świadomością, że nigdy nie doświadczy rzeczy, które dla innych, normalnych ludzi są czymś zupełnie zwyczajnym. Kiedy dochodzi do tragicznego w skutkach wypadku, Julia zostaje zamknięta w celi szpitala psychiatrycznego. Poddawana różnorakim badaniom, od 264 dni nie ma najmniejszego kontaktu z drugim człowiekiem. W tym czasie znany dziewczynie świat ulega nieodwracalnym zmianom i obraca się w pył. Kiedy Julia znajduje się już na skraju szaleństwa, w jej życiu pojawia się Adam.
Podczas, gdy Julia pozostawała w odosobnieniu świat, który znała ulega nieodwracalnym zmianom i obraca się w pył. Komitet Odnowy, który głosi obywatelom wizję zjednoczenia świata i odbudowy tego co zostało zniszczone, zamierza wykorzystać moc Julii do własnych celów, którym daleko do głoszonych szlachetnych ideologii. Dziewczyna jednak po raz pierwszy w swoim życiu buntuje się. Teraz, gdy zyskuje nieoczekiwanego sprzymierzeńca i poznaje sak miłości nie zamierza poddać się w ręce oprawców. A przynajmniej nie bez walki.
Trzeba przyznać, że kampania zapowiadająca pojawienie się "Dotyku Julii" na polskim rynku wydawniczym była przeprowadzona w szerokim zakresie. Jeszcze zanim powieść pojawiła się na półkach księgarni, nie było chyba osoby, która nie słyszałaby o najnowszym tytule wydanym za pośrednictwem wydawnictwa Otwarte. Przed oficjalną premierą książka już została okrzyknięta bestsellerem, a w internecie zaczęły się pojawiać pierwsze optymistyczne opinie. Nie przeczę, znaleźli się i tacy czytelnicy, którzy nie zachwycili się powieścią Tahereh Mafi, ale w ogólnym rozrachunku książka wypadała zdecydowanie na plus. Czy jednak słusznie?
Tym razem zacznę nieco niecodziennie. Jako stuprocentowy wzrokowiec od razu rzuciła mi się w oczy zachwycająca, magnetyczna okładka, która na głowę bije oryginalną oprawę graficzną. Polski grafik spisał się w tym wypadku na medal. Okładka nie tylko zachwyca oko, ale i idealnie oddaje zarówno znaczenie zagranicznego (oznaczającego dosłownie "roztrzaskaj mnie" czy też "zniszcz mnie") tytułu jak i ogół fabuły.
Jeżeli zaś chodzi o fabułę nie mogę zgodzić się z faktem, iż jest to coś nowego i nadzwyczaj odkrywczego. Wizja zniszczonego świata i mieszkańców, którzy muszą się teraz mierzyć z brakiem żywności czy też innych, koniecznych do życia produktów, została już wykorzystana w powieściach. Tak samo zresztą jak wątek Komitetu Odnowy, który w założeniu miał przecież przysłużyć się odnowieniu zniszczonej codzienności, a w rzeczywistości wydaje się działać na niekorzyść ocalałych ludzi. Pewny powiew świeżości w literaturze (ale nie kulturze) stanowić może jedynie przerażająca moc Julii zabijająca ludzi poprzez dotyk. Na czym więc polega fonemem lektury?
Tahereh Mafi zaskakuje czytelnika formą powieści. Opowieść o Julii przepełniona jest licznymi metaforami, epitetami i innymi środkami stylistycznymi charakterystycznymi raczej dla gatunków lirycznych. Sama opowieść przypomina zresztą raczej niezwykle emocjonalny zapis przeżyć głównej bohaterki. Powieść charakteryzują krótkie, dynamiczne, naładowane emocjonalnie zdania, które przywodzą na myśl urywane i nieuporządkowane myśli. Najbardziej charakterystycznym elementem zdecydowanie pozostają jednak przekreślone zdania. To one oddają najlepiej złożoność sytuacji w jakiej znajduje się Julia i pozwalają nakreślić dokładniejszy portret psychologiczny bohaterki. Pani Mafi posługuje się pięknym stylem, który od początku mnie zauroczył.
Sama postać tytułowej Julii również zasługuje na chwilę uwagi. W moim odczuciu autorce udało się oddać niepewność i strach, które towarzyszą nieustannie głównej bohaterce na skutek przeżyć i czasu spędzonego w zamknięciu i odosobnieniu. Julia jest postacią niezwykle złożoną, a przez to intrygującą. Mimo siły jaką dysponuje w oczach czytelnika wydaje się być krucha i bezbronna. Lęk jaki odczuwa przed samą sobą i przed tym do czego jest zdolna, sprawia że budzi w odbiorcach sympatię.
"Dotyk Julii" to napisana pięknym językiem historia o poszukiwaniu akceptacji zarówno samego siebie jak i społeczeństwa. Przedstawiona przez autorkę opowieść tym razem nie zachwyca oryginalną fabułą, ale formą w jakiej została przedstawiona. Tahereh Mafi zdecydowała się na to by spróbować czegoś zupełnie innego i wyłamującego się ze schematów i odniosła na tym polu sukces. "Dotyk Julii" to niezwykle emocjonująca opowieść obok której nie sposób przejść obojętnie i dlatego serdecznie polecam Wam lekturę.