Uwielbiam debiuty, które są w stanie wywołać u mnie totalne osłupienie i niedowierzanie, że to, co czytam to pierwsze dzieło autora. Dokładnie to czułam, śledząc losy Lary i Lovro głównych, bohaterów powieści „Lovro. Dopóki oddycham„ M. W. Stilvoy.
Autorka zrobiła kawał dobrej roboty. Napisała powieść kompletną z wielką dbałością o szczegóły. W tej książce nic nie dzieje się bez powodu. M. W. Stilvoy umiejętnie splata ze sobą różne wątki, tworząc spójną i szalenie interesującą całość.
🖤
„- Lubię, gdy obnażasz się przede mną.– Nie musiałam na niego spoglądać, żeby wiedzieć, że uśmiechnął się w ten niepokojąco rozbrajający sposób.– Oczywiście w emocjonalny sposób – dodałam. Jestem ciekawa, co znajdę na samym dnie, gdy pozwolisz mi przedrzeć się przez wszystkie warstwy„.
🖤
Tragiczna śmierć ojca i brata była dla Lary potężnym ciosem, po którym nie otrząśnie się już chyba nigdy. Teraz jednak musi skupić się na tym by uratować firmę ojca, bo nie wybaczyłaby sobie, gdyby splajtowała. W międzyczasie Lara próbuje pomóc swojej przyjaciółce Kamili, która jest redaktorką, zebrać dowody obciążające Wiktora Minina, rosyjskiego gangstera zajmującego się handlem ludzi. Dziewczyny nie zdają sobie sprawy, że grzebiąc w tym temacie narażają się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Wkrótce uruchomią lawinę tragicznych w skutkach zdarzeń, których nie da się zatrzymać…
🖤
Kiedy w pewnym momencie na drodze Lary staje prawnik Lovro Szerner jej sytuacja życiowa ze skomplikowanej wskakuje na level hard. Mężczyzna od samego początku intryguje ją i sprawia, że energia, jaka wytwarza się, kiedy pojawia się obok, aż szczypie jej skórę. Nigdy czegoś takiego nie czuła, ale uświadomiła sobie, że to się jej podoba. Nie spodziewała się jednak, że ta relacja wprowadzi ją do zupełnie innego świata. Że pozna jego ciemną stronę… Ani tego, że ściągnie ona na na nią ogromne niebezpieczeństwo.
🖤
„Życie to podstępne, krwiopijcze monstrum. Im więcej daje, tym więcej zabiera. W myśl tego piėrdolonego, bezdusznego motta quid pro quo zawsze trzeba ponieść barbarzyńsko wysoki podatek od szczęścia”.
🖤
Nie spodziewałam się, że ta historia aż tak mnie zaabsorbuje. Decydując się na „Lovro. Dopóki oddycham„ nie miałam żadnych oczekiwań, liczyłam po prostu na ciekawą i jak zapewniały mnie koleżanki z bookstagrama nieszablonową lekturę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy dostałam to wszystko i jeszcze dużo, dużo więcej. Powieść M. W. Stilvoy porwała mnie od pierwszych rozdziałów i zanim się obejrzałam, przekładałam już ostatnią stronę. Znacie to uczucie, gdy zaczynacie nową paczkę pysznych, pachnących prażynek. Najpierw rozkoszujecie się smakiem jednego, sięgacie po drugiego i trzeciego… a potem już nie możecie powstrzymać się przed kolejnymi, aż w końcu przychodzi ten moment rozczarowania, że opakowanie jest puste. No to mniej więcej tak się czułam, czytając książkę Stilvoy. Pochłaniałam stronę ze stroną, delektując się historią i całkowicie, tracąc przy tym poczucie czasu.
🖤
„Jeszcze chwilę stałem w bezruchu z dociśniętą do ucha słuchawką. Czułem się pusty. Wydrążony. Zmuszony do słuchania chichotu mojej, zdawało się niezawodnej intuicji„.
🖤
Lara i Lovro… już dawno nie spotkałam w książce tak dobrze dopasowanej pary. Między nimi wytworzyła się wręcz namacalna chemia, a co najpiękniejsze ich relacja nie opierała się wyłącznie na pożądaniu i dążeniu do cielesności. Trzeba jednak przyznać, że choć było ich niewiele to sceny zbliżeń tej dwójki mocno działały na wyobraźnię i podnosiły temperaturę. Scena w aucie 🔥🔥🔥.
Bardzo polubiłam Laurę, która udowodniła, że jest twardą babką. To dziewczyna, która najpierw myśli o dobru innych, a dopiero na końcu o sobie. Zakochałam się w jej ciętych ripostach, zwłaszcza w starciu z bratem Lovro, Nevenie. Lovro to typ faceta, który bardzo nie lubi, gdy ktoś mu wchodzi w zabłoconych buciorach w życie. Z reguły opanowany (przeciwieństwo brata), ale gdy komuś z jego bliskich dzieje się krzywda wybucha niczym wulkan gotowy zmieść wszystkich z powierzchni ziemi.
🖤
„- Teraz naprawdę rozumiem – Odezwał się Neven, nabierając ostatni kęs na widelec.– Nie wiem tylko co bardziej w niej lubisz. To, że tłucze słowami jak nunczako, czy to, że wymiata w kuchni”.
🖤
„Lovro. Dopóki oddycham„ to znakomity debiut autorki, której karierę pisarską z przyjemnością będę śledzić. Jest to szalenie wciągająca powieść naszpikowana licznymi zwrotami akcji. Historia pełna tajemnic i mistyfikacji, pokazująca, jak wiele człowiek jest w stanie zrobić by chronić bliskich. Zakończenie tej książki totalnie mnie rozwaliło i dobrze, że nie czytałam jej w miejscu publicznym, bo z moich ust mimowolnie wyrwał się okrzyk: „Coś ty k**wa zrobiła, Sara!”.
🖤
Zachęcam was ogromnie do lektury. Gwarantuję, że „Lovro. Dopóki oddycham” dostarczy wam wielu emocji.