Dopóki żyję … to już ostatni tom z cyklu Dopóki biegnę, będący wyśmienitym zwieńczeniem całej emocjonującej serii.
Casey Cox – oskarżona o zabójstwo swojego przyjaciela Brenta - nadal ucieka. Nieustannie zmienia tożsamość, wygląd, maskuje się na rozmaite sposoby. Poszukuje jej cała krajowa policja, poszukiwania zataczają coraz szersze kręgi. W telewizji są nadawane komunikaty o jej poszukiwaniach i nagrodach za ujawnienie miejsca jej pobytu. Coraz trudniej jest jej się ukryć. Ma już dość tych ciągłych przebieranek, ucieczek, jest już zmęczona, tak jej się marzy chwila spokoju i odpoczynku. Ale nic nie zapowiada, aby tak miało być …
Dylan Roberts, detektyw, wraz z policją uczestniczy w jej poszukiwaniach. A tak naprawdę to szuka Casey, aby ją uchronić przed prawdziwymi sprawcami śmierci Brenta. Policja domyśla się, że Dylan jest w zmowie z Casey i jej pomaga w ukryciu się. Mając takie informacje, ktoś próbuje nastraszyć detektywa, mają miejsce niebezpieczne zdarzenia zmierzających do przestraszenia Dylana. Jeżeli się przestraszy to może ujawni, gdzie jest Casey? Wieczna ucieczka Casey i jej poszukiwanie przez Dylana zbliżają ich do siebie. Ale czy jest możliwe, aby uciekająca obdarzyła uczuciem detektywa, który ją poszukuje? A może on ma inne zamiary? Pomaga policji, więc po czyjej jest stronie?
Casey oczywiście twierdzi, że jest niewinna i za zabójstwem stoją inne osoby. Musi mieć dowody na poparcie swoich słów. Stara się gromadzić dowody, ale czy wystarczą one, aby udowodnić winę prawdziwym przestępcom? Oni są szalenie sprytni i zawsze chcą być o krok przed nią. Giną świadkowie, którzy mogliby pomóc Casey w przekonaniu policji w jej wersji wydarzeń. Atmosfera gęstniej, robi się gorąco, przelewa się krew …
Terri Blackstock miała świetny i nietuzinkowy pomysł na cały cykl. Napisała szalenie porywające powieści, każda następna była jeszcze lepsza od poprzedniej. Ostatnia to prawdziwa perełka.
Dopóki żyję … to z jednej strony nieustanna ucieczka, a z drugiej pogoń. Największym wrogiem, a zarazem sprzymierzeńcem jest czas. Jego ciągle brakuje, on ucieka, biegnie w nieustraszonym tempie, manewruje bohaterami, ma zasadniczy wpływ na kształt wydarzeń.
Główna para bohaterów, a zwłaszcza Dylan, to ludzie wielkiej wiary. Szukają oparcia i pomocy u Boga, powierzają Jemu swoje rozterki i wątpliwości, szukają u Niego wsparcia.
„Życie było trudne i miało stać się jeszcze trudniejsze. Jednak wiedziałam, że cokolwiek czekało mnie w przyszłości, On wyposaży mnie do tego, żeby przez to przejść”.
„- Pamiętasz, jak mi powiedziałeś, żebym szukała Boga? Żebym próbowała dostrzec Jego działanie?
- Tak.
Otarłam łzę z policzka.
- Zobaczyłam Go … wszędzie. I zaczęłam praktykować wdzięczność. Szukać dobra. Dostrzegać je”.
Autorka dała nam w prezencie niesamowicie wciągającą i elektryzującą od pierwszych stron historię. Historię walki o dobre imię, ale też walki z kłamstwem i nieuczciwością, z chciwością i pazernością. Ukazuje odwieczny obraz ludzi pazernych na pieniądze i władzę, żądnych posiadać jeszcze więcej, bez względu na cenę, jaką trzeba za to zapłacić. Obnaża ludzkie słabości i wady. Utwierdza w przekonaniu, że dla bogactwa ludzie tracą godność i człowieczeństwo, zachowują się jak najbardziej krwiożercze zwierzęta. Bez skrupułów dążą do celu, po trupach. Przyjaźń okazuje się wytartym frazesem, powielaną śpiewką nie mającą odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Czytając tę powieść czuje się na plecach oddech policji, cierpną wszystkie kończyny i odmawiają posłuszeństwa, zapiera dech w piersiach, migają mrówki przed oczami. Tak, to prawda. To powieść dla ludzi o mocnych nerwach i radzących sobie doskonale ze stresem i napięciem. Tego otrzymacie aż w nadmiarze.
Powieść prowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, na przemian, zarówno przez Casey, Dylana, jak i poszukującego ją policjanta Keegana. Otrzymujemy emocje każdej tych osób z pierwszej ręki. Urozmaicony wachlarz odczuć i wrażeń, gdyż każdy z nich występuje w innej roli, każdy z własnej – według niego tej jedynej i prawdziwej - perspektywy stara się przedstawić wydarzenia. Tak wiele się dzieje tylko w jednej skromnej powieści.
Polecam, warta kilku nieprzespanych nocy. Takich emocji, jak Terri Blackstock, nikt wam szybko nie zaserwuje.