Po raz pierwszy z twórczością Stefana Dardy spotkałam się czytając jego opowiadanie „Spójrz na to z drugiej strony”. Ta ciekawa, chociaż krótka forma literacka miała w sobie niesamowite pokłady niepokoju i zaskoczenia, rozbudziła mój czytelniczy apetyt na jeszcze większą dawkę grozy. Chciał nie chciał, musiałam zdobyć coś co wyszło spod pióra Dardy, trafiło na „Dom na Wyrębach – debiutancką powieść autora, uznaną za Najlepszą Książkę na Lato w konkursie portalu Granice – dlaczego na lato... skoro ta powieść jest dobra na wszystkie pory roku. Nie wyprzedzając faktów, przejdę do meritum.
Marek Leśniewski jest, a właściwie był wrocławskim wykładowcą akademickim, niestety w wyniku pewnego dość delikatnego zdarzenia, traci żonę i posadę. Postanawiając zmienić swoje życie, kupuje dom w malutkiej miejscowości Wyręby, oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Lublina – nowego miejsca pracy. Jednocześnie odnawia kontakty ze swoim dawnym przyjacielem Hubertem, sympatycznym „krasomówcą”, przy okazji najmłodszym w historii profesorem Wydziału prawa lubelskiego UMCS-u.
Wyręby wydają się być rajem na ziemi. Cisza oraz przepiękne krajobrazy rozbudzają zmysły i wprowadzają w stan błogostanu. Szkoda, że ten raj upatrzył sobie też sąsiad Marka nijaki Jaszczuk – mężczyzna z szemraną przeszłością, oraz istota wprost ze słowiańskich wierzeń, ukrywająca się wśród lasów, której wizytę zapowiada przerażający głos puszczyka.
Od słowa do słowa wyrosła... o tym cicho sza. Książka jest genialna, zaskakująca do tego ma niesamowitą atmosferę, która przypomina utkaną z zimna i mgły tkaninę ściśle otaczającą czytelnika. Z każdą przeczytaną stroną jest coraz chłodniej i mroczniej.
Wydarzenia rozgrywają się w przeciągu sześciu miesięcy, wita nas upalny lipiec a żegna zima stulecia, na tym barwnym tle polskiej przyrody poznajemy Marka, bohatera którego przyjmujemy z całym jego bagażem, człowieka inteligentnego, dowcipnego, poszukującego własnego skrawka ziemi. Obok niego jest jego druh Hubert, oryginał, mistrz elokwencji, jego puentowanie i komentowanie otaczającej rzeczywistości jest mistrzostwem, ten facet bluzga jak mało kto. Ukłon w stronę autora za powołanie do życia tak wybitnie interesujących postaci, barwnych i prawdziwych. Nawet drugoplanowi bohaterzy nie zostają w tyle, dają się zapamiętać i polubić.
Po tym co napisałam można by rzec, że ta książka to pochwała idylli, owszem byłaby, gdyby nie istnienie mrocznej, niebezpiecznej siły, która sprawia, że życie naszego bohatera zamienia się w koszmar. „Dom na Wyrębach” to wysublimowany horror osadzony w polskiej rzeczywistości, pojawiają się w nim wierzenia ludowe traktujące o zjawach i upiorach. Akcja toczy się wśród zapierających dech opisów przyrody, Darda posługując się plastycznym językiem oraz środkami stylistycznymi serwuje czytelnikowi wycieczkę do świata nieskalanego cywilizacją. Kontrast między makabrą, wszechobecnym napięciem, a momentami spędzonymi wśród niezwykłych krajobrazów jest zaskakujący. Sen przeplata się z rzeczywistością, zabobony z faktami, groza ze szczęściem, a w tym wszystkim pierwsze skrzypce grają emocje. Czy takiemu zestawieniu można się oprzeć?...
„Dom na Wyrębach” to prawdziwa powieść grozy, w której oprócz napięcia i przyprawiających o trwogę zdarzeń, odnajdziemy ciekawą konstrukcję, interesujący styl, a także zagadnienia z egzystencjalizmu. Tę książkę trzeba przeczytać. Polecam.