'' Nie sposób sobie wyobrazić,by ludzie mogli być tak okrutni dla innych ludzi - bez powodu ''
Jakkolwiek dziwne by się to mogło wydawać, ja lubię czytać literaturę tak zwaną obozową. Jednak ostatnio zauważam niejakie spłycenie tego tematu wyrażające się w wysypie pozycji ze słowem '' Auschwitz '' w tytule. Mamy więc położną, tatuażystę, dziecko, bibliotekarkę i jeszcze parę innych osób z Auschwitz. Słowo symbolizujące największy i najstraszniejszy z hitlerowskich obozów zagłady stało się gwarantem dobrej sprzedaży książki, co nie jest niestety równoznaczne z jej dobrą jakością. Z zasady więc zaczęłam z dużym dystansem podchodzić do takiej literatury. Tak właśnie było w przypadku '' Tajemnicy z Auschwitz '' pani Niny Majewskiej - Brown, tym bardziej że autorka była mi, jak do tej pory, zupełnie nieznana. Kiedy zajrzałam do jej pisarskiego dorobku, już wiedziałam dlaczego tak jest. Pani Nina bowiem uprawia gatunek literacki za którym ja szczególnie nie przepadam. Jednak do ''Tajemnicy...'' przekonały mnie dwie sprawy, adnotacja iż jest to prawdziwa historia, oraz to że książka ta umiejscowiona jest w kategorii '' literatura faktu ''. Postanowiłam więc się z nią zapoznać i nie żałuję tego .
W książce napotkamy jakby dwie przeplatające się narracyjnie historie. Zaczynają się jako jedna, następnie kiedy Stefania Budniak zostaje brutalnie wyprowadzona z domu i wywieziona wraz z matką i siostrą do więzienia, a potem już sama do obozu, historia rozwarstwia się na dwie. Dzieje Stefy w obozie i dzieje jej rodziny, głównie córki Ewy , na wolności . Książka jest bardzo dobrze napisana, wszystko o czym opowiada Stefania, a co znam już z różnych innych obozowych historii, jest opowiedziane jak fakty, bez zbytniego naciskania na emocje , czyli bez nachalnego wyciskania łez , czego nie znoszę . Po prostu nie znoszę jak ktoś mi mówi co mam myśleć i co czuć . Za to odczucia Stefanii oddane są przez autorkę bardzo dobrze, wręcz namacalnie można poczuć jej skrępowanie kiedy jakiś wyznaczony do tego mężczyzna, przy wszystkich innych pozbawia ją włosów nie tylko tych na głowie, albo wstyd kiedy dostaje okres i co z tym fantem zrobić w tych ekstremalnych warunkach ? . Pamiętajmy że Stefa została '' wyrwana '' z domu i nie miała czasu, jak tylu innych przywiezionych z nią jednym transportem, by zabrać ze sobą cokolwiek , złapała tylko sweter który leżał pod ręką i zdjęcie swoich córeczek, a na dworze była przecież zima . Dokładnie był to 19.12.1943 roku. Oglądamy więc Auschwitz oczami młodej matki oderwanej od dzieci i rodzinnego domu. Przyglądamy się temu co widzi Stefania, i temu co czuje , strach , obawę, wstyd, głód i tyle jeszcze innych skrajnych emocji . Widzi całe zło i mówi '' Wojna wyzwoliła w ludziach najgorsze instynkty i sprawiła, że kradzież w mniemaniu niektórych przestała być grzechem, stała się natomiast przejawem bohaterstwa i sprytu '', ale widzi też bezinteresowne dobro jak wtedy kiedy współwięźniarka z pryczy pracująca w '' Kanadzie '' , wykazując się niesamowitą odwagą, przemyca dla niej ciepłą odzież. Dobro komentuje tak : ''(...)Zdajemy sobie sprawę że inni mają trudniej niż my, a wojna przede wszystkim jest czasem dzielenia się ''
Jak już wspomniałam wyżej, książka jest naprawdę bardzo dobra, czyta się szybko i doskonale można sobie wyobrazić wszystko o czym pisze autorka, a nawet sobie co nieco zwizualizować. Jest jeszcze jeden ogromny walor tej pozycji, to spora dawka zdjęć. A to jest to co ja bardzo lubię , zdjęcia , zwłaszcza w książkach które są pisane na podstawie wspomnień i faktów. Fotografie zamieszczone w tej książce pochodzą i z prywatnego archiwum rodziny Budniaków, ale i z archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, te pochodzące z Muzeum są to przeważnie zdjęcia różnych dokumentów obozowych . Historia łączy się znowu w jedną opowieść kiedy Stefania wraca z obozu do domu. Nie od dziś wiadomo że nasza przeszłość, chcemy czy też nie, determinuje nasze teraźniejsze życie. Zresztą w przypadku przeżyć tak ekstremalnych jak obóz, czy w ogóle wojna, nie mogło być inaczej . Tak i Stefania '' wynosi '' z wojny i obozu swoje '' trupy w szafie '' . Strach przed windą , czy chociażby depresję. Obóz, odcisnął na niej wyraźne piętno i to tak fizyczne jak i psychiczne . Jednak czegoś mi w tej historii brakuje, takiej wisienki na wspaniałym torcie . Takiej '' kropki nad i ''.
Osobnym jakby tematem, chociaż łączącym się nierozerwalnie z tą historią, jest nie często spotykana w obozowych warunkach, relacja Stefanii ze strażnikiem - esesmanem Jürgenem. Nie zastanawia mnie jednak czy '' to co ich połączyło, to jeszcze przyjaźń czy już miłość ?'' jak napisano z tyłu książki na okładce. Bardziej interesuje mnie czy Stefania lub Ewa , czy któraś inna z jej córek, po wojnie starała się chociażby dowiedzieć co się stało z córeczkami człowieka który nie raz, a zapewne kilka razy , jak wynika z treści książki, uratował jej życie ? Zwłaszcza że nie miały one matki ? Historia rodziny Stefanii opowiedziana w tej lekturze ciągnie się jeszcze sporo lat po wojnie , jednak temat Jürgena kończy się wraz z powrotem Stefanii do domu z obozu. To jest właśnie ta wisienka której mi na tym torcie brakuje. Nie '' sensacji '' typu czy się kochali, czy tylko przyjaźnili. Więcej minusów dla tej książki nie znajduję, może jeszcze (chociaż to już raczej uwaga do wydawnictwa) druk mógłby być ciut większy , przy sztucznym świetle małe literki trudniej czytać . W ogólnym rozrachunku, reasumując książkę polecam z czystym sumieniem .
Książkę otrzymałam, za co serdecznie dziękuję, z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl