O powieści „Hikikomori” Tomasza Przewoźnika dowiedziałam się od Ailis, której świetna recenzja sprawiła, że zapragnęłam przeczytać tę książkę. Jakiś czas później skontaktował się ze mną sam autor, który zaoferował mi przeczytanie ebooka. I choć wolę książki w tradycyjnej formie, to jednak takiej propozycji nie mogłam odrzucić.
Akcja powieści dzieje się kiedyś w przyszłości. Nowoczesny świat i wysoko rozwinięta technologia sprowadziły na społeczeństwo nowe choroby cywilizacyjne. Najpoważniejszą z nich jest tytułowe hikikomori. Większość ludzi nie potrafi normalnie funkcjonować bez silnych środków psychotropowych. Ale także jedynactwo uznane zostało przez rząd za niebezpieczną chorobę. Dlatego też jeśli jakieś małżeństwo długo nie ma dziecka, maluch zostaje im przyznany odgórnie z urzędu. Natomiast jedynacy zyskują status kuzyńca i muszą wychowywać się w obcych rodzinach, wśród innych dzieci, do momentu, kiedy młodsze rodzeństwo ukończy trzeci rok życia. Jednym z takich dzieci jest dziesięcioletni Jonasz Hosala, który odlicza dni do trzecich urodzin swojej siostry Alicji, bo dzięki temu będzie mógł wrócić do domu. Wcześniej jednak chłopiec i jego rówieśnicy przystępują do specjalnych testów psychologicznych i fizycznych, które mają określić ich miejsce w społeczeństwie i zasugerować najodpowiedniejszy zawód, a tym samym zadecydować o dalszej edukacji. Wyniki przechodzą najśmielsze oczekiwania Jonasza. Okazuje się bowiem, że ma on predyspozycje do zostania lekarzem, pielęgniarzem, lub… gejszą. Bo gejsza to męski zawód. Najprościej mówiąc gejsze są uzdrowicielami nie tylko ciał, ale przede wszystkim umysłów. Ta tajemnicza specjalność wymaga jednak wielu wyrzeczeń. Uczniowie zamykani są w specjalnych domach na przynajmniej kilkanaście lat i całkowicie pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym studiują naukę o psychice człowieka.
W tym samym czasie mała Alicja zapada na tajemniczą chorobę. Lekarze są bezsilni. Stan dziewczynki powoli, ale stopniowo pogarsza się. W końcu Ala trafia do nowego szpitala prowadzonego przez gejsze. Tamtejsi medycy obiecują całkowite wyleczenie małej, jednak ceną za ich usługi ma być Jonasz, który musi zdecydować się na zawód gejszy. Zrozpaczeni rodzice zrzucają odpowiedzialność na chłopca. Młody Hosala postanawia uratować siostrę nawet za cenę własnego życia. Dzięki tej decyzji szybko trafia do tajemniczego Domu Gejsz, który strzeżony jest przez szalonego i przerażającego Błazna…
Książka Tomasza Przewoźnika jest niemalże doskonała. Fabuła jest przemyślana i dopracowana w szczegółach. Cały czas towarzyszy jej aura osobliwości. Autor w zręczny sposób uchyla kolejne rąbka tajemnicy, pilnując przy tym, aby nie powiedzieć za dużo. Dawno nie czytałam żadnej powieści z takim zainteresowaniem i przejęciem. Główny bohater szybko zyskuje sympatię odbiorcy. Z łatwością możemy wczuć się w jego uczucia. Emocje targające Jonaszem bez trudu przenoszą się na czytelnika. I choć nie zawsze jest się przekonanym o tym, że chłopak postępuje właściwie, to jednak poczucie solidarności z bohaterem jest silniejsze.
Tylko jedno nie podobało mi się w tej powieści. W pewnym momencie autor wprowadził do powieści elementy erotyczne i chyba wyobraźnia za bardzo mu poszalała. Momentów przepełnionych seksem jest po prostu za dużo. Nagromadzone obok siebie zaczynają nagle nużyć, a czytelnik ma wrażenie, że pisarz odbiega od głównego tematu. Na szczęście po pewnym czasie wątki powieści wracają na właściwy tor i pędzą w szybkim tempie do zaskakującego finału. Zakończenie było dla mnie całkowitą niespodzianką i idealnym dopełnieniem całości. To jedna z najlepszych powieści o dojrzewaniu, jaką kiedykolwiek czytałam. Bo niezależnie od czasu i okoliczności, droga ku dorosłości, odkryciu i poznaniu siebie zawsze wiedzie pod górę.
Literaturę Polskę cenię głownie za poezję i fenomenalne reportaże. Jeśli chodzi o powieści, to jest dosłownie kilku autorów, których lubię i czytam z przyjemnością. Teraz do tego grona dołączył Tomasz Przewoźnik, którego „Hikikomori” pozbawiło mnie snu, jedzenia i kontaktu ze światem. Uwielbiam te momenty, kiedy czytana właśnie opowieść staje się ważniejsza niż cokolwiek innego. A ty, czytelniku, odważysz się przekroczyć próg Domu Gejsz i poznać jego tajemnice?