Ally Condie jest autorką książki „Dobrani”, pierwszej części trylogii. Z tym tytułem spotkałam się w poszukiwaniu antyutopijnych dzieł w internecie i zanotowałam sobie go w pamięci. Akurat podczas dzisiejszej wizyty w bibliotece natknęłam się na nią i powędrowała ze mną do domu.
Zostajemy wciągnięci do Społeczestwa. W domach znajdują się porty, które pozwalają kontrolować każdą rozmowę. Na drogach i w różnorakich budynkach można spotkać Funkcjonariuszy, którzy wzrokiem śledzą poczynania obywatelów. Co jakiś czas trzeba przyczepiać do skóry płytki rejestrujące, które pozwalają wytropić niepokojące sny. Świat jest świetnie zorganizowany. Nie trzeba się o nic martwić. W wieku siedemnastych urodzin zostaje się Dobranym. Każdy nastolatek z utęsknieniem oczekuje tej chwili. Właśnie wtedy zostaje przydzielony idealny partner. Wiedzie się z nim szczęśliwe i spokojne życie, podczas którego można poznać 100 wierszy, 100 piosenek, 100 obrazów, wybranych przez Komisję. Każdemu zostaje przydzielona idealna praca i racja żywieniowa. Nie ma możliwości zachorowania, ponieważ wszystkie choroby zostały już wyeliminowane. W wieku siedemdziesięciu lat, kiedy za sobą ma się już większość życia, a przed sobą "nudną” egzystencje, nadchodzi śmierć. Ale przeżyło się już szmat czasu, przysługując się Społeczeństwu. Umiera się z poczuciem spełnienia. Nikt się nie buntuje i nikt nie ma nic przeciwko zasadom rządzącym w tym świecie. W końcu każdy jest szczęśliwy.
Naszą bohaterkę poznajemy podczas Dnia Wyboru. Jest to dla niej bardzo ważna chwila i nie mogła się jej doczekać. Co się dziwić, w końcu właśnie podczas niego pozna partnera, z którym jest idealnie dopasowana. Jednak dzieje się coś niezwykłego, ponieważ jej Wybrankiem zostaje Xander – najlepszy przyjaciel Cassi. Dziewczyna jest bardzo zdziwiona, ponieważ prawdopodobieństwo, że zostanie dopasowana z osobą, którą zna, było znikome. Jest również szczęśliwa, bo w końcu to Xander- zna go od zawsze i wie, że jest wspaniały. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że następnego dnia Cassia dostrzega zupełnie kogoś innego. W miejsce Wybranka z Dnia Wyboru wskakuje znajoma twarz – Ky’a Markhama. Wszyscy wokół przekonują ją, że to mała pomyłka, nieszczęśliwy wypadek i powinna o tym zapomnieć, a skupić się na życiu u boku Xandera. Jednak bohaterka cały czas nie może zapomnieć o tym "drugim" chłopcu. Ślepe posłuszeństwo i wiara w Społeczeństwo zaczyna gasnąc wraz z pojawieniem się uczucia do Ty’a. Cassia będzie musiała wybrać między dwoma – bezpieczeństwo i to, co znane, czy wolność?
„Chodzi o to, żebyśmy sami mogli wybierać. To jest sedno. Coś większego niż ty i ja, niż my wszyscy”
Życie, które wiodą bohaterzy, jest pod ciągłą kontrolą. Nikt nie może o sobie decydować, o tym, co pragnie robić, jak żyć, gdzie mieszkać. Nikt nie może wybrać sobie własnego stroju, a nawet koloru. Nikt nie decyduje, ile ma przebiegnąć kilometrów na bieżni. Nikt nie wybiera, co zje. A po co? Skoro lepiej zrobi to za nich władza?
Świat wykreowany przez autorkę bardzo mi się podobał – były tam momenty niezbyt oryginalne, z którymi spotykałam się już w innych antyutopijnych książkach, jednak pomysł Doboru był naprawdę ciekawy. Jednak brakowało mi czegoś mocniejszego, jakieś akcji. Wszystko zostało ukazane w sposób łagodny, a spodziewałam się czegoś innego. Społeczeństwo było nudne i obawiałam się, że nic w „Dobranych” mnie nie zaskoczy. Po części się to sprawdziło, bo dopiero pod koniec, według mnie, akcja ruszyła. Wcześniejszych sytuacji się raczej spodziewałam i rzadko zdarzały się momenty, w których Ally Condie wbiła mnie w fotel z pytaniem: „Jak to możliwe?!”
Bohaterzy byli dobrzy, ale nic poza to. W niektórych książkach czytając o losach postaci mam wrażenie, jakbym wszystko przeżywała razem z nimi, a kiedy powoli zmierzam ku końcowi, ogarnia mnie smutek, bo nie chce żegnać się z żadnym bohaterem. Niestety tutaj nic takiego nie poczułam. Oczywiście byłam ciekawa jak ułożą się sprawy pomiędzy Cassie, Xanderem i Ty’em, ale z żadnym z nich nie poczułam szczególnej więzi. I byłam niewyobrażalnie zdumiona, kiedy wyczytałam, że jeszcze nikt w tym świecie się nie zbuntował i nie wyraził sprzeciwu. Jednak spodobała mi się postawa rodziny Reyesów, ponieważ dbali o siebie i potrafili kłamać, chociaż niekiedy były to niewielkie kłamstewka, aby obronić swoich bliskich.
Książkę czyta się bardzo szybko, dzięki prostemu i lekkiemu stylowi autorki – oceniam ją jako dobrą. Wszystko zostało przedstawione w zrozumiały sposób. Myślę jednak, że książka skierowana jest bardziej ku nastolatkom, ze względu na brak większych akcji czy niespodziewanych sytuacji. Wszystko dzieje się tam wolno, a zmiany w głównej bohaterce są bardzo delikatne i z początku niewidoczne. Jednak jeśli kogoś zaintrygowało Społeczeństwo, to zapraszam do zapoznania się z tym światem!